Każdy kibic Jagiellonii doskonale wie że gdy przeciwnikiem drużyny z Białegostoku jest beniaminek to należy spodziewać się bardzo trudnego meczu. Jaga nie umiała i nie umie grać skutecznie z drużynami powracającymi, bądź debiutującymi w Ekstraklasie. Zjawisko to ma miejsce od kilku sezonów i w Mielcu nie zostało przerwane.
Jagiellonia pokrzepiona domowym zwycięstwem z Wisłą Płock wyszła na boisko w Mielcu w dość… ekstrawagandzkim składzie. Pan Bogdan Zając postanowił ustawić na pozycji środkowych obrońców Borysiuka i Bodvarssona.Zestawienie Pomocnika i lewego obrońcy na tej pozycji nie mogło się dobrze skończyć i skończyło się źle. Sytuacja spowodowana była pauzą za kartki Bogdana Tiru, powrotem do formy Ivana Runje i Tarasa Romańczuka po starciu z wszystkim dobrze znanym wirusem. Przyczyn nieobecności w kadrze meczowej Błażeja Augstyna i dobrze spisującego się w rezerwach Majsterka nie znamy i zapewne nie poznamy..
Pierwszą połowę obie drużyny rozpoczęły z przytupem. Już w 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę głową zdobywa Flis. Piłka uderzona została na krótki słupek i wpadła do bramki między nogami Damiana Węglarza. Bramka ta obciąża konto Pankiewicza, który źle pokrył zawodnika Stali. Bez winy również nie jest Węglarz, gdyż tego typu strzał był po prostu do obrony. Jagiellonia odpowiedziała w 6. minucie pięknym i silnym strzałem Przemka Mystkowskiego pod poprzeczkę Mielczan. Pierwsza połowa przebiegała pod znakiem akcji i sytuacji bramkowych ze strony Jagiellonii jak i Stali.
W drugiej połowie widowiska miała miejsce hekatomba żółto-czerwonych.W przebiegu 45. minut na boisku pojawił się Taras Romańczuk, Fedor Cernych i Kamil Wojtkowski. Zmiany dokonane przez Pana Bogdana Zając nie wniosły nic do gry drużyny z Podlasia. Nie potrafiliśmy przez 45. minut stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką drużyny Leszka Ojrzyńskiego. 66. minuta meczu po błędzie całego bloku defensywnego Jagi do bramki Węglarza piłkę pakuje Tomasiewicz. Truskawką na torcie całego meczu jest trzecia bramka stracona przez Jagiellonię. Najniższy na boisku Zajwiński (kryty przez zawodnika Jagi) strzela bramkę głową w 92. minucie meczu.
W ciągu ostatnich 5 meczów Jagiellonia przegrała 4 z nich tracąc 12 bramek. Słownie DWANAŚCIE. Na 5 meczów tylko 2 razy zagrała ta sama formacja obrony. Niektórzy mogą stwierdzić, że za brak stabilizacji w drużynie odpowiedzialny jest COVID. Lecz z wirusem zmaga się nie tylko Jagiellonia, a cała ekstraklasa….
2:1
-:-