Na zwycięstwo nad Lechią w rozgrywkach ekstraklasy piłkarze Jagiellonii czekają od 23 lutego ubiegłego roku. Od tego czasu, w pięciu kolejnych konfrontacjach, nasz zespół nie był w stanie wyrwać gdańszczanom kompletu punktów. W niedzielę (godz. 17.30), do starcia z rozpędzoną Lechią, białostoczanie podejdą w roli nieznacznego faworyta.
Najbliżej pokonania Lechii piłkarze Jagiellonii byli w sierpniu tego roku, kiedy to w Gdańsku zremisowali z rywalem 1:1. Drużyna prowadzona jeszcze wówczas przez trenera Ireneusza Mamrota miała na boisku optyczną przewagę, ale na niewiele się to zdało, bo musiała zadowolić się po ostatnim gwizdku zaledwie punktem.
Mająca wysokie aspiracje Jagiellonia spróbuje w niedzielę jeszcze raz złamać rywala. Tym razem jednak może być o to znacznie trudniej. Lechia, po niezbyt udanym początku sezonu, powoli zaczyna łapać wiatr w żagle. Gdańszczanie wygrali cztery ligowe mecze z rzędu i powoli pną się w tabeli. Ewentualne zwycięstwo nad Jagą może ich wywindować nawet w okolice podium. Białostoczanie nie mają prawa zatem stracić czujności.
A co przed tym spotkaniem przewidują bukmacherzy? Stawiają co prawda Jagiellonię w roli faworyta konfrontacji, ale na jej zwycięstwie też można sporo zarobić. Jaga, według ich wyliczeń, ma około 40 procent szans na wygraną. Dla porównania - Lechia 28. Pozostałe 32 procent wskazuje, że w niedzielę możemy być świadkami remisu.
Najbardziej prawdopodobny wynik, na którym zarobić można zdecydowanie najmniej, to 1:0 dla naszej ekipy. Co ciekawe, bukmacherzy przewidują również, że mocno prawdopodobne jest to, że obie ekipy strzelą w Białymstoku przynajmniej jedną bramkę.
Pamiętajmy jednak, że mimo roli faworyta, w niedzielę to Jagiellonia musi bardziej zabiegać o odzyskanie zaufania kibiców, niż Lechia. Białostoczanie przegrali cztery z sześciu ostatnich meczów w PKO Ekstraklasie i plasują się na odległym, 9. miejscu w tabeli.