Drużyna Bogdana Zająca wraca z tarczą z Gliwic. Wszystko to za sprawą aktywnego ostatnimi czasy Jesusa Imaza, który strzałem z dystansu pokonał Płacha w 58 minucie. Było to jedyne poprawnie zdobyte trafienie w tym meczu.
Po raz kolejny przyszło mi podsumowywać mecz z Piastem. Ostatnie dwa razy pisałem artykuł rozgoryczony i wściekły. Tym razem było lepiej i zabieram się za to w wesołym humorze, który nie koniecznie musiał być taki jaki jest. Wszystko mogło zmienić się za sprawą Parzyszka, który w początkowych minutach uderzył piłką w poprzeczkę. Następnie Jaga rzuciła się do ataku i po podaniu Puljica - Mystek nie zdążył, aby wbić piłkę do pustej bramki... Mecz toczył się to w jedną to w drugą stonę na strzały Parzyszka odpowiadał Mystkowski. Nie było widać żadnego ewidentnego faworyta. W końcu w 36 minucie Jaga miała rzut wolny. Piłka została rzucona na dłuższy słupek, a do główki doszedł Augustyn, który zagrał futbolówke. Ta powtórnie wróciła do niego po zamieszaniu w polu karnym. Zawodnik dośrodkował, a strzałem głową do pustej bramki skierował ją Maciek Makuszewski. Kibice Jagiellonii obecni na trybunach oszaleli z radości, która nie trwała zbyt długo. Po analizie VAR sędzia tego spotkania anulował gola. W momencie dośrodkowania z rzutu wolnego Augustyn był na spalonym. Na tablicy wyników dalej widniało 0-0. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
W drugiej połowie chcieliśmy oglądać lepszą Jagiellonię tą z pierwszej połowy z Legią Warszawa, jednak za bardzo nic się nie zmieniło. Brakowało klarownych sytuacji oraz ich wykończenia. Parszyszek po raz kolejny próbował zdobyć bramkę, jednak spartolił kolejną sytuację. Dopiero w 58 minucie po podaniu Maćka Makuszewskiego strzałem z dystansu piłkę w siatce umieszcza Imaz. To już kolejna bramka hiszpana, który wychodzi na prostą po swoim kryzysie. Trener Piast szybko podejmuje zdecydowane kroki i na boisku meldują się Żyro oraz Jodłowiec. Wszyscy zapewne pamiętają jego przepiękną bramkę, którą strzelił Jadze w końcówce szalonego meczu w Gliwicach. Trener Zając również reaguję na sytuację na boisku i przeprowadza dość dziwną zmianę Kadlec za Makuszewskiego. Wygląda jakby chciał na ostatnie 25 minut postawić autobus. Zmiana ta nie na wiele się zdała, gdyż Piast w końcówce bardzo nas przycinął. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia. Po raz kolejny poprzeczka uchroniła nas przed stratą bramki. Również fenomenalnie w bramce spisał się Steinbors. To dzięki niemu możemy cieszyć z 3 punktów. Jak to mówią w przyrodzie nic nie ginie. W meczu z Podbeskidziem to my nie mogliśmy strzelić bramki chociaż tych klarownych okazji było wiele. Tym razem Piast miał pech i nie zdołał wyrównać. W końcu udało się nam przełamać tą pechową statystykę porażek z Piastunkami i 3 punkty jadą do Białegostoku.
Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)
- Imaz 58Piast: Plach – Rymaniak, Czerwiński, Malarczyk (46.Konczkowski), Kirkeskov, Holubek, Milewski (74.Vida), Lipski, Sokołowski (62.Jodlowiec), Parzyszek (62.Żyro), Steczyk (80.Pyrka)
Jagiellonia: Steinbors – Olszewski, Tiru, Augustyn, Bodvarsson - Makuszewski (74.Kadlec), Romanczuk, Pospisil, Mystkowski (80.Prikryl) - Imaz - Puljic
Sędziował: Paweł Raczkowski (Płock)