Ustawienie Imaza nieco głębiej miało być delikatnym zaskoczeniem dla przeciwnika, gdyż nasz najlepszy strzelec nie operował tym razem bezpośrednio za plecami napastnika.
Jagiellonia trenera Mamrota, przyzwyczaiła już nas, że broni w ustawieniu 1-4-4-2. Nie inaczej było w Kielcach. Kiedy zespół nie posiadał piłki, zawodnicy ustawiali się kompaktowo i starali się bronić tuż przed linią środkową boiska. Wtedy to Imaz grał w pierwszej linii z Bidą. Nasze ustawienie prezentowało się inaczej, kiedy zespół odzyskał piłkę. Rozmieszczenie zawodników w poszczególnych sektorach sugerowało, że zespół chciał grać bardziej w ustawieniu 1-4-3-3 z Imazem schodzącym do linii środkowej i grającym na wysokości Pospisila. W takich sytuacjach zarówno Kostal, jak i Camara, ustawiali się dużo wyżej, by wspomagać Bidę.
Foto 1. Ustawienie Jagiellonii w fazie ataku. Zespół po odbiorze piłki zmieniał formację na 1-4-3-3.
Pierwsze 45 minut nie było jednak bardzo udane pod względem prowadzenia gry i budowania akcji ofensywnych. Można było kilkukrotnie zaobserwować rotacje zawodników w bocznym sektorze boiska, gdzie Camara schodził do środka boiska, tworząc wolne miejsce z boku, w które z założenia miał wbiegać Kuba Wójcicki lub Imaz. Niestety, nasi boczni obrońcy grali bardzo nisko, rzadko podłączając się do akcji ofensywnych, przez co często brakowało opcji do zagrania w finalnej tercji boiska (tzw. „szerokości”).
Jagiellonia nie może zaliczyć pierwszego okresu gry do udanych. Bardzo dobre ustawienie Korony, połączone z intensywnym pressingiem po stracie piłki, zmuszało naszych zawodników do operowania długim podaniem, które było kompletnie nieskuteczne. Jednocześnie, dzięki bardzo dobremu zachowaniu defensywnego pomocnika Korony- Gnjaticia, Jagiellonia nie była w stanie założyć wysokiego pressingu. Kiedy Imaz z Bidą wychodzili wyżej, Gnjatić dawał opcję do rozegrania, „wyciągając” jednocześnie Pospisila lub Tarasa. Za plecami wychodzącego zawodnika tworzyła się dziura, w którą wbiegał zawodnik Korony. Takie otwieranie gry sprawiło sporo problemów naszemu zespołowi.
Jednocześnie, kiedy nasi obrońcy odzyskali piłkę to nie mieli dostatecznej liczby opcji do spokojnego jej wprowadzenia. Najlepszym przykładem takiej sytuacji jest sytuacja z 30. minuty, kiedy Arsenić chce zacząć atak swego zespołu, biegnie z piłkę przez 25 metrów, po czym podaje ją z powrotem do jednego z obrońców.
Foto 2. Skuteczny pressing Korony niweczy próby wyprowadzenia piłki ze strefy obronnej Jagiellonii.
Jagiellonia, kiedy nie idzie z gry, ma w rękawie skuteczną broń- stałe fragmenty gry. Kiedy w polu karnym są Taras, Runje i Arsenić, rywal może spodziewać się niebezpieczeństwa. Nie inaczej było tym razem, kiedy to połączenie świetnego dośrodkowania Guilherme z bardzo dobrym zachowaniem Romanczuka i skutecznym strzałem Runje dało nam prowadzenie. Należy tutaj zwłaszcza podkreślić rolę Tarasa, który skupił na sobie uwagę trzech obrońców i tym samym wywalczył miejsce dla Ivana, który, będąc niekrytym, bezpośrednim uderzeniem po dośrodkowaniu otworzył wynik na kilka minut przed przerwą.
Uważam, że pierwsza połowa była bardzo słaba pod względem gry ofensywnej i dobra pod względem defensywy. Mecz ma różne fazy i trzeba reagować na wydarzenia na boisku na bieżąco. Jagiellonia miała sytuacje, które mogła lepiej wykorzystać, jednak podejmowała złe decyzje. Najważniejsze jednak, że zespól był skuteczny i miał korzystny rezultat po pierwszych 45 minutach.
Fot. 3. Akcja ofensywna Jagiellonii. Kostal wybrał opcję wycofania do Pospisila, choć mógł wybrać lepiej. Jedna z wielu straconych przez Jagę okazji na lepsze rozegranie piłki…
Druga połowa miała inne oblicze. Korona musiała się otworzyć i atakować, gdyż nie miała nic do stracenia. Jagiellonia powinna kontrolować mecz. Moim zdaniem, kluczem do tego byłoby uwolnienie bocznych obrońców i przesunięcie ich nieco wyżej. Dzięki takiemu posunięciu tworzyliby oni przewagę w bocznych sektorach lub zabierali skrajnych zawodników Korony ze sobą, co zabrałoby rywalowi część opcji w budowaniu gry ofensywnej. Trener Mamrot postawił jednak na wyrachowanie. Ustawienie 1-4-4-2 stało się jeszcze bardziej kompaktowe, a zespół skupiony był na obronie korzystnego rezultatu. Jednocześnie drobnej modyfikacji uległa zmiana ustawienia Imaza. Częściej zostawał on z „6” rywali, odpuszczając jednego ze środkowych obrońców, co odebrało opcję tak swobodnego jak wcześniej budowania gry przez Koronę.
Kluczowa dla całego meczu okazała się 57. minuta. Jagiellonia zastawiła pułapkę pressingową na Koronę, która z łatwością się na nią nabrała. Dziecinne rozegranie od bramki Korony i świetny pressing Guilherme, który wykorzystał gapiostwo obrońcy i złe podanie bramkarza. Pozwoliło to wygrać piłkę bardzo wysoko. Jedno podanie do znajdującego się przed bramką Imaza, iiii, to musiał być gol! Zaplanowane działanie Jagiellonii i totalna naiwność Korony. Błąd naprawdę rzadko spotykany, choć należy podkreślić, że nie był to jedyny kardynalny błąd w wyprowadzeniu piłki popełniony przez młodego golkipera Korony- Pawła Sokoła.
Bramka na 2-0 zamknęła mecz i odebrała Koronie chęci do gry. Jednocześnie pozwoliła Jagiellonii się nieco rozluźnić. Zespół zaczął swobodniej operować piłką. Na boisku zaczęły tworzyć się wolne przestrzenie i pojawiło się sporo niefrasobliwości po obu stronach. Na szczęście białostoczanie nic nie musieli. Zmiany dokonane przez trenera Mamrota spowodowały, że zespół kończył mecz w ustawieniu, w którym nieprędko zobaczymy go ponownie. Klimala na prawym skrzydle, Imaz na lewym, do tego silny Mudrinski na szpicy i Poletanović za jego plecami. Naprawdę bardzo ofensywny zestaw osobowy. Nie wierzę, że zobaczymy go jeszcze raz w najbliższym czasie.
Jagiellonia zagrała w Kielcach mecz, który musiała wygrać… i wygrała. Była skuteczna, mimo że nie grała najlepiej. Liczą się trzy punkty dopisane w tabeli i fakt, że, co prawda tylko przez chwilę, zespół zameldował się na samym szczycie tabeli. Oby tak dalej.
Pozdrawiam,
Demon06