Korzystając z dwudniowej luki między końcem rundy, a okresem świątecznym zapraszamy na propozycję teleturnieju. Są one bardzo popularne, różne talent show ogląda kilka milionów widzów. Ireneusz Mamrot został pożegnany kilkanaście dni temu, a nadal nie widać na horyzoncie następcy, więc zapraszamy na krótką symulację telewizyjnego programu, w którym zwycięzca zostaje trenerem. Czas na J-Factor!
W dzisiejszym odcinku przestawimy naszych kandydatów, a do głosowania na zwycięzcę zapraszamy w komentarzach.
Kandydat nr 1 – Aleksiej Baha
Baha to 38-letni Białorusin, były trener Bate Borysow. W swojej karierze trenerskiej nie pracował nigdzie poza tym klubem. Najpierw kilka lat spędził jako trener asystent i pracował w Bate przez cały czas dominacji tego klubu na Białorusi oraz był częścią wielu historycznych wyników w europejskich pucharach. Jako pierwszy trener zdobył jedno mistrzostwo kraju. W Europie dołożył do tego awans do fazy grupowej LE oraz wyjście z grupy, które było poprawione zwycięstwem z Arsenalem w pierwszym meczu 1/16 finału. Baha to szkoleniowiec mało doświadczony, ale bardzo perspektywiczny, charyzmatyczny, wychodzący spoza schematu tradycyjnego trenera-zamordysty zza wschodniej granicy. Baha swoją przygodę w Borysowie zakończył w sezonie 2019, kiedy musiał uznać wyższość Dynama Brześć, które z sezonu na sezon zaliczyło poprawę o 23 punkty.
Kandydat nr 2 – Iwajło Petew
fot. Zimbio.com
Petew to 44-letni Bułgar. Może pochwalić się znacznie bogatszym CV od Bahy. W swojej karierze pracował w 6 klubach oraz miał okazję prowadzić reprezentację swojego kraju. Zaczynał jako trener Łudogorca Razgrad, w którym pracował 3 lata i zdobył mistrzostwo Bułgarii oraz Puchar Bułgarii. Następnie po zwolnieniu z Łudogorca miał okazję podpisać umowę z Levskim Sofia. Dlaczego akurat to jest tutaj ważne? Dlatego, że na konferencji, prezentującej Petewa jako nowego trenera drużyny ze stolicy Bułgarii, pojawili się kibice, którzy zerwali z Peteva klubowe dresy jednocześnie zarzucając mu sympatyzowanie z odwiecznym, lokalnym rywalem – CSKA Sofia. Petewa na drugi dzień w Levskim już nie było. Poza tym pracował dwukrotnie na Cyprze – pierwszy raz jako szkoleniowiec AEL Limassol, drugi raz jako dowódca znanej nam Omonii Nikozja. Jednakże najciekawszą częścią kariery Bułgara jest prowadzenie Dinama Zagrzeb, gdzie...był świadkiem sezonu konia Rijeki zabierającej tytuł stołecznej ekipie. Rzuca się w oczy brak mistrzostwa Chorwacji, ale fakt jest taki, że Rijeka (z Romanem Bezjakiem na szpicy) zaliczyła nieprawdopodobny sezon, którego pewnie prędko nie powtórzy. Ostatnim pracodawcą Petewa był saudyjski klub Al Qadisiyah, który znany był z tego, że w każdym sezonie panicznie walczył o utrzymanie w najwyższej lidze w Arabii. Oczywiście Petew nie wymyślił koła na nowo i został zwolniony z końcem sezonu 2018/19.
Kandydat nr 3 – Damir Burić
fot. Christian Kaspar-Bartke / Getty Images
Burić to 55-letni Chorwat, który jednak w swoim piłkarskim życiu najwięcej czasu spędził w Niemczech. Tam spędził swoje najlepsze lata jako piłkarz grając m. In. w SC Freiburg oraz Borussii Moenchengladbach i szkolił się trenersko. Początkowo pracował kilka lat w drużynach SC Freiburg jako asystent, a po dobrej pracy cały sztab został zatrudniony w Bayerze Leverkusen, gdzie Burić dalej pracował jako asystent Robina Dutta. W Leverkusen pracowali rok, a następnie jeden sezon odpowiadali za prowadzenie Werderu Brema. Karierę pierwszego trenera Burić rozpoczął w swojej ojczyźnie jako trener Hajduka Split. To było pierwsze podejście do pracy w tym klubie, gdzie Burić pracował przez 49 meczów. Kolejnymi klubami Damira Buricia była Admira Wacker (Austria) oraz Greuther Furth (Niemcy, 2. Bundesliga). W lipcu br. Burić powrócił do Hajduka, gdzie znacząco poprawił grę tej drużyny i zaliczł najlepszy dla siebie okres w karierze pod kątem średniej punktów prowadzonej przez niego drużyny (1,81). 19. grudnia został zwolniony, co zostało przyjęte ze zdziwieniem, gdyż Hajduk zajmował w tabeli drugie miejsce, a poprzednik Buricia doprowadził zespół ze Splitu do zakończenia wcześniejszego sezonu na miejscu czwartym.
Kandydat nr 4 – Jozef Weber
fot. Gol.cz
Weber to 48-letni Słowak, który obecnie prowadzi czeski klub Mlada Boleslav. W swojej karierze piłkarskiej reprezentował m. In. Spartę Praga oraz FK Jablonec. Po zakończeniu gry został w tym klubie, gdzie przez 5 lat służył jako asystent 1. trenera. Solową karierę rozpoczął w Bohemians 1905, gdzie początkowo przybył jako strażak. Ta misja zakończyła się niepowodzeniem, gdyż klub z Pragi spadł do niższej klasy rozgrywkowej, ale powrócił do Fortuna Ligi już sezon później. Ostatecznie powrót nie wypadł okazale, gdyż Weber nie dotrwał końca sezonu 2013/14. Na nowe zatrudnienie nie musiał czekać długo i od początku sezonu 2014/15 objął posadę trenera w drugoligowej MFK Karvina. Dostał tam duże zaufanie. Po 2 latach mógł cieszyć się awansem do Fortuna Ligi, a w najwyższej klasie rozgrywkowej zakończył sezon z pewnym utrzymaniem w środku stawki. Kolejny sezon jednak okazał się być brutalny dla Webera i poległ na pechowej, trzynastej kolejce, kiedy po porażce z Duklą Praga został zwolniony. Jednakże jego praca w Karvinie nie została przeoczona. 112 meczów, odbudowanie pozycji klubu, awans do tamtejszej Ekstraklasy sprawiły, że bezrobocie Słowaka trwało tylko 4 miesiące, a po jego usługi zgłosiła się Mlada Boleslav, w której pracuje do dziś. Na ten moment poprowadził ten klub w 77 meczach ze średnią 1,53 pkt/mecz. W sezonie 18/19 wywalczył awans do eliminacji Ligi Europy, gdzie odpadł w dwumeczu z FCSB (dawna Steaua Bukareszt) 0:1. Ważną częścią tej ekipy był obecny piłkarz Jagiellonii – Tomas Prikryl. W sezonie 2019/20 Mlada po 20. kolejce zajmuje 5 miejsce w Fortuna Lidze ze stratą zaledwie 3 pkt do podium.
Kandydat nr 5 – Stanimir Stoiłow
fot. Getty Images
Stoilov to 52-letni Bułgar mający za sobą historę bogatą w trofea. Jako trener może się pochwalić zdobyciem mistrzostwa Bułgarii (2006, 2007 – Levski Sofia), Pucharu Bułgarii (2005, 2007 – Levski Sofia, 2009 – Litex Łowecz), Superpucharu Bułgarii (2005, 2007 – Levski Sofia) oraz mistrzostwa Kazachstanu (2014-2018 – FC Astana). W Kazachstanie i Bułgarii wygrał wszystko. Dlatego też dostawał posady selekcjonerskie w tych krajach. Jedynym klubem, w którym nie zdobył żadnego trofeum jest cypryjski Anorthosis Famagusta. Jednakże jest to zrozumiałe ze względu na niepodważalną dominację APOELu. Mimo wszystko należy podkreślić, że na Cyprze pracował ponad pół roku i w tym czasie osiągnął średnią 1,96 pkt/mecz. Oczywiście najbardziej owocnym okresem w karierze Stoiłowa było prowadzenie FC Astana przez blisko 4 lata. Stołeczny klub prowadził w 158 meczach, osiągając średnią 2 pkt/mecz. Poza wygraniem ligi zdołał bardzo mocno pokazać się w pucharach, gdzie w sezonie 2015/16 wprowadził Astanę do Ligi Mistrzów. Poza tym regularnie grał w Lidze Europy, a ostatnimi meczami Stoiłowa były starcia ze Sportingiem Club de Portubal, w 1/16 finału LE. Potem odszedł pracować jako selekcjoner kadry Kazachstanu, ale zgodnie z oczekiwaniami nie osiągnał tam wielkich wyników i odszedł w styczniu 2019 roku i od tego miesiaca pozostaje bez pracy.
Kandydat nr 6 – Dino Toppmoeller
fot. Imago / East News
Tego pana nie trzeba mocno przestawiać, gdyż z jego pomocą mogliśmy się pośmiać z wyczynów drużyny powstałej na Wołyniu. Dino jest Niemcem, ma 39 lat i sprawił, że w tym smutnym jak (wiele co) luksemburskim świecie piłki nożnej wreszcie był powód do zainteresowania się futbolem, gdyż Dudelange dotarło do fazy grupowej Ligi Europy elimininując po drodze Cluj oraz wcześniej wspomiany klub ukraiński. Poza tym Dudelange nie miało litości dla drużyn w swojej lidze i seryjnie wygrywało tytuły mistrzowskie. Po osiągnięciu wszystkiego co możliwe w Luksemburgu Dino zdecydował się na wejście na kolejny poziom i objął RE Virton – zespół z zaplecza belgijskiej Ekstraklasy. Poprowadził ten zespół w 18 meczach po czym pokłócił się z zarządem, który miał niewykazywać ambicji rozwoju klubu, i zrezygnował z funkcji trenera. Toppmoeller biegle mówi w językach niemieckim oraz francuskim. Bliżej nieokreślone są jego możliwości posługiwania się językiem angielskim, choć w karierze zawodniczej zdażyło mu się przez pół roku przebywać w Manchesterze City.
Kandydat nr 7 – Robert Prosinecki
fot. Getty Images
Prosinecki jest zdecydowanie najdroższym trenerem w zestawieniu, ale cyfra 7 może pomóc mu w plebiscycie. Jeżeli mielibyśmy oceniać potencjał tylko na podstawie kariery zawodniczej, to Prosinecki wygląda tutaj jak Guardiola wśród Davidów Moyes’ów. Dinamo Zagrzeb, Crvena Zvezda, Real Madryt, FC Barcelona, Standard Liege. Same wielkie, znane marki. Aczkolwiek wiemy, że boisko boiskiem, ale tu chodzi o pracę za linią, a ta dla 50-letniego Chorwata zaczęła się na ławce reprezentacji Hrvatski u boku Slavena Bilicia. Tak, chodzi tutaj o ten moment, kiedy reprezentacja Chorwacji mocno poprawiła swoje wyniki i po drodze pozbawiła Anglików szans gry na Euro. Pierwszą poważną pracą trenerską Prosineckiego była Crvena Zvezda. Choć średnia 2,24 pkt/mecz zdobyta w 62 meczach nie wygląda najgorzej, tak trofea mówią co innego, gdyż Prosineckiemu udało się zdobyć tylko krajowy puchar i ten puchar jest do dziś jego jedyną trenerską zdobyczą. Potem prowadził turecki Kayserispor, reprezentację Azerbejdżanu oraz reprezentację Bośni i Hercegowiny, z której odszedł po zakończeniu eliminacji do Euro za plecami Finlandii oraz Grecji. Jeżeli chodzi o autorytet, nie mamy wątpliwości, Prosinecki samym wejściem do szatni powinien zrobić ogromne wrażenie na piłkarzach, ale tak jak podkreśliliśmy na początku jego żądania finansowe zapewne są wielkie i umieszczamy go w J-Factorze bardzo życzeniowo.
Kandydat nr 8 – Dmitrij Aleiniczew
Nieprzypadkowo ten numer przypadł kolejnemu kandydatowi na naszej liście. Alejniczew to jedna z najbardziej rozpoznawazlnych „8-10’ reprezentacji Rosji w XI wieku. Podobnie jak Prosinecki może pochwalić się bogatą karierą zawodniczą, w trakcie której zdobył mnóstwo pucharów, a najważniejszym z nich była Liga Mistrzów z FC Porto Jose Mourinho, gdzie w finale osobiście przypieczętował wygraną z AS Monaco. Obecnie 47-letni Rosjanin pozostaje bezrobotny po tym jak został zwolniony z Eniseju. Przygoda z tym klubem zakończyła się spadkiem do drugiej ligi rosyjskiej. Wcześniej Aleiniczew dostał szansę prowadzenia klubu, którego był legendą jako piłkarz. Chodzi o Spartak Moskwa. Jednakże nietrudno domyślić się jaki był finisz tej pracy jeśli potem musiał czekać rok na propozycję od kolejnego klubu, który w tamtym czasie występował w drugiej lidze.
Kandydat nr 9 – Władimir Czeburin
fot. Getty Images
Tutaj proponujemy obecnego trenera Sudowi Mariampol. Po pierwsze mówi po rosyjsku (jest Kazachem), po drugie pracuje blisko Białegostoku, po trzecie dominuje w sąsiedniej lidze, po czwarte nie powinien mieć wielkich wymagań finansowych, po piąte właśnie kończy mu się kontrakt. Wydaje się, że to idealny kandydat! No właśnie, idealny ze względu na obecną sytuację w Jagiellonii, a nie ze względu na całokształt. Czeburin absolutnie dominuje ligę litewską. W Sudowii pracuje od września 2016 i nie ma mocnych na drużynę Kazacha. Oczywiście mówimy tylko o rozgrywkach krajowych, choć w turniejach UEFA Sudowia też nie przyniosła wstydu swojej federacji. W ostatnich kwalifikacjach była blisko awansu do Ligi Europy, zatrzymał ją dopiero Ferencvaros. W sezonie 2018/19 ekipa Czeburina wyeliminowała APOEL Nikozja w el. Ligi Mistrzów, a po porażce z Crveną trafiła do el. LE, gdzie też była bardzo blisko fazy grupowej. Mierzyła się z Celticiem (tak, tym słynnym Celticiem z Glasgow), zremisowała pierwszy mecz 1:1 i przegrała na Celtic Park 0:3. Ok, cofnijmy się o kolejny sezon, tam może wreszcie dokopiemy się do jakiegoś mocarnego oklepu, jak na litewski klub przystało. I co widzimy w kampanii 2017/18? Znowu porażka w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. W tym przypadku killerem Sudowii był Łudogorec Razgrad (klub regularnie grający w Lidze Mistrzów bądź Lidze Europy), który musiał mocno się napocić, aby wyeliminować Litwinów. Porównajmy te dokonania do całej historii Jagiellonii w eliminacjach do Ligi Europy i wnioski wyciągnijmy sami. Oczywiście nie można tutaj zignorować faktu, że Litwa gra systemem Wiosna-Jesień i to też mogło pomóc w walce z dopiero wchodzącymi w sezon przeciwnikami, choć oczywiście nie można wszystkiego wytłumaczyć rytmem meczowym, gdyż potencjał drużyny z Mariampola jest zdecydowanie poniżej walki o Ligę Europy z renomowanymi drużynami.
Kandydat nr 10 – nieznany.
Tutaj pozostawiamy pole do popisu niezdecydowanym, którzy uznają, że nasi kandydaci nadają się do tarcia chrzanu, a na horyzoncie widać kogoś lepszego z CV, które przysłania widoczne tutaj nazwiska.
0:0
-:-