Po czterech meczach bez zwycięstwa, ba - bez gola, trener Iwajło Petew postanowił mocno zamieszać w wyjściowym składzie. Na skutek kontuzji Dejana Ilieva do bramki wskoczył Damian Węglarz. Na lewej obronie 90 minut zaliczył Zoran Arsenić. Na skrzydłach Przemysław Mystkowski oraz Maciej Makuszewski, a na szpicy Jakov Puljić. Pięciu Polaków w składzie! Tego już dawno w Jagiellonii nie było.
W pierwszej połowie widzieliśmy w końcu to, czego brakowało w poprzednich spotkaniach. Była niesamowita walka, zaangażowanie i w końcu bramka. W 41 minucie gry dośrodkowanie z rzutu rożnego wykonywał Martin Pospisil. Piłka trafiła do Jakova Puljicia, jego strzał został jeszcze obroniony przez Mickey van der Harta, ale wobec dobitki z bliska Bogdana Tiru holenderski bramkarz Lecha był już bezradny. Po konsultacji z VARem sędzia Krzysztof Jakubik uznał gola. Chwilę potem mogło być już 1:1, bo Tymoteusz Puchacz obił poprzeczkę naszej bramki strzałem z dystansu.
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch sytuacji, z którymi musieli zmierzyć się sędziowie w wozie VAR. Już w pierwszej akcji po gwizdku nasi zawodnicy stracili piłkę, a Lechici kilkoma podaniami wypracowali sytuację Kamilowi Jóźwiakowi, który pokonał Damiana Węglarza. Po wideoweryfikacji okazało się, że gol padł ze spalonego, więc został nieuznany przez sędziego głównego. Nie minęła kolejna minuta, a za położenie ręki na szarżującym w nasze pole karne Tymoteuszu Puchaczu przez Zorana Arsenicia sędzia Krzysztof Jakubik odgwizdał karnego. Jak się za chwilę mógł przekonać sędzia główny było to piękne padolino, więc nie mogło być mowy o podtrzymaniu swojej decyzji o jedenastce. Gracz Lecha powinien chyba otrzymać za swój występ żółtą kartkę, która byłaby jego drugą w spotkaniu, ale sędzia miał wobec niego litość. Swoją drogą sędzia Krzysztof Jakubik miał ją także w pierwszej połowie dla Zorana Arsenicia, który zupełnie nie dawał sobie rady na lewej flance i często uciekał się do taktycznych fauli.
W 56 minucie Christian Gytkjear po wymanewrowaniu trzech naszych obrońców podał piłkę wprost w ręce Damiana Węglarza. Pięć minut później napastnik Lecha znów w wyśmienitej sytuacji nie trafia do naszej bramki. To co się nie udało Duńczykowi udało się młodemu rezerwowemu z Poznania Jakubowi Moderowi. Młodzieżowiec uderzył zza pola karnego niemal na wprost bramki. Piłka dostała delikatnej rotacji w prawą stronę naszego bramkarza, który mógł zrobić wiele z tą piłką, by nie wyjmować jej z sieci, ale wykonał jedynie pajacyka i ostatecznie musiał się schylić po piłkę.
Była 62 minuta i całe powietrze znów zeszło z naszych zawodników, którzy oddali zupełnie inicjatywę gościom. Poza kilkoma wypadami pod bramkę poznaniaków widzieliśmy rozpaczliwe próby bronienia wyniku. W 79 minucie Christian Gytkjear miałby już hattricka, gdyby trafiał w bramkę, a tak znów mieliśmy furę szczęścia po jego strzale. Jeszcze w 96 minucie szansę dla zespołu z Wielkopolski zmarnował Pedro Tiba.
Nastała ostatnia, 97 minuta meczu. Jagiellonia wychodzi z nieliczną kontrą w drugiej połowie. Juan Camara dwukrotnie znajduje się w idealnej pozycji, by zdobyć zwycięską bramkę, ale też dwukrotnie świetnymi interwencjami popisuje się Mickey van der Hart i ostatecznie mecz kończy się remisem.
Z przebiegu gry był to dla nas dość szczęśliwy remis, ale chwała chłopakom za walkę i zaangażowanie. Szkoda tylko, że sił i chęci wystarczyło znów do straty bramki.
Relację tekstową można przeczytać
tutaj.