Zwycięstwo Twojej drużyny, z którą identyfikujesz się od dziecka, której wynikami żyjesz od weekendu do weekendu a za której oglądaniem tęsknisz w przerwach między sezonami lub rundami jest dla Ciebie crème de la crème. Jest też ważnym ogniwem prawidłowego odpoczynku dla Ciebie właśnie w ten wspomniany weekend od codziennych zmartwień, trosk, kłopotów w pracy, odcięciem od beznadziejnej polityki i problemów około życiowych. Stadion domowy Twej drużyny to dla Ciebie Coloseum, to dla Ciebie też święta arena zmagań gladiatorów. Zasiadając na swym ulubionym miejscu żądasz emocji, żądasz waleczności swych ulubieńców a przede wszystkim marzysz o ich zwycięstwie. Zasiadając na trybunie chcesz na sam koniec wznieść swe ręce w tryumfie, nagrodzić uczestników zmagań brawami a wracając do domu mieć banan na twarzy, długi radosny wieczór i choć chwilowe ukojenie oraz zapomnienie o codzienności, o tym, iż za chwilę znów poniedziałek. Gdy Twoja drużyna ma złą passę osobista frustracja tym i wszystkim co Cię otacza wzrasta. Kumulują się i potęgują wówczas wszystkie złe rzeczy, które Cię otaczają w życiu codziennym. Czujesz się podle i osaczony, wypowiadasz różne słowa, które po spokojnym przemyśleniu by nie padły. Ale robisz to bo tak Cię stworzyła natura, taki już jesteś i tak ten świat jest stworzony. Nie jesteś wyjątkiem wśród kibiców na świecie. Tak jest w Białymstoku, Polsce, wszystkich krajach Europy i Świata. Sport jest piękną rywalizacją, jest też pięknym widowiskiem stworzonym od tysięcy lat dla zwykłych, szarych obywateli, którym natura nie dała talentu do jego uprawiania. Sportowcy są zaś aktorami tego widowiska. Sport jest dla nich pracą, za którą to otrzymują pieniądze na utrzymanie swych rodzin i to właśnie ich zawód ma na celu danie innym igrzysk i chleba. To drugie rozumiem poprzez dawanie ludziom nie prawdziwego chleba a motywacji poprzez zwycięstwa do całotygodniowych zmagań w pracy, do poprawiania swego życia. Porażki takowej motywacji na pewno nie dają. Dzięki Bogu czasy starożytności dawno za nami i najsłabszym gladiatorom nie są ucinane głowy. Naprawdę nie wiem dziś jakich mam użyć słów, metafor, by niektórzy z tych gladiatorów w końcu zrozumieli, że sport i sportowcy są stworzeni dla ludu, dla kibiców i bez nich uprawianie jakiejkolwiek dyscypliny samemu sobie nie miałoby najmniejszego sensu. Niezaprzeczalnym faktem jest też to, iż my byliśmy kiedy Was tu nie było, my jesteśmy tu i teraz razem z Wami, my też tu będziemy jak Was już tu nie będzie. Czy nie lepiej dla Was byłoby zostawić tu po sobie same dobre wrażenia? Wrócić kiedyś do naszego miasta i czuć wokół ogólną sympatię do swej osoby, mieć tą własną satysfakcję, że będąc tu kiedyś zrobiło się fajną robotę i lud Cię tu kocha. Piękna sprawa, nieprawdaż? Oczywiście sport to rywalizacja i nie zawsze się ją wygrywa, to każdy rozumie. Ale obrażanie się na to, co ktoś z tego niezadowolonego po prawie dwóch miesiącach posuchy od zwycięstw ludu wypowiedział to jest najprostsza ucieczka od problemu, bliskie zwykłemu tchórzostwu. Można sobie to tak tłumaczyć, że takich dożyliśmy czasów – chłopaków w rurkach, genderów czy innych takich wymysłów, czasów internetu, gdzie komórka czy komputer to dla młodzieży jedyny rzeczywisty świat. Ale czy prawdziwi Gladiatorzy muszą się na to godzić i się w ten świat umiejętnie wklejać? Czy też ten lud żądający prawdziwych igrzysk ma się dostosować do tego? Nie, bo czasy się zmieniają a sport pozostaje sportem, stadion pozostaje dla kibica tym Coloseum a zwycięstwo jego gladiatorów wspomnianym na początku crème de la crème w jego szarym, przepełnionym wieloma zmartwieniami i troskami życiu.
Musiałem dziś podzielić tą naszą rubrykę na dwie tury – wstęp i oceny, bo chciałem się podzielić swoimi refleksjami na pewien nurtujący mnie od pewnego czasu temat, a że jak się już rozpiszę to zazwyczaj końca nie widać... :)0:0
-:-