Zaś organizatorzy z wściekłością we wzroku pilnowali, by nikt nie ważył się zadać choć jednego trudnego i niewygodnego pytania(tak, to zdanie ma wydźwięk ironiczny). O dziwo dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy, oraz zrozumieliśmy dlaczego pewne rzeczy w klubie dzieją się w taki, a nie inny sposób. Kto był ten wie, nikt z nas chwalić się zasłyszanymi rzeczami nie zamierza. Kończmy ten wstęp i przejdźmy do rzeczy, bo ten tekst powstał z dwóch powodów.
Otóż pierwszą rzeczą, a w zasadzie osobą, dla której poświęcamy czas, by napisać tekst jest jeden z redaktorów sportowych Polskiego Radia Białystok. NIE - to nie jest Jurek, TAK - to ten najmniej znany i rozpoznawalny. Dodam tylko, że o zgrozo, był członkiem naszej redakcji. W piątek rano na koncie twitterowym tego ów mościa pojawiła się informacja, o której mówiono na spotkaniu. A jak wiecie, dla kibica Jagiellonii takie spotkania i ich zasady rzecz święta. Szanowny redaktor skasował post, po czym zamieścił wiadomość, w której tłumaczył, iż w spotkaniu nie uczestniczył, a informacje posiadał wcześniej z innego źródła. STOP. Hej Sherlocku! Ja rozumiem, iż praca w państwowym radiu, na stanowisku dziennikarza, może rozbudzać pewne poczucie „wyjątkowości”, ale nie rób ze swoich czytelników i kibiców debili. Jeśli posiadałeś informację wcześniej, to dlaczego publikujesz ją w porannych godzinach, dzień po spotkaniu z Cezarym Kuleszą? Hmm? Nawet jeśli nie uczestniczyłeś w spotkaniu, to po co publikujesz informacje z drugiej ręki, które mogą być niepewne? Dlaczego publikujesz informacje ze spotkania kibiców, gdy doskonale wiesz, iż obowiązuje te spotkania umowa o poufności? Może chcesz zniechęcić piłkarzy, trenerów i włodarzy do takich spotkań, bo Wam dziennikarzom nic nie mówią? Mojego szacunku i zaufania nie masz i wielu innych osób już też. W aspekcie tego typu spotkań ma je natomiast Jurek Kołakowski. Dlaczego Jurek? Bo sam nie raz byłem świadkiem, gdy uczestniczył w takich spotkaniach prywatnie i pary z gęby nie puścił. Dlaczego? Bo zależy mu na dobru Jagiellonii, a nie na szacunku twitterowych kumpli. Zachwycasz się mediach społecznościowych faktem, iż możesz pracować w Radiu. APELUJĘ i RADZĘ! Dorównuj do poziomu pracy Jurka, a nie Piotrka W., który stał się Twoim adwokatem.
Najbardziej żałuję, że na spotkaniu nie zadałem pytania Cezaremu Kuleszy, ile transferów do Jagiellonii nie zostało zrealizowanych przez twitterowe newsy Piotra Wołosika. Po prostu byśmy znali skalę tego, jak bardzo szkodzi ten Pan Jagiellonii. Trzeba sumiennie przyznać, że obecny okres transferowy nie należy do najbardziej udanych dla naszego ulubionego dziennikarza i budzi rozczarowanie. Ja ciągle czekam, aż trenerem Jagi zostanie Piotr Nowak, Morf ciągle czeka, aż trenerem Jagiellonii zostanie Pan Latal, a Pitero ciągle czeka na Macieja Stolarczyka. I nikt z nas doczekać się nie może. Ogromne zdziwienie wymalowało się na naszych twarzach, gdy trenerem został Iwajło Petew, a do drużyny dołączył Bogdan Tiru. Po prostu nie napisał o tym Piotrek! Wracając do Pana, któremu został poświęcony akapity powyżej, Piotr W. wziął go w obronę używając następującej argumentacji: „Z posiedzeń rządu na całym świecie przecieki wychodzą, z posiedzeń episkopatu itd. To bardzo dobrze świadczy o dziennikarzu i – sorry - kiepsko o tym kibicu/kibicach, którzy mimo umowy informację przekazali”. Wiecie co sobie pomyślałem? Motyla noga! Dla tego człowieka twitterowe newsy to piłkarski Superwizjer, a on to taki Sekielski!? Ten człowiek tworzy nowy format reporterski. Transferowe dziennikarstwo śledcze. Tylko problem jest taki, że nikt tu dzieci nie molestuje, nikt nie przemyca bursztynów przez granicę, nikt nie sprzedaje pokoi na godzinę, lata samochodem, czy też kradnie miliony z kieszeni obywateli. Zawsze mi się wydawało, że piłka nożna to taki emocjonujący dodatek w codziennym życiu i raczej ku uciesze społeczeństwa. Z pewnością nie miałem futbolu za rzecz wagi państwowej lub ogólno pojętego dobra społecznego. Faktycznie, dziennikarz śledczy, który tropi afery wagi państwowej ma obowiązek informować społeczeństwo, jak władza ów społeczeństwo okrada. Ale piłka nożna? Chyba każdy dziennikarz ma jakieś swoje sympatie klubowe i zawsze stara się dziennikarsko dbać o swój klub. Nie mówię, że tylko zachwalać, ale konstruktywnie i bez szkody krytykować. Żeby ten dziennikarz Przeglądu Sportowego rzetelnie wykonywał swoją pracę, a nie bazował na sensacji to Pewnie i trener i Cezary Kulesza znalazłby czas by spotkać się na kawę i wytłumaczyć dlaczego Dejan Iljev przyszedł do Jagiellonii i jakiego to ma znaczenie. Dlaczego Santini pojawił się w klubie? Czyj to błąd i jakie ktoś poniesie tego konsekwencje. Dlaczego Grzesiek Sandomierski odszedł? Jak wyglądał Transfer Bogdana Tiru? Jaką wizję długofalową na Jagiellonię mają jej włodarze? A tak... Zostaje telefon do przyjaciela managera i nic więcej, bo w szatni „ucholi” ubywa. Zaś zaufania ze strony klubu już nie ma. Nie martw się Piotrek! Odreagujesz sobie! Wrzucisz kilka twittów, skrytykujesz klub, właścicieli, trenera i sobie odreagujesz. Bo po co próbować zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy mają miejsce i ich przyczyny. Zamkniesz oczy postrzelasz, postrzelasz, aż w końcu trafisz. Twój największy problem jest taki, że bez Jagiellonii tracisz 70% materiału, a Jadze bez Ciebie byłoby dużo łatwiej.
Dla nas już na zawsze będziesz Czerwonym Wielbłądem. Nie trzeba było zaczepiać i obśmiewać naszego wywiadu z Petewem (Ananas Piotrek wyśmiewał nas w prywatnych wiadomościach, bo trener pokazywał nam zdjęcia na których były wielbłądy z Arabii Saudyjskiej, gdzie pracował). Więc się nie dziw, że będziemy oddawać. Takich wywiadów, które są poza Twoim zasięgiem na jagiellonia.net będzie dużo i dobrej jakości. Gnaj i pędź za sensacją, a my będziemy robić dobrą robotę w starym stylu.
Wielbłądem, ale dlaczego czerwonym? Odpowiedź poniżej.
PS. Gustowny i subtelny dobór. Orzeł Biały, czerwona gwiazda tylko orderu brakuje. Feliks Dzierżyński i Wanda Wasilewska – w końcu rodacy - wstali z grobu i biją brawo!
SZARLEY
0:0
-:-