Jagiellonia Białystok 1 – 0 Górnik Zabrze
Imaz 52’
Żółte karki: Cernych 12’, Romanczuk 18’, Bida 90’ - Jimenez 90’
Sędzia: Daniel Stefański
Składy:
Jagiellonia: Dziekoński – Olszewski, Runje, Tiru, Wdowik - Makuszewski (79.Bida), Pospisil, Romanczuk, Cernych (79.Borysiuk) - Imaz - Puljic (90.Twardek)
Górnik: Chudy - Massouras (71.Kubica), Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski, Janza (84.Rostkowski), Prochazka (61.Manneh), Ściślak (61.Wojtuszek), Nowak, Sobczyk (61.Krawczyk), Jimenez
Pierwsza połowa była pod totalne dyktando Górnika choć początek meczu na to nie wskazywał. W okolicach 5 minuty idealne dośrodkowanie Olszewskiego, a sam na sam uderzał Imaz. Niestety spalony, a uderzenie i tak obronił bramkarz gości. Takie rozpoczęcie meczu napawało optymizmem, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jagiellonia bezsilnie próbowała konstruować akcje, a jedyne co jej wychodziło to zbieranie żółtych kartek. Pierwszą z nich otrzymał Cernych, drugą Zając, a trzecią Romańczuk. Cała ta sztuka udała im się w przeciągu zaledwie 6 minut. W międzyczasie Górnik zdążył już zdobyć bramkę, jednak na nasze szczęście piłkarz gości był na pozycji spalonej. Kilka chwil później widziałem już piłkę w siatce, lecz Jimenez po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów marnuje fantastyczną okazję sam na sam. Sporo pracy miał nasz młody goalkeeper, który popisał się dużym refleksem. Oprócz tego mogliśmy podziwiać jego stoicki spokój oraz grę nogami. Nie ma co się rozwodzić więcej na tą połową, która nie przejdzie do historii.
Pełen nadziei czekałem na drugą połowę i po raz kolejny rozczarowanie. Po kilkunastu sekundach świetną akcję Górnika zatrzymał Dziekoński. Mój optymizm został szybko ostudzony, a można powiedzieć, że wręcz momentalnie. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy w 52 minucie to Jaga objęła prowadzenie po strzale Imaza. Hiszpański napastnik zwodem ominął Chudego i lewą nogą skierował piłkę do pustej bramki. Trener gości nie pozostał obojętny na sytuację na boisku i w okolicach 60 minuty wymienił, aż 3 piłkarzy w jednym momencie. Goście w tamtej chwili nie mieli nic do stracenia i widać, że nie są usatysfakcjonowani z wyniki. Po raz kolejny udało im się zdobyć bramkę, lecz jak wiadomo historia lubi się powtarzać. Uff drugi spalony i w dodatku bardzo minimalny. W końcu Jaga zaczęła śmielej poczynać w polu karnym Górnika. Świetne uderzenie Puljicia broni Chudy oraz chwilę później z kłopotami paruje uderzenie Cernycha. W tym momencie warto wspomnieć o kibicach, którzy odpalili fajerwerki w okolicach stadionu. Nie mogą być bezpośrednio na meczu to starają się jak mogą zaznaczyć swoją obecność. Wracając do meczu w okolicach 80 minuty trener Zając zdecydował się na dwie zmiany w swoim zespole. W miejsce Maku wszedł Bida, a Cernycha zmienił Borysiuk. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał dzisiaj Olszewski, który włączał się do akcji ofensywnych. Chwile przed rozpoczęciem doliczonego czasu gry świetną okazję miał Bartek Bida, jednak w bramce Chudy popisał się świetną interwencją. Wynik nie zmienił się już do końca spotkania. Na ostatnie chwile wszedł jeszcze Twardek, lecz ciężko jest powiedzieć coś o jego występie, gdyż był zbyt krótki.
W świetnych humorach będziemy mogli zasiąść do wigilijnych stołów. Ostatni mecz w 2020 roku Jagiellonia wygrywa po ciekawym meczu 1 do 0. Pierwsza połowa była całkowicie pod dyktando Górnika, jednak w drugiej Duma Podlasia wzięła się w garść i pokazała charakter.
Chłopaki gratulacje!
0:0
-:-