Jagiellonia Białystok 0 – 1 Śląsk Wrocław
Erik Exposito
Żółte karki: Bartłomiej Wdowik, Konrad Wrzesiński, Maciej Makuszewski, Ivan Runje – Krzysztof Mączyński, Erik Exposito
Czerwone kartki: Maciej Makuszewski
Sędzia spotkania: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Składy:
Jagiellonia Białystok: Dziekoński - Prikryl, Runje, Tiru, Nastic (57.Wrzesiński) - Kwiecień (58.Pospisil), Romanczuk - Makuszewski, Imaz, Wdowik - Puljic (82.Bortniczuk)
Śląsk Wrocław: Szromnik - Bejger, Poprawa, Tamas - Mączyński, Scalet (68.Pawłowski) - Janasik, Sobota (57.Pich), Praszelik, Stiglec - Exposito (68.Piasecki)
Pierwsi do głosu doszli Wrocławianie, którzy w 8 minucie oddali strzał głową. W okolicach dwudziestej minuty to Białostoczanie byli bliscy strzelenia bramki. Jesus Imaz zawisł w powietrzu i oddał strzał z główki, który minął bramkę gości. Parę minut później Śląsk również odpowiedział strzałem głową. Najzabawniejsze jest to, że wszystkie najgroźniejsze akcje były po uderzeniu futbolówki makówką. W końcu po 30 minutach Śląsk przeprowadził składną akcje, lecz na posterunku stał Xavier Dziekoński, który skierował piłkę na rzut rożny. Jagiellonia miała również swoje sytuacje i fajnie klepała piłkę, jednak brakowało wykończenia. Niemiłosiernie wykorzystał to zespół z Dolnego Śląska. Bramkę na 1 do 0 strzelił Exposito.
Druga połowa była o wiele ciekawsza. Jaga zaczęła dochodzić do bramkowych sytuacji. Niestety bramkarz Śląska był na posterunku i wyciągnął strzał Wdowika. W 75 minucie kapitalną sytuację miał Śląsk, który uderzył w poprzeczkę. Ciekawą sytuację stworzył Pospa, który wszedł w drugiej połowie. Niestety Taras został zablokowany przez przeciwnikówNa szczęście zawodnik był na spalonym. Mecz się rozkręcił, a obydwie drużyny atakowały bramkę rywali. W 80 minucie drugą żółtą kartkę otrzymał bezbarwny dzisiaj Makuszewski. Po raz kolejny Jaga kończy mecz w dziesiątkę. Powoli staje się to klubową tradycją. Grę w końcówce świetnie podsumował Dżacek, który w relacji live stwierdził, że wróciła Jagiellonia Zająca, a niebo płacze nad Białymstokiem. W doliczonym czasie gry po rzucie rożnym dogodną sytuację miał Romańczuk, lecz źle przyjął piłkę. Chwilę później mógł się zrewanżować. W fenomenalnym stylu iście z Brazylii przerzucił piłkę nad obrońcą i uderzył na bramkę. Po raz kolejny wykazał się bramkarz gości. Mieliśmy jeszcze korner, po którym piłkę uderzał Bortniczuk. Jednak nie dane nam było dzisiaj zdobyć bramki.
Mecz był pełny walki, a Jaga w końcówce mogła odwrócić losy spotkania. Przy pierwszej bramce ciała dał Maku, który odpuścił przeciwnika. Były fajne momenty i przebłyski, jednak jest to stanowczo za mało, jeżeli chcemy walczyć o najwyższe cele.
0:0
-:-