Dośrodkowanie ze stałego fragmenty gry na bramkę zamienił Runje. Taki wynik miał ogromny wpływ na postawę Jagiellonii. Zespół cofnął się na własną połowę i ustawił zasieki złożone z dwóch linii oraz Imaza i Mudrińskiego. Ta dwójka w defensywie grała nieco bardziej wertykalnie niż zazwyczaj. Niestety, kontuzja Mudrińskiego wymusiła zmianę. Bida powędrował na „9”, a na lewej pomocy zameldował się Kostal.
Po strzeleniu bramki zespół oddał inicjatywę w kreowaniu gry gościom z Zabrza. Jaga skupiła się na zabezpieczeniu przestrzeni w środkowej części boiska oraz na kompaktowym ustawieniu 1-4-4-2 w obronie. Konsekwencja w działaniach obronnych była podstawą utrzymania korzystnego wyniku.
Foto 2. Ustawienie obronne Jagiellonii w I połowie, po strzeleniu gola na 1-0.
Niestety, nie był to najlepszy fragment w wykonaniu Jagiellonii. Bardzo często białostoczanie po wygraniu piłki w swojej strefie obronnej używali długiego podania jako najprostszego środka na przedostanie się w okolice pola karnego rywali. Można było zauważyć, że zespół liczy na jakieś potknięcie obronne Górnika i okazję do wygrania tzw. „drugiej piłki”. Niestety, taki obraz to nie jest to, do czego przyzwyczaił nas zespół trenera Mamrota. Jaga nie potrafiła utrzymać się przy piłce. Boczni obrońcy nie podłączali się do akcji ofensywnych. Widać było jak ważne jest zdobycie punktów. Trzeba dodać, że Jagiellonia miała również sporo szczęścia. W 38 min Damian Węglarz „wybrał się na wycieczkę” , minął się z dośrodkowaniem i piłkę z linii bramkowej wybijał Runje.
Jagiellonia nieco ocknęła się w samej końcówce pierwszej połowy. Zaatakowała większą liczbą zawodników i od razu stworzyła sobie świetne sytuacje w polu karnym rywala. W 48 min świetnie rozegrała rzut rożny, który co prawda w pierwszej fazie był nieudany, ale zebrała drugą piłkę i ponowiła atak. Warto powiedzieć o wyśmienitym zachowaniu Runje, który poszedł na długi słupek by zaliczyć asystę do Bidy.
Druga połowa była emocjonująca, ale tylko do 70 minuty. Górnik zaczął bardzo mocno. Stłamsił Jagiellonię, która schowała się za podwójną gardą. Szczelnie ustawione dwie linie obronne nie zostawiały miejsca w środku pola. Górnik wykorzystał takie ustawienie drużyny trenera Mamrota i używał bocznych przestrzeni do budowania akcji ofensywnych zakończonych dośrodkowaniem. Pierwsze ostrzeżenie przyszło w 55 minucie. Górnik zgubił krycie obrońców Jagiellonii i był w świetnej sytuacji. Na szczęście sędzia odgwizdał spalonego. Jednak już trzy minuty później uwidocznił się po raz kolejny brak zdecydowania oraz słaba kontrola położenia przeciwników we własnym polu karnym. Tym razem dało to Górnikowi gola. Można było tego uniknąć. Widać, że jest to bolączka zespołu. Obrońcy skupiają się na piłce nie obserwując rywala. Jednoczenie zostawiają mu sporo miejsca na wygranie piłki lecącej w pole karne.
Kryzysowe dla Jagiellonii okazały się minuty od 57 do 70. Zespół był skupiony na zabezpieczeniu korzystnego wyniku. Bronił nisko i szukał swoich szans w szybkich atakach i długich piłkach granych za plecy obrońców zaraz po odbiorze. Kluczowi w tej fazie meczu, jak powiedział trener na konferencji prasowej, okazali się kibice, którzy natchnęli zespół do walki. Najlepsze przyszło w 70 minucie, kiedy to Jesus Imaz, po typowej dla Jagiellonii akcji, strzelił bramkę na 3-1.
Foto 3. Rozegranie akcji na 3-1 dla Jagiellonii.
Wprowadzony wcześniej Klimala wykonał ruch „na krótki słupek” zabierając ze sobą obrońców. Skrzętnie wykorzystał to Imaz wbiegający z drugiej linii w okolice 11 metra. Takie przemieszczanie się Imaza widzieliśmy w dwóch wcześniejszych meczach. Wykonana akcja po raz kolejny okazała się skuteczna!
Podsumowując, Jagiellonia zagrała inaczej niż nas do tego przyzwyczaiła. Szybko otworzyła wynik i skrupulatnie go pilnowała. Nie był to najpiękniejszy mecz w wykonaniu drużyny, ale było widać, że w sobotni wieczór najważniejsze były trzy punkty, które ostatecznie zostały w domu.
Pozdrawiam,
Demon06