Medialna karuzela trenerskich nazwisk na stanowisko szkoleniowca Jagi nabiera rozpędu, zaś drużyna w starciu z Cracovią kontynuuje huśtawkę formy i nastroju kibiców. W meczu ze Śląskiem Jaga była na dole, tak w meczu z ekipą Michała Probierza silnie wybiła się na huśtawce z nóg i znalazła się na górze. Każdy kibic mocno wierzy (tak jak po meczu z Lechem), że jest to właśnie ten moment, gdy Jagiellonia się przełamie i złapie serię wygranych. Czy tak będzie? Czas pokaże.
Przechodząc do meczu należy podkreślić to, iż Rafał Grzyb miał mocno ograniczony wybór pierwszej jedenastki spowodowany kontuzjami. O ile w ataku trener Jagi miał pole manewru w skonstruowaniu formacji ofensywnej (kontuzjowanego Fedora zastąpił Bartek Bida, zaś Imaz zagrał na szpicy z podwieszonym Mystkowskim na pozycji rozgrywającego). O tyle dobór zawodników na boki obrony przyprawił “Grzybka” o zgrzyt zębów. I tak na prawej obronie zagrał Kris Twardek, a na lewej Bartek Wdowik. W razie urazu któregoś z nich nie było zmienników na nominalnych pozycjach.
Przed pierwszym gwizdkiem każdy rozsądny kibic oglądający Ekstraklasę spodziewał się “ligowej rąbanki” okraszonej trzaskiem kości i wieloma kartkami. Każdy z nas oczekiwał, że będzie (jak mówił klasyk polskiej trenerki) KOLOROWO. Tymczasem… naszym oczom ukazał się całkiem ciekawy i konstruktywny mecz. Żeby nie było oczywiście zbyt pozytywnie spotkanie miało znamiona tego co w naszej lidze “samo słodkie”. Mowa tu o sytuacji w której Jaga straciła bramkę. Tzw. “świecę” próbował przyjąć/wybić Błażej Augustyn, lecz piłka po spotkaniu z jego ciałem poszybowała w stronę Bartka Wdowika. Ten zaś wzorując się na doświadczonym i starszym koledze również nie trafił w piłkę, a ta znalazła się pod nogami zawodnika Cracovii. Thiago po przyjęciu futbolówki dokonał formalności i strzelił bramkę w 14 minucie spotkania. Od tego momentu spotkanie nabrało dynamiki. Kris Twardek nie radził sobie na prawej obronie i po jego błędach zawodnicy Michała Probierza obijali słupek i poprzeczkę. Po tych sytuacjach Jaga wzięła się w garść. Pierwsza bramka padła po ładnym dla oka rajdzie przez pole karne zakończonym wrzutką na głowę Bartka Bidy. Strzelec bramki pokazał swoim zachowaniem, że ma instynkt “lisa pola karnego”. Zwycięski gol padł po wykorzystaniu ulubionej broni naszego przeciwnika czyli stałego fragmentu. Faul na Twardku w bocznym sektorze boiska. Do piłki podchodzi Pepik. Doskonałe dośrodkowanie trafia na głowę/plecy/bark Tarasa Romańczuka, który świetnie wyszedł do futbolówki. Piłka w bramce, zaś Niemczycki spokojnie odprowadził piłkę wzrokiem. Druga połowa to mądra gra naszej drużyny. Walka w środku pola oraz wyczekiwanie na kontrę.
Jagiellonia wygrywając ten mecz zapewniła sobie pewne utrzymanie (matematycznie/statystycznie). 31 punktów z reguły wystarcza by drużyna w Ekstraklasie utrzymała się na tym poziomie rozgrywek.
Na duże pochwały w tym meczu zasłużył kapitan naszej drużyny. Zdobył zwycięską bramkę, wykonał niesamowita ilość odbiorów i w kolejnym meczu przebiegł najwięcej kilometrów. Instat Index Tarasa wyniósł 343 punkty! W ostatnich meczach(wygranych, czy przegranych) widoczne było zaangażowanie i branie ciężaru gry na siebie. Jest to zawodnik, którego gra niestety nie jest doceniana i dostrzegana przez media i ekspertów (lider ligi w ilości wykonanych odbiorów). A szkoda…
Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:1 (2:1)
Bramki: Bida (26), Romanczuk (37) - Thiago (14)
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Kris Twardek (73' Bartosz Kwiecień), Błażej Augustyn, Bogdan Tiru, Bartłomiej Wdowik - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Tomas Prikryl, Przemysław Mystkowski (68' Maciej Bortniczuk), Bartosz Bida (68' Maciej Makuszewski) - Jesus Imaz.
Cracovia: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Dawid Szymonowicz, Matej Rodin, Diego Ferraresso (61' Alvarez) - Damir Sadiković, Milan Dimun (61' Florian Loshaj) - Thiago (75' Filip Piszczek), Rivaldinho (61' Sebastian Strózik), Sergiu Hanca - Pelle van Amersfoort.
0:0
-:-