Jagiellonia Białystok 5 – 2 Wisła Płock
Puljić (13’, 46’, 66’), Imaz 16’, Pospisil 62’ – Kocyła 51’, Rasak 71’
Żółte kartki: Tiru – Kocyła
Sędzia: Damian Sylwestrzak Wrocław
Składy:
Jagiellonia: Węglarz – Pankiewicz, Augustyn, Tiru, Wdowik (83. Bodvarsson) - Prikryl (77. Bida), Pospisil, Borysiuk (83. Lopez), Mystkowski (67. Wojtkowski) - Imaz - Puljic (67. Cernych)
Wisła Płock: Kamiński - Zbozień, Uryga, Obradovic, Garcia, Szumilas (46. Lesniak), Szwoch (46. Merebaszwili), Pyrdoł (46. Kocyła), Rasak (89. Lagator), Gjertsen, Cabrera (72. Tuszyński)
Po przerwie reprezentacyjnej nasi zawodnicy spragnieni byli występów na Ekstraklasowych boiskach. My również nie mogliśmy się doczekać co pokażą nasi ulubieńcy. Poprzednie mecze nie napawały optymizmem stąd bardzo duża sceptyczność w szeregach fanów Jagiellonii. Od razu z góry chciałbym przeprosić, że wpis pomeczowy dopiero pojawia się na stronie. Złośliwość rzeczy martwych sprawiła, że cała moja wczorajsza praca poszła na marne. Próbuję sobie to tłumaczyć jako szansę od losu, gdyż wpis nie był wystarczająco ciekawy. Miejmy nadzieję, że tym razem pójdzie mi dużo lepiej!
Jaga na pierwszą połowę wyszła w dość okrojonym składzie. Zabrakło między innym Steinborsa, Runje czy naszego walczaka Tarasa. Na prawej obronie zobaczyliśmy debiutującego 19 letniego Szymona Pankiewicza, natomiast do pierwszego składu wrócił po dłuższej przerwie Bartek Wdowik. Jaga od pierwszego gwizdka ruszyła z przytupem na swojego rywala. Widać było chęć walki oraz zmazania z siebie 3 ostatnich porażek. Bardzo aktywnym zawodnikiem był Przemek Mystkowski, którego faulowali bezbronni Płocczanie. Do rzutu wolnego z bocznej linii boiska podszedł wcześniej wspomniany lewy obrońca – Wdowik. Niestety jego strzał przeleciał tuż nad bramką Kamińskiego. Jaga nie odpuszczała i starała się bardzo szybko strzelić gola. Za chwilę po raz kolejny został poturbowany Mystkowski tym razem w dużo dogodniejszej pozycji. Okolice 20 metra na wprost bramki. Idealne miejsce do strzału dla Borysiuka pomyślałem sobie w tamtej chwili, a razem ze mną komentatorzy w Canal Plus oraz piłkarze Wisły Płock. Jeden z nich położył się nawet za murem, aby piłka przypadkiem nie przeleciała pod nogami podskakujących obrońców. Tak pewni tego uderzenia byli zawodnicy z Płocka, że w swojej pewności zapomnieli o pokryciu dwóch stojących obok siebie piłkarzy Jagi. W tamtym momencie ogromnym geniuszem zabłysną Pospa, który dostrzegł Jakova i podaniem po ziemi wyprowadził zawodnika na pozycję sam na sam. Pulić po przyjęciu piłki momentalnie oddał strzał, a futbolówka przelatując między nogami bramkarza zatrzepotała w siatce. Ogromna radość zagościła na mojej twarzy i z nadzieją czekałem na kolejne bramki. Widać było, że Wisła się pogubiła i straciła pewność siebie, gdyż jej zawodnicy nie umieli podać do siebie prosto piłki. Zapewne, gdzieś z tyłu głowy mieli ten katastrofalny błąd sprzed chwili. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy 2 minuty później Jaga prowadziła już 2 do 0, a na listę strzelców wpisał się Imaz. Tym razem akcję wypracował Prikryl, który powalczył o piłkę z zawodnikiem z Płocka. Po przejęciu podholował ją jeszcze kilkanaście metrów i obsłużył kolegę z drużyny. Hiszpanowi nie pozostało nic innego jak tylko skierować ją do bramki. W 16 minucie mieliśmy już dwubramkową przewagę. Uwierzyłem, że ten mecz może zakończyć się lepszym wynikiem niż poprzednie. Jadze dopisywało szczęście natomiast Wisła popełniała katastrofalne błędy. Jaga w dalszym ciągu napierała na swoich rywali. W groźnej akcji znalazł się Mystkowski, jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Około 20 minuty pierwszą ciekawszą akcję zmontowała Wisła, jednak strzał minął poprzeczkę bramki Węglarza. Chwilę później Damian interweniował po strzale z dystansu Szumilasa. Jaga w dalszym ciągu próbowała strzelić kolejną bramkę. Dobrym podaniem Prikryl obsłużył Jakova, jednak ten nie doszedł piłki na czas. Postanowiłe oddać futbolówkę koledze, a ten lewą nogą uderzył jakby Panu Bogu w okno. Korzystając z żargonu Dżacka mogę stwierdzić – lewa noga służy mu tylko do wsiadania do tramwaju. Jak słaba była wczoraj dyspozycja gości można było wnioskować po zachowaniu Radka Sobolewskiego wychowanka Jagiellonii, a obecnie trenera Wisły Płock. Chłopak tak się zdenerwował i puściły mu nerwy, że jako pierwszy obejrzał żółtą kartkę. Duma Podlasia dalej atakowała, a swoją bramkę próbował strzelić bardzo aktywny Mystkowski. W jednej sytuacji próbując dobijać wyplutą przez Kamińskiego piłkę uległ kontuzji i musiał na chwilę opuścić boisko. Na szczęści kontuzja okazała się niegroźna, a nasz zawodnik jeszcze przed przerwą oddał niecelny strzał z dystansu. Pierwsza połowa to bezwzględna dominacja Jagi z króciutkimi przerwami na akcję gości.
Podczas drugiej połowy nie zdążyłem jeszcze zasiąść w fotelu, a na tablicy wyników widniało już 3 do 0. Fenomenalnym podaniem skorpionem popisał się Prikryl, a piłkę w siatce ponownie umieścił Puljić. Cała ta akcja trwał zaledwie 15 sekund, jak widać piłkarze Wisły głowami byli jeszcze w szatni, a na boisko wybiegły zaledwie same ciała. Moja euforia nie miała granic. Dawno nie widziałem tak grającej Jagiellonii, aby być obiektywnym muszę również dodać, że Wisła tego dnia sprawowała się bardzo mizernie. Reakcją na tak słabą grę swoich zawodników była decyzja Sobolewskiego o przeprowadzeniu 3 zmian w przerwie meczu. Jak widać nie przyniosło to zamierzonych rezultatów. Nowi zawodnicy dopuścili do straty bramki już w pierwszej minucie po gwizdku. Chwilę później fatalny błąd Pospy, który po płaskim dośrodkowaniu z bocznej linii boiska wystawił piłkę Kocyle, który zapakował ją do pustej bramki. Sytuację próbował jeszcze uratować Wdowik, jednak nie zdążył ubiec rywala. Myślałem, że Wisła poczuje wiatr w żagle i spróbuje uratować choć jeden punkt. Tak się nie stało ponownie Jaga atakowała. W dogodnej sytuacji znalazł się Prikryl, jednak został faulowany. Sędzia pokazał tylko żółty kartonik co spotkało się z ostrą krytyką graczy Jagiellonii. Do piłki podszedł Wdowik, jednak tym razem piłka uderzyła w mur. W sumie bardzo dziwna sytuacja, gdyż zawodnik, który nie grał wykonuje niemalże wszystkie stałe fragmenty. To właśnie po jego dośrodkowaniu z rożnego piłkę fatalnie wybija zawodnik Wisły. Ta trafia pod nogi Pospy, który zmazuje swój błąd sprzed kilkunastu minut i pakuje piłkę do siatki. Bramkarz nawet nie drgnął, gdyż był zasłonięty przez kolegów z drużyny. Chwilę później było już 5:1 za sprawą fenomenalnego duetu Prikryl Puljić. Po raz kolejny kapitalnym podaniem, tym razem krzyżaczkiem, obsłużył swojego kolegę Prikryl. Jakov uderzył piłkę, która po raz trzeci po jego strzale znalazła się w bramce. Komentatorzy Canal Plus wyczaili, że Kamiński ma ogromnego pecha do Jagiellonii. Kilka lat temu przyjechał do Białegostoku z inną drużyną – Ruchem Chorzów. Nikt nie spodziewał się, że walczący wtedy o pudło Ruch dostanie tak sromotne lanie w Białymstoku. Świetnie pamiętam ten mecz, który miałem okazję oglądać z perspektywy trybun wtedy jeszcze na 1/3 Stadionu Miejskiego. Tamtego dnia jak gwiazda błyszczał Dani Quintana. O dziwo pierwsza połowa wyglądała niemal identycznie, dwie szybko zdobyte po sobie bramki oraz 2:0 do przerwy. Wynik końcowy 6:0, jednak tutaj nie mamy możliwości odzwierciedlenia tego rezultatu, jednak na rok 2014 patrzymy z sentymentem i wspominamy ex Jagiellończyków z tamtego czasu: Słowik, Ukah, Piątkowski czy Balaj. Wracając do spotkania przy Słonecznej to po raz kolejny błąd w polu karnym Jagi i uderzenia zawodnika Wisły. Pierwsze z nich Węglarz obronił, jednak przy dobitce Rasaka nie miał już żadnych szans. Ciekawy hokejowy wynik na stadionie w Białymstoku w ten poniedziałkowy wieczór. W odstępach kilku minut po sobie nasz trener przeprowadził wszystkie 5 zmian. Dał odpocząć zawodnikom, którzy najbardziej na to zasłużyli. Pierwsi z boiska zeszli Jakov i Mystkowski, który mimo braku bramki pokazał się ze świetnej strony. W ich miejsce Cernych i Wojtkowski. Następnie Bida za Prikryla oraz 6 minut później zeszli Borysiuk z Wdowikiem, a w ich miejsce Lopez i Bodvarsson. Szkoda, że mecze rozgrywane są bez udziału publiczności, gdyż duet Puljić – Prikryl zasługiwał tego wieczoru na prawdziwe standing ovation. Końcówka tego spotkania dużo spokojniejsza, jednak wynik mógł ulec zmianie, jednak na bramce czujny Węglarz obronił dwie bardzo groźne sytuacje. Po dwóch doliczonych minutach sędzia Sylwestrzak zakończył spotkanie.
Dzisiaj to Jagiellonia była dominującą drużyną, która bezlitośnie wykorzystała błędy swoich przeciwników oraz była bardzo skuteczna. Zdarzały się jej również błędy indywidualne, które Wisła zamieniła na dwie bramki. Bardzo ciekawy i emocjonujący mecz w Białymstoku z pięknymi asystami, które oglądać można w nieskończoność. Jeżeli miałbym wybrać kogoś na zawodnika meczu to będzie to Prikryl, który wypracowywał akcje swoim kolegom odnotowując 3 asysty. Tuż zanim uplasowałby się Jakov jako zdobywca hat-tricka.
Dziękujemy za mile spędzony wieczór i życzymy dalszych wygranych!
1:1
-:-