PiTeRo | 31 Stycznia 2020 g. 16:38 | Aktualizacja: 31 Stycznia 2020 g. 19:43
„Wyjazd rzecz święta” „Nie ma spania na wyjazdach” „Kto nie jedzie, ten zamula” To tylko niektóre z haseł, które dotyczą okoliczności jakie wiążą się z meczem swojej drużyny na wyjeździe. Czy są prawdziwe? Jakie emocje otaczają wyjazd? Czy warto jeździć na wyjazdy? Postaram się na te pytania odpowiedzieć Wam, a także poruszyć kilka innych spraw, m.in opowiedzieć o kilku ważniejszych wyjazdach Jagiellonii w ostatnim czasie.
Zacznę jednak od prywaty. Na swój pierwszy pojechałem mając 17 lat, w sumie nie tak dawno temu, bo niespełna 9 lat temu. Niemniej, trochę kilometrów za Jagą zdążyłem zrobić i świata zwiedzić. Jak zaczęła się przygoda z wyjazdami? Namówili koledzy, starsi ode mnie, żebym w końcu ruszył 4 litery w Polskę. Wyjazd w środku tygodnia, do Wrocławia. Nie jest to idealny termin na pierwszy wyjazd. Trzeba jakoś urwać się ze szkoły na dwa dni, jakoś rodziców udobruchać. W końcu rodzicom powiedziałem, że jadę na dwa dni do pracy, mogę fajnie zarobić w Białym ( Pochodzę spod Białego, mieszkałem wówczas z rodzicami). Środa kilka minut przed 6 rano, czekam z dwoma kumplami na PKS do Białego. Nagle w głowie myśl „co ja ku*wa robię” . Za szybki dojechaliśmy na zbiórkę pod pałacem Branickich. Kibice się zbierają, mnóstwo policji, byłem lekko przerażony, nie ma co ukrywać, pierwszy wyjazd w sumie. W końcu siedzimy w autokarze. Kumple usiedli razem, ja sam. Ruszyliśmy w drogę, około 50 fanatyków w środku tygodnia na drugi koniec Polski. W tym ja, lekko przestraszony małolat. Atmosfera w autokarze świetna, chociaż ja dalej byłem święty. W pewnym momencie dosiadł się do mnie, nazwijmy to pan S z Grajewa.
Siema młody, pierwszy wyjazd, nie? - zapytał
Tak jest, dziś mój pierwszy raz – odpowiedziałem
I tak zaczęła się dłuższa rozmowa. Rozmowa, ze starszym, doświadczonym kibicem, która dodała mi mnóstwo pewności siebie. Podróż do Wrocławia minęła szybciej. Nowy stadion, atmosfera innego stadionu niż przy Słonecznej zrobiła ogromne wrażenie. Do tego bramka Pawła Draźby w doliczonym czasie gry, dająca nam awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Niezapomniane wrażenia. Powrót do Białegostoku również minął fajnie, bo z kolei wówczas złapałem kontakt z chłopakami zarówno z Białego, jak i z Ełku. Na koniec miałem lekki przypał, bo rodzice dowiedzieli się o wyjeździe, gdyż mecz był transmitowany w Orange Sport i ojciec zobaczył mnie w tv. Tylko się zaśmiał, pogratulował pierwszego wyjazdu, mama się zdenerwowała.
Dalej nie wiecie, czy jechać do Krakowa na mecz z Wisłą? Nie wiecie czy jesteście gotowi by pierwszy raz jechać na wyjazd? Jesteście na pewno, lecz dla pewności postaram się przybliżyć Wam kilka ciekawszych wyjazdów z ostatnich lat. Oczywiście tylko z tych, na których byłem i mogę odpowiedzieć o klimacie.
Każdy rodzaj wyjazdu na mecz ma swój urok. Niewątpliwy urok mają wyjazdy pociągiem specjalnym, ba to najlepszy rodzaj transportu. Dlaczego? Zaraz się przekonacie. Sezon 2017/18, końcówka sezonu, jesteśmy wciąż w walce o mistrza. Czas jechać do Poznania. Organizatorzy w ostatniej chwili, dzięki swojemu zaangażowaniu, dostawiają jeszcze jeden wagon. Do Poznania jedzie około 900 kibiców Żółto-czerwonych. Godzinę przed wyjazdem ludzie zbierają się na dworcu w Białym. Jest jeszcze ciemno, a już czuć klimat nadchodzącego święta. Jedni z piwkiem, drudzy w barwach, trzeci spokojnie czekający na odjazd. Powoli ruszamy w kierunku Poznania. Każdy zajmuje swoje przedziały. Z biegiem czasu ludzie się mieszają, wychodzą na korytarz zapalić. Nie znasz człowieka? To co! Tak zaraz znajdujecie wspólny temat, rozmawiacie, dyskutujecie, pijecie razem. Wyjazd specjałem to nieraz początek fajnej znajomości. Poznajesz ludzi, dobrze się bawisz. Takiej atmosfery nie spotkasz nigdzie indziej. Tym bardziej jak jednym pociągiem jedzie ponad 900 osób. Dojazd do Poznania, oczywiście, poza miastem wysiadka. Czekasz na autobusy, które dowiozą ciebie pod stadion. Czujesz już adrenalinę, emocje. Wsiadasz, jest ciasno, wszak mnóstwo osób przyjechało z Białego. Wiesz, że warto było. Dojeżdżasz pod stadion, widzisz jak robią Wam zdjęcia, jak policja staje na baczność bo przyjechała potężna grupa. Czujesz satysfakcję. Wchodzisz na stadion, mecz rozpoczyna się i potężna korba i śpiew z całych sił. „Jesteśmy zawsze tam” niesie się po stadionie. W pewnym momencie słyszysz, że pikniki z Poznania gwiżdżą. Już wiesz, że robicie to dobrze i śpiew kibiców Jagiellonii słychać na całym stadionie. Wjeżdża oprawa i race. Podkręcasz się. Piłkarze niestety zbierają baty na boisku. Niestety, niezawsze można wygrywać. Wychodzisz ze stadionu jednak z podniesioną głową, bo wiesz, że ty i pozostałe 900 osób, godnie reprezentowało Jagiellonię. Powrót do Białego? Kolejne kilkanaście godzin by spędzić czas ze znajomymi. Starymi i z tymi poznanymi na wyjeździe.
Wyjazd autokarowo-samochodowy ma podobne uroki, co specjal. Raz pojechałem autokarem sam, nikogo nie znałem. Do Gdańska. Dosiadłem się do chłopaka młodszego ode mnie. Z tyłu autokaru słychać rozmowy, gra muzyka. Ktoś tam pije, ktoś śpi. Z nowym kolegą zaczęliśmy dyskutować bo różnych sprawach. Na postojach, idziesz do Maca czy na hot doga, a patrzysz, że tam twój znajomy jedzie także, a samochodem. Patrzysz a tego znasz, tego, po pewnej ilości wyjazdów, zaczynasz kojarzyć wyjazdowiczòw. Tu fajeczka, tam piweczko i jakoś leci. Czasem policja jakąś prowokację zrobi, ale da się przeżyć. Co do wyjazdu z Gdańska. W trakcie jazdy poznałem dwie osoby. Na powrocie już pół autokaru. Klimat oczywiście świetny, każdy z każdym gada, jeden z drugiego się pośmieje, bez obrażania.
Dalej nie jesteś przekonany, czy wiosną 2020 pojechać na mecz wyjazdowy Jagiellonii? Dobra, wyobraź sobie, że zbliża się mecz w Płocku. Bliski wyjazd, dobra godzina, niedziela. Wyjeżdżasz rano samochodem bądź autokarem, wracasz wieczorem. Wszystko auta, busy i autokary. Ponad 500 osób wyjeżdża z Białego. Słabo z wyobraźnią? Pomyśl, że wszyscy razem wjeżdżają do Płocka, zatrzymują się niedaleko stadionu, skąd idą pieszo. Na samym stadionie Wisły, nie ma typowego sklepu z jedzeniem i piwem. Wszystko kupujesz przez kraty. Ktoś powie PRL, ale za to jaki klimat jest! Tego nie doświadczysz, siedząc w domu. W Płocku akurat tez mocno padało. Nie ma dachu na stadionie. Przeszkadza to? No skądże. Liczy się, że przyjechałeś, jesteś, kibicujesz.
Niedawny wyjazd do Zabrza, wyjazd na finał PP do Warszawy, wyjazdy na LE do Rio Ave, Gandawy, wyjazd na PP, do Dzierżoniowa, gdzie kibice rywali wręczają nam piwo za przyjazd. To ostatnie te większe wyjazdy. Tak naprawdę, każdy wyjazd to inna historia. Nie ważne, czy ten ilościowo mały czy duży, odległy czy bliski. Ekstraklasa, Puchar Polski czy eliminacje pucharów. Każdy wyjazd to święto. Każdy w miarę możliwości i czasu powinien ruszyć w Polskę za Jagiellonią. Nie tylko, by jechać wspierać Jagę, obejrzeć mecz, wypić troszkę. Także, by poczuć ten klimat Białostockiego wyjazdu zażyć troszkę przygody. Pierwszą okazja już niedługo, gdyż szykuję się konkretny wyjazd do Krakowa. Z tego miejsca zachęcam każdego, by ruszył w podróż za Jagą pod Wawel. Ja jadę, a Ty? ;)
Błażejek