W rozgrywkach na poziomie ekstraklasy Górnik po raz ostatni pokonał Jagiellonię w kwietniu ubiegłego roku. W rundzie mistrzowskiej zabrzanie ograli nasz zespół i to w Białymstoku 2:1. Od tego czasu Jaga dwukrotnie zgarniała komplet punktów w batalii z Górnikami i raz zremisowała. Daleko idących wniosków wyciągać jednak z tych danych nie należy, bo każdy mecz ma inną historię. I tak też będzie z pewnością w przypadku sobotniej konfrontacji (godz. 20).
Część kibiców może zadawać sobie pytanie - dlaczego szanse obu zespołów w niedzielnym pojedynku rozkładają się po połowie, skoro to Jagiellonia, choć ma swoje problemy, ostatnio udowodniła, że wie, gdzie jest właściwa droga prowadząca do sukcesu (efektowne zwycięstwo nad Lechią 3:0)? Odpowiedź wydaje się banalnie prosta. Górnik rzadko przegrywa w domu. W tym sezonie, w dziewięciu meczach, poległ tylko raz (4 zwycięstwa i 4 remisy). A zatem Zabrze można określić mianem małej twierdzy.
Jagiellonia z kolei w tym sezonie na wyjazdach wygrywa rzadko. W dziewięciu meczach tylko dwa razy zgarnęła komplet punktów. Jak na drużynę z ambicjami do walki o podium, to zdecydowanie poniżej oczekiwań. To wiele też wyjaśnia, jeśli spojrzymy na notowania bukmacherskie przed niedzielną rywalizacją.
Patrząc jednak na kursy u kilku legalnych bukmacherów w Polsce, da się zauważyć, że mają oni mały problem z meczem Górnika i Jagiellonii. Co prawda szanse obu zespołów rozkładają się mniej więcej po połowie u większości z nich (2,7 na zwycięstwo Górnika i 2,7 na wygraną Jagiellonii), to jednak kilka ofert przemawia też na korzyść zabrzan albo… białostoczan. A skoro bukmacherom brakuje w tej kwestii zgodności, Jaga nie ma wyjścia - musi udowodnić niedowiarkom, że w zespole nastąpił długo wyczekiwany przełom.
A jeśli ktoś lubi obstawiać mecze, warto zapoznać się z opiniami na temat legalnego bukmachera forBET, który oferuje stosunkowo wysokie kursy na mecze PKO Ekstraklasy.
0:0
-:-