Kowal96 | 25 Sierpnia 2020 g. 0:27
Pierwszy mecz w tym sezonie Jagiellonia Białystok zremisowała z krakowską Wisłą 1-1, a bramkę na wagę jednego punktu zdobył Maciek Makuszewski.
Po 33 dniowej przerwie powróciła nasza najwspanialasza Ekstraklasa, a wspólnie z nią nasza ukochana Jagiellonia. Pierwszy mecz odbył się w Białymstoku przy 5 tysięcznej widowni. Można powiedzieć, że jest to bardzo malutka liczba w porównaniu z poprzednimi meczami z Wisłą, jednak patrząc na aktualną sytuację w kraju oraz 50 % pojemność stadionu liczba ta wydaje się w miarę przyzwoita.
Przejdźmy teraz do spotkania, które było dość nudne. Może, dlatego, że człowiek naoglądał się Ligi Mistrzów i po raz kolejny liczył, że poziom Ekstraklasy w tym sezonie znacząco wzrośnie, jednak w Polsce bez zmian. Początek spotkania należał do Jagi, która próbowała atakować bramkę rywali. Jednak z czasem to Wisła zaczynała coraz śmielej poczynać w naszym polu karnym. Na szczęście na straży stał nasz nowy nabytek - Steinbors. Wynik zmienił się dość nieoczekiwanie po świetnym uderzeniu z dystansu Maćka Makuszewskiego. Ta bramka przypomniała mi wcześniejszy pobyt Maćka w Jadze, który również zapakował bombe z dystansu podczas meczu z Wisłą w 2012 roku. Jak widać przeciwnik ten ewidentnie leży Makiemu w zdobywaniu pięknych bramek.
Radość kibiców nie trwała zbyt długo, gdyż w 33 minucie meczu wyrównującego gola zdobył Jakub Błaszczykowski, legenda Wisły oraz były piłkarz Borusii Dortmund. Po uderzeniu Kuby piłka odbiła się o nogi interweniującego Runje i zmieniła tor lotu. Zmylony Steinbors patrzył jak piłka mija linię bramkową. Zegar po raz kolejny pokazywał rezulat remisowy.
Drugą połowę lepiej rozpoczęła Wisła, która od razu wzięła się do ataku. Bardzo aktywnym graczem był Łukasz Burliga ex-Jagiellończyk, który bardzo często podłączał się do akcji ofensywnych. Również Maciek Sadlok wiele razy próbował poradzić sobie ze Steinborsem, jednak na marne. W okolicach 50 minuty kibice na Ultrze zrobili flagowisko oraz rzucili serpentyny wraz z konfetti, dzięki czemu nie widziałem około 20 minut spotkania. Nie wydarzyło się wtedy w sumie nic ciekawego. Obie drużyny miały swoje sytuacje, lecz żadna z nich nie potrafiła tego wykorzystać. Bardzo słabiutko wystąpił dzisiaj Puljić, który został zastąpiony przez Bortniczuka w końcówce spotkania.
Jagiellonia po raz kolejny bierze przykład z KS Turośnianki Turośń Kościelna i tak jak oni remisuje swoje spotkanie. Miejmy nadzieję, że za tydzień w sobotę z Warszawy wrócimy z tarczą, a nie na tarczy!