Jagiellonia porażką 0:4 w Poznaniu z Lechem zakończyła zmagania w PKO Ekstraklasie w sezonie 2019/2020. Po 37. kolejkach zgromadziła 52 punkty, co dało jej 8 miejsce w tabeli.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 4:0 (4:0)
Tiba 6, Gytkjear 13, 39, Kamiński 31
Lech: Szymański - Gumny, Satka, Crnomarković, Puchacz, Kamiński (64. Skóraś), Tiba (60. Marchwiński), Moder, Jóźwiak, Ramirez, Gytkjaer (72. Szymczak)
Jagiellonia: Dziekoński - Kadlec, Błyszko, Szymonowicz, Bodvarsson - Romanczuk, Pospisil - Makuszewski (46. Mystkowski), Imaz, Prikryl (70. Bida) - Puljić (46. Borysiuk)
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 8483.
Punktualnie o 17:30 sędzia z Warszawy, pan Paweł Raczkowski, rozpoczął starcie Kolejorza z Jagiellonią. Gospodarzom wystarczał remis, by zdobyć wicemistrzostwo Polski. Chwilę po pierwszym gwizdku sympatycy Lecha odpalili mnóstwo świec dymnych zadymiając boisko, co spowodowało przerwę w grze na około 5 minut. Minutę po wznowieniu meczu Tymoteusz Puchacz zagrał do Daniego Ramireza, ten do Pedro Tiby i gracz z Poznania wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Długo akcja była sprawdzana na VARze, ale ostatecznie białostoczanie zaczęli grę od środka boiska. W 10 minucie próbował strzelać zza pola karnego Taras Romanczuk, ale jego strzał poleciał wysoko w trybuny. 13 minuta i było już 2:0. Dani Ramirez rozegrał piłkę do Christiana Gytkjaera i ten zza pola karnego strzela w długi róg bramki Xaviera Dziekońskiego. W 20 minucie Jakub Moder traci piłkę podając ją do Tomasa Prikryla, a ten zagrał do Jesusa Imaza, który strzela gola. VAR i pozycja spalona Hiszpana. Wszystko w normie. Cztery minuty po tej sytuacji zatańczył w naszym polu karnym Kamil Jóźwiak, który strzelił wprost w poprzeczkę. Jak się później okazało młody gracz Lecha był na pozycji spalonej. W 29 minucie Jesus Imaz próbował strzelać z ostrego kąta, ale zagrał tylko wzdłuż bramki. Dwie minuty później poznaniacy podwyższyli wynik na 3:0. Pedro Tiba zagrał górą piłkę za linię obrony, zza której wybiegł Jakub Kamiński i w sytuacji sam na sam posadził naszego młodego bramkarza na tyłku zdobywając trzecią bramkę. W 35 minucie Dani Ramirez strzelał na wprost bramki naszego zespołu, ale pewnie piłkę łapie Xavier Dziekoński. Cztery minuty później nasz bramkarz źle zagrał piłkę do Dawida Szymonowicza, ten nie zdołał jej opanować i przejął ją Dani Ramirez. Zagrał on w pole karne do Jakuba Kamińskiego, którego strzał odbił do boku młodzieżowiec w naszej bramce wprost pod nogi Duńczyka w barwach Lecha. Christian Gytkjaer nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki bo pustej bramki. W 45 minucie Bodvar Bodvarsson miał sporo miejsca w okolicach narożnika pola karnego, więc spróbował swoich sił z dystansu. Niestety jego uderzenie przeleciało nad bramką Lecha. W trzeciej doliczonej minucie pierwszej połowy zza pola karnego próbował Maciej Makuszewski, ale nieczysto trafił w piłkę i ta poleciała obok poznańskiej bramki. Więcej emocji w pierwszej połowie już nie mieliśmy. Lech zdominował Żółto-Czerwonych i pewnie idzie po srebrny medal mistrzostw Polski.
Cztery minuty po wznowieniu drugiej połowy płaskie dośrodkowanie Tymoteusza Puchacza musnął Wojciech Błyszko, dzięki czemu Christian Gytkjaer nie doszedł do piłki. W 60 minucie dopiero mieliśmy kolejną ciekawą akcję. Pedro Tiba uderzył zza pola karnego, ale jego strzał poza światłem bramki. W 67 minucie po stracie Martina Pospisila szansę miał Dani Ramirez, ale tym razem słupek uratował młodego Xaviera Dziekońskiego. W 79 minucie Michał Skóraś także strzelał zza pola karnego, ale czujnie młody bramkarz Jagiellonii. W 88 minucie Lech wykonywał rzut rożny. Piłkę głową trącił Filip Marchwiński, a z linii bramkowej wybił ją również głową Bodvar Bodvarsson. Chwilę potem Wojciech Błyszko faulował na 20 metrze, do piłki podszedł Dani Ramirez. Raz uderzył w mur, a drugi raz prosto w ręce Xaviera Dziekońskiego. Niewiele później Paweł Raczkowski zakończył to słabe w naszym wykonaniu spotkanie.
Lechici w pierwszej połowie zagrali świetnie. Raz po raz klepali nas niemiłosiernie. Skutkowało to czterema bramkami w pierwszej połowie. Dziurę w środku pola Iwajło Petew załatał tuż po przerwie wprowadzając Ariela Borysiuka, poznaniacy spuścili z tonu,a naszym piłkarzom brakowało umiejętności i chęci. Dobrze, że ten sezon się już zakończył. Szkoda, że ta wysoka porażka zepchnęła nas przy jednoczesnym zwycięstwie Pogoni Szczecin w Warszawie na ostatnią ósmą pozycję w tabeli.