Pierwszy domowy mecz po przerwie zimowej od paru lat został okrzyknięty Świętem Ultry, jednak w tym roku będziemy obchodzić go w nieco innym sposób. Zamiast przemarszu z Rynku Kościuszki na stadion jak to bywało wcześniej, zorganizowane zostanie spotkanie z kibicami przed meczem w celu omówienia oraz przekazania informacji dotyczących obchodów stulecia Jagiellonii Białystok, które zaplanowane zostało na lipiec.
Zapewne słysząc nazwy różnych drużyn każdemu z Was przychodzą do głowy najbardziej fascynujące mecze, które mieliście okazję oglądać. U mnie sytuacja wygląda tak, że na słowa Korona Kielce przychodzą mi do głowy dwa piękne wspomnienia. Pierwsze z nich to mecz w Białymstoku w sezonie 2013/14. Kiedy to po pierwszej połowie prowadziliśmy 3-0 z Kielecką Koroną, a dwie bramki zdobył grający z numerem 99. Dani Quinta oraz jedną Maciej Gajos, nikt na stadionie nie miał wątpliwości, że 3 punkty zostaną dzisiaj w Białymstoku. Nic bardziej mylnego. Bramkę kontaktową po przerwie zdobył Abzal Beisebekov, a trafienie na 4-1 zanotował Martin Baran. Nie przypuszczano, że taki rezultat można zaprzepaścić, jednak jest to piłka nożna i wszystko jest możliwe. Kolejną bramkę dla zespołu Korony zdobył Przemek Trytko, a chwilę później z boiska wyleciał ukarany czerwoną kartką Mateusz Piątkowski. Czarne chmury zawisły nad Białymstokiem, a resztę meczu rządzili piłkarze przyjezdnych. Na przekór kibicom, którzy wyzywali Macieja Korzyma zdobył on bramkę oraz wykonał gest kozakiewicza w kierunku najzagorzalszych fanów z Białegostoku. Następnie w przeciągu dwóch minut do wyrównania doprowadził Trytko. Pomimo, że wynik nie był zadowalający, ponieważ zremisowaliśmy wygrany mecz to i tak najbardziej utkwił mi w pamięci z racji genialnej atmosfery na trybunach (2 opraw przygotowanych przez ultrasów Jagi) oraz emocji jakie zafundowali nam piłkarze obydwu drużyn.
Drugi mecz, który przychodzi mi do głowy słysząc słowa Korona Kielce to sierpniowy wyjazd. Jeszcze nigdy nie byłem w Kielcach, więc była to świetna okazja, aby zaliczyć wyjazd oraz zobaczyć nowy stadion. Początek meczu zapowiadał się fenomenalnie i po golu Martina Pospisila objęliśmy prowadzenie. Następnie Korona wyrównała i od początku musieliśmy walczyć o 3 punkty. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy fantastyczną interwencją popisał się Marian Kelemen, który obronił rzut karny. Po przerwie po raz kolejny mogliśmy przeżywać euforię tym razem po golu Ciliana Sheridana. Nasz entuzjazm szybko opadł, ponieważ wyrównującą bramkę zdobył Bartek Rymaniak. Mecz był na tyle ciekawy, że w każdej chwili, któraś z drużyn mogła zdobyć bramkę na wagę trzech punktów. W doliczonym czasie gry piłka po uderzeniu Łukasza Sekulskiego zmieniła tor lotu trafiając w nogę Kena Kollaste. Zdezorientowany bramkarz Korony stał jak wryty obserwując piłkę przekraczającą linie bramkową. W tamtej chwili poczułem niesamowitą radość, której nie da się przeżyć przed telewizorem. Część kibiców pobiegła w stronę buforów oddzielających nas od miejscowych, którzy dosłownie chwilę wcześniej wykrzykiwali jakieś obelgi w naszą stronę. Stali jak wryci w ziemię i nie wiedzieli co się dzieje. Pomimo, że w wyjeździe uczestniczyło koło 200 osób to każdy dawał z siebie 100%, a piosenka O Jagiellonio ma niosła się po całym stadionie.
A Ci co przychodzi do głowy słysząc słowa Koroną Kielce?
Przejdźmy teraz do sytuacji przed niedzielnym spotkaniem. Nasz rywal zajmuję aktualnie 13 pozycję i ma zaledwie 7 oczek mniej niż my. Czy warto sugerować się miejscem w tabeli? Oczywiście, że nie patrząc na ostatni rezultat meczu z przedostatnią Wisłą możemy stwierdzić, że ekstraklasa jest nieobliczalna. Dodatkowo w bilansie ostatnich 5 spotkań to Jagiellonia wypada słabiej zdobywając zaledwie 3 punkty i odnosząc cztery porażki. Korona w 5 meczach zdobyła 7 punktów, a ostanie spotkanie zremisowała bezbramkowo z Górnikiem Zabrze. Jednak mimo wszystko to Jaga jest potencjalnym faworytem tego meczu. Będzie to 47 pojedynek, a statystyki wcześniejszych 46 wyglądają następująco:
Wygrane: 22
Remisy:11
Porażki:13
Bilans bramkowy również jest na naszą korzyści i wynosi obecnie 73:52.
Czy i tym razem uda nam się zwycieżyć w żółoto-czerwonych derbach? Przyjdź na mecz i dopinguj z nami naszych zawodników. Mam nadzieję, że tym razem piłkarze pokażą swój charakter i będą walczyć jak lwy, aby 3 punkty zostały w Białymstoku. Dodatkowym smaczkiem jest powrót Maćka Makuszewskiego po latach przerwy, być może uda mu się wystąpić w najbliższym spotkaniu.
Relacje tekstową z tego meczu przeprowadzi Dżacek, a będzie można ją przeczytać tutaj.
Do zobaczenia na stadionie!
0:0
-:-