Tomek_1982 | 26 Września 2020 g. 20:55 | Aktualizacja: 26 Września 2020 g. 22:11
Nie da się wygrać, a nawet zremisować meczu bez woli walki, ambicji czy innych podstawowych, a wręcz elementarnych założeń piłki nożnej. Słabo grające Zagłębie było na tyle silnym i mądrym rywalem, by zgarnąć trzy punkty z wyjazdu do stolicy Podlasia.
Pierwsza połowa tyle, że się odbyła. Nie wiem co myśleć o tym czego byłem świadkiem. Jagiellonia w 10 minucie straciła bramkę z rzutu rożnego. Nic poza tym Jaga nie zagrała. Zagłębie czekało na swoje szanse i kilka razy groźnie wyszło z kontrą na naszą bramkę. Pavels w naszej bramce musiał pokazać swoje umiejętności. Lubinianie biegali, chciało im się, a my graliśmy na stojąco. Klasą samą dla siebie był w pierwszych 45 minutach Maciej Makuszewski. Czego nie dotknął to zepsuł. Tak słabego meczu nie widziałem chyba od meczu z... Zagłebiem Lubin za czasów trenera Ireneusza Mamrota.
Druga połowa nie była wcale lepsza, choć już od 60 minuty goście cofnęli się do bronienia wyniku. Nie potrafiliśmy w żaden sposób zagrozić bramce Miedziowych. Zemścił się także brak na ławce rezerwowych stopera, bo przy kontuzji Błażeja Augustyna na boisku musiał pojawić się Ariel Borysiuk. Szkoda więcej pisać o tym żenującym spotkaniu.
Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)
Simić 10
Jagiellonia: Steinbors - Olszewski, Tiru, Augustyn (78. Borysiuk), Bodvarsson - Romanczuk, Pospisil - Makuszewski (46. Prikryl), Imaz, Mystkowski (56. Bida) - Puljić (73. Cernych)
Zagłębie: Hładun - Simić, Guldan, Chodyna, Balić, Zivec, Starzyński (76. Żubrowski), Bashkirov, Mraz (63. Sirk), Poręba (89. Wójcicki), Szysz
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)
Widzów: 5881.