Po fatalnym starcie w 2020 roku Jagiellonia podejmie przy ulicy Słonecznej poznańskiego Lecha. Spotkanie to odbędzie się o godzinie 20.30 w najbliższy piątek 28 lutego.
Nastroje przed tym spotkaniem są bardzo nerwowe, a kibice z nadzieją czekają na zdobycie pierwszego gola dla zespołu żółto-czerwonych w 2020 roku. Będzie to 44 pojedynek obu klubów w ich historii. Można powiedzieć, że obie drużyny są porównywalne z lekką przewagą Kolejarza, który odnotował 20 zwycięstw. Natomiast Jagiellonia triumfowała 16-krotnie. W 7 spotkaniach mecz kończył się rezultatem remisowym. Na korzyść Jagiellonii przemawia fakt, że w ostatnich 13 meczach przegrała z Lechem zaledwie raz. Co przyniesie to spotkanie dowiemy się w piątek. Chcielibyśmy też zachęcić do wspierania piłkarzy w tych trudnych chwilach.
Tak samo jak w przypadku meczu z Koroną chciałabym Wam opisać 2 mecze, które najbardziej kojarzą mi się z Lechem Poznań. Pierwszy z tych meczy odbył się dość dawno temu. Był to sezon 2009/10. Początki mojego kibicowania, kiedy to z tatą chodziłem na sektor rodzinny A3 na starym stadionie. Kiedyś było jakoś inaczej lub po prostu ja jako mały chłopak inaczej postrzegałem świat. Od samego rana czekałem na mecz nie mogąc doczekać się tego jakże ważnego wydarzenia. Wszystkie zeszyty zapisane były znaczkami Jagiellonii, a w tym od biologii zapisywałem wyniki wszystkich spotkań z udziałem Jagi. W gimnazjum mój nauczyciel od geografii był kibicem legii, dlatego zawsze w poniedziałek paradowałem w bluzie Jagiellonii, aby pokazać swoją przynależność klubową. Pewnego dnia do Białegostoku przyjechała drużyna Lecha Poznań. Mecz zaczął się fenomenalnie, ponieważ prowadziliśmy 2 bramkami, które zdobyli Tomek Frankowski oraz Remek Jezierski. Kibice eksplodowali radością w tym ja. Pamiętam jak moja euforia spadała po zdobywaniu kolejnych bramek przez Lecha. Na listę strzelców wpisali się wtedy sami bardzo znani piłkarze w tym Manuel Arboleda (największy twardziel ekstraklasy, który po najmniejszym dotknięciu przez rywala padał na ziemię), Sławek Peszko (król memów, parkietu i imprezy), Robert Lewandowski (legenda Bundesligi oraz reprezentacji Polski). Niestety ulegliśmy wtedy Lechowi 2-3, a ja musiałem wysłuchiwać Pana od geografii i jego docinek w moją stronę.
Drugi mecz, o którym myślę słysząc Lech Poznań to ostatnia kolejka sezonu 2016/17, kiedy to 4 drużyny miały szansę na zdobycie tytułu Mistrza Polski. Co ciekawe wszystkie grały ze sobą w dwóch bezpośrednich pojedynkach. Jagiellonia podejmowała Lecha Poznań, natomiast do Warszawy przyjeżdżała Lechia Gdańsk. Początek meczu był fatalny dla Jagiellonii, która straciła gola, a przed przerwą wynik spotkania podwyższył Łukasz Trałka. W tamtym momencie zajmowaliśmy 4 pozycje, która nikogo nie satysfakcjonowała z racji tego, że po rundzie zasadniczej zajmowaliśmy pierwsze miejsce. W drugiej połowie gra wyglądała lepiej, a nadzieję kompletu publiczności obudził kontaktową bramką Jacek Góralski. Atmosfera na trybunach była genialna i z minuty na minutę ciągle rosła. Apogeum radości nastąpiło w 87 minucie, kiedy to Arvydas Novikovas zdobył wyrównującą bramkę. Dzięki kibicom, którzy w drugiej połowie przerwali mecz sędzia tego spotkania przedłużył spektakl o 12 minut. W chwili kiedy drugi mecz zakończył się bezbramkowych remisem wszyscy wierzyli w zdobycie upragnionego mistrzostwa. Wstarczyła tylko jedna bramka, aby spełnić marzenia wielu tysięcy osób zgromadzonych na trybunach. Dramaturgię meczu oddaje 5 żółtych kartek, które pokazał sędzia w ostatnich 5 minutach doliczonego czasu gry, a Lech od 88 minuty grał w 10. W tamtym momencie atmosfera była genialna, nawet tak zwane pikniki włączyły się w doping. Niestety remisowy rezultat sprawił, że zdobyliśmy wtedy zaledwie 2 miejsce, ale czy na pewno był do powód do smutku? Jeszcze w 80 minucie spotkania byliśmy tuż za podium, dlatego nastroje były dobre i wielu kibiców wbiegło zgodnie z tradycją na murawę stadionu. Do dziś mam w szafce kawałek siatki bramkowej z tamtego pojedynku.
Kibiciem się jest, a nie bywa. Każdy kto w piątek pojawi się na trybunach pokaże, że ma charakter i pomimo słabej postawy kopaczy przyjdzie wesprzeć ich w tych trudnych momentach!
Relację tekstową będzie można śledzić
tutaj.
Do zobaczenia przy Słonecznej!