Tomek_1982 | 13 Grudnia 2020 g. 18:37 | Aktualizacja: 13 Grudnia 2020 g. 20:23
Po dwóch rzutach karnych, których można było uniknąć, po daniu się zdominować gospodarzom i eksperymentalnych ustawieniach zawodników przez trenera Zająca przegrywamy z rewelacją tego sezonu Rakowem Częstochowa. Kolejne słabe zawody Jagiellonii.
Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga graczy Rakowa. Częstochowianie już w 40 sekundzie powinni cieszyć się z objęcia prowadzenia po strzale Tijanicia. Później była obrona Częstochowy, ale to Jagiellonia tak się broniła. Wyjście z własnej połowy to był wielki problem dla Żółto - Czerwonych. W końcu w 17 minucie pogrążył nas były gracz, urodzony w Suwałkach obrońca Andrzej Niewulis. Beznadziejna obrona rzutu rożnego i przegrywaliśmy w Bełchatowie 0:1. Zamiast podnieść się z kolan i spróbować przesunąć grę od swojej szesnastki to nasi gracze nadal pozwalali na prowadzenie gry podopiecznym Marka Papszuna. W 38 minucie uratował nas VAR, który orzekł pozycję spaloną Frana Tudora. Chorwat uderzył w słupek, a dobitka Igora Sapały była już celna pomimo kilku zawodników Jagiellonii w jego pobliżu. W pierwszych 50 minutach, bo 5 doliczył sędzia Mariusz Złotek, ani razu na poważnie nie zagroziliśmy zespołowi spod Jasnej Góry.
W drugiej połowie szybko tracimy drugą bramkę. W 51 minucie Bodvar Bodvarsson fauluje rywala w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienia Petr Schwarz. W 69 minucie ma miejsce rzut wolny blisko szesnastki Rakowa. Jakov Puljić trafia w poprzeczkę, piłka trafia na głowę Jesusa Imaza, który zagrał do Macieja Makuszewskiego, a ten z kilku metrów pakuje piłkę do bramki. Gdy zdobyliśmy gola kontaktowego, to za chwilę mamy kolejne nieodpowiedzialne zachowanie w naszym polu karnym. Kolejny miękki karny, ale faul to faul. Petr Schwarz po raz drugi nie myli się i w 74 minucie gospodarze prowadzą 3:1. Teraz obudziła się Jaga próbując uratować mecz. Nic z tego, skoro tak późno zaczynamy grać. Co prawda Jesus Imaz zdobył jeszcze gola w 93 minucie, ale to Raków mógł cieszyć się z trzech punktów.
Trzeba jeszcze nawiązać do tytułowych eksperymentów. Mam tu na myśli to, w jaki sposób trener Zając ustawia poszczególnych zawodników. Bodvar Bodvarsson, czyli lewy obrońca gra kolejny mecz jako stoper. Później zmiana, gdzie wchodzi Borysiuk i już mamy defensywnego pomocnika na stoperze. A stoper siedzi na ławce i nie dostaje szansy! Kolejne zmiany i oto na lewej obronie zaczyna grać Paweł Olszewski, który zdecydowanie lepiej czuje się po drugiej stronie boiska. Tam również roszada, więc prawoskrzydłowy Tomas Prikryl gra jako prawy obrońca. I jeszcze ostatni eksperyment w postaci ustawienia jako napastnika Krisa Twardka. Co to ma być?! Brakowało tylko wpuścić Damiana Węglarza do środka pola. Dlaczego Zając wymyśla koło od nowa? Kwadratowe koło, a raczej chyba jajo... No dobra, to nie te święta. Odpowiedzi na te pytania i tak nie otrzymamy, bo Klub wybiera sobie pytania dla trenera, a nawet jeśli takie pytanie by padło, to jestem niemal pewny, że trener wymigałby się od odpowiedzi.
Za tydzień ostatni mecz w 2020 roku. Przy Słonecznej starcie z Górnikiem Zabrze. Mam nadzieję, że to będzie ostatni mecz kilku zawodników, którym się już nie chce zakładać koszulki z Jotką na piersi. Chciałoby się także, by Święty Mikołaj podrzucił nam prezent w postaci TRENERA.
Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 3:2 (1:0)
Niewulis 17, Schwarz 52-k., 76-k. - Makuszewski 69, Imaz 90
Raków: Pindroch - Piątkowski, Niewulis, Schwarz, Tudor, Tijanić (83. Lopez), Sapała, Cebula (89. Malinowski), Poletanović, Kun, Gutkovskis
Jagiellonia: Steinbors - Olszewski, Tiru, Bodvarsson (54. Makuszewski), Wdowik (46. Borysiuk) - Prikryl, Romanczuk, Pospisil (87. Lopez), Cernych (82. Wojtkowski) - Imaz - Puljić (82. Twardek)