W kierunku Białegostoku zmierza bowiem porządnie rozpędzony superekspres o nazwie Lech Poznań. Zachodzi duże niebezpieczeństwo, że w piątek wieczorem o 20.30 pociąg ten przemknie przez naszą stacyjkę widmo, nawet nie zauważając pana dróżnika w czapeczce z napisem „Jagiellonia”, który będzie się starał go rozpaczliwie zatrzymać…
Dlaczego tak drastycznie rozpocząłem swój wywód na temat nadciągającego piłkarskiego
wydarzenia? Powodów jest kilka. Pierwszym jest z całą pewnością skład drużyny naszych Gości. Przyjrzyjmy się jedynie wzmocnieniom:
Radosław Murawski – były kapitan Piasta Gliwice, który przyszedł za darmo po zakończeniu kontraktu z Denizlisporem (II liga turecka).
Artur Sobiech – pan, którego nikomu, a już zwłaszcza kibicom „Jagi” po pamiętnym Finale PP na Stadionie Narodowym nie trzeba przedstawić - ostatnio Karagumuruk, czyli też kierunek turecki.
Barry Douglas – może nie wywalczył składu w „Leeds United”, ale każdy szanujący się kibic „ekstraszkapy” tego zawodnika pamięta. Już zresztą zdążył ponownie o sobie przypomnieć obrońcom i bramkarzom w Polsce.
Joel Pereira - 24-letni portugalski prawy obrońca który ma za sobą grę w ligach Portugali,Cypru i Słowacji. Młodzieżowy reprezentant swojego kraju. Ostatnio bronił barw Omonii Nikozja.
Joao Amaral – zawodnik, który wrócił do Lecha po dziwnych woltach, grając ostatnio w Pacos de Ferreira i jak na razie jest kluczowym piłkarzem w ekipie z Poznania.
Adriel Ba Loua – zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, który przyszedł do Lecha z Viktorii Pilzno i związał się z niebiesko-białymi do końca czerwca 2025 roku. Ma tam za sobą trzy bardzo udane sezony z rzędu - łącznie 11 goli i 23 asysty w 88 meczach (wszyscy skrzydłowi Lecha w sezonie 2020/2021 - 7 bramek i 11 we wszystkich rozgrywkach). Niezłe „wzmocnionko”?
Pedro Rebocho - portugalski 26-letni lewy obrońca, który ostatnio był zawodnikiem francuskiego Guingamp. Wcześniej kopał w Benfice Lizbona, której jest wychowankiem.
Roko Baturina - były młodzieżowy reprezentant Chorwacji wypożyczony z Ferencvaros Budapeszt.
Coś tam też niby „Kolejorzowi” ubyło: Tymoteusz Puchacz (Union Berlin), Karlo Muhar, Djordje Crnomarković, Hubert Sobol (Wisław Kraków), Tomasz Dejewski (zawodnik rezerw grający z musu w „ekstraklapie”), Wasyl Kraweć (CD Leganes) i Nika Kaczarawa (Anorthosis) – koniec wypożyczeń.
Zarówno po stronie wzmocnień jak i osłabień nie wspominam kilku mniej ważnych piłkarzy, których obecności lub jej braku w kadrze naszego piątkowego przeciwnika i tak nikt nie zauważy. Niemniej uważam, że taką listą wzmocnień na „tu i teraz” nie może pochwalić się przed sezonem 2021/2021 żaden klub w Polsce. Zwłaszcza, że ubytki, może po za Tymoteuszem Puchaczem są symboliczne.
Czy mam dla porównania wyliczyć wzmocnienia Jagiellonii przed tym sezonem? Nasi Czytelnicy, jako wytrawni Kibice „Jagi” zapewne znają je na wyrywki obudzeni w środku nocy, więc nie będę Ich tą litanią obrażał. Niemniej nie ma co ukrywać, że przedstawione powyżej zestawienie nowych piłkarzy Lecha może budzić w naszym obozie „lekki” niepokój. A przecież to tylko odrobina nowego węgla do kotła poznańskiej lokomotywy, która i tak ma czym w nim palić!
Drugim i chyba najważniejszym aspektem, który kompletnie wystudził mój „urzędowy optymizm” przed kolej(owym)nym meczem w Białymstoku są aktualne poczynania naszych Piłkarzy. Serio, zastanawiałem się czy pisać to słowo przez duże „P”. Ale niech im jeszcze tym razem będzie… Oto dla porównania zestawienie wyników Lecha od początku bieżących rozgrywek:
Lech – Radomiak - 0:0
Górnik Zabrze – Lech – 1:3
Lech – Cracovia – 2:0
Bruk – Bet Termalica – Lech – 1:3
Lech – Lechia Gdańsk – 2:0
Lech – Pogoń Szczecin – 1:1 (prowadzenie stracone praktycznie w ostatniej akcji meczu)
Raków Częstochowa – Lech – 2:2
Lech – Wisła (ale Kraków, bo ta z Płocka była zajęta laniem „Jagi”) – 5:0
Qrwa, jak ja bym chciał byśmy byli takim … Radomiakiem…☹. Bo czy potrzeba tego abym wrzucił tu„ dokonania” naszych „asów przestworzy”? Chyba nie tworzymy z Czytelnikami kółka zainteresowań sado – maso, abym musiał raczyć Was obrazem nędzy i rozpaczy, którym są wyniki „Jagi” od 4-tej kolejki bieżącego sezonu. Przyjeżdża do nas LIDER, który od 8-miu meczów nie zaznał smaku porażki! A my tymczasem stoimy sobie zaparkowaliśmy cichutko na peronie z 13. Nie jest to tymczasem peron z numerem 18, ale…
Tu muszę się przyznać bez bicia, że większość tego tekstu powstałą przed wtorkową „masakrą piłą mechaniczną” z Lechią Gdańsk w Pucharze Polski. Niby to nie „ekstraszkapa”, ale jakiś tam przyczynek do obrazu jagiellońskiej degrengolady wnosi… Czyli dodając w krótkich żołnierskich słowach, zostaliśmy „wystosunowani” boleśnie już w I-wszej rundzie z rozgrywek o Puchar Polski. U siebie. „Again” w stosunku 1:3. Przez drużynę z którą bardzo niefartownie przerżnęliśmy Finał PP zaledwie 3 lata temu!!! Nosz waszu (tym razem już z małej litery) mać!!!
Wreszcie trzecim argumentem przemawiającym za czekającym nas wp…rawdzie nie najlepszym wynikiem jest atmosfera, która wytworzyła się wokół obu drużyn. Kibice Lecha skończyli dyskusyjny poniekąd domowy protest, wybierają się na naszą stację „specjalem”, w ich obozie panuje uzasadniony entuzjazm. A u nas tymczasem smród, rozpiernicz, wzajemne oskarżenia, „gównoburza” wśród Kibiców i bluzgi na Klub. Nie wypowiadam się, czy uzasadnione.
Czy cokolwiek przemawia w tym meczu za Jagiellonią? Tak, jest coś takiego! To „królowa nauk” – statystyka. Pewnie redakcyjny Kolega „Sierpowy” się ze mną nie zgodzi…??. Ostatnimi laty Lech bardzo często rozbija się bowiem o nasz stadion niczym komar o szybę pędzącego auta (sorry, nie znalazłem żadnego kolejowego porównania).
W ostatnich 3-ch latach „Jaga” z „Kolejorzem” wygrała 2-krotnie – po razie w Białymstoku i w
Poznaniu, 3 razy zremisowała i raz uległa poznaniakom na ich terenie 0:4 w pierwszym meczu ubiegłego sezonu. Natomiast jeśli chodzi o mecze u siebie to „Jaga” zagrała z Lechem 20 razy odnosząc 9 zwycięstw, 6 razy remisując i 5 razy przegrywając. Bilans bramkowy: 30:30. Kilka z tych zwycięstw miało spektakularny charakter. Nie chcę sięgać daleko w przeszłość do np. pamiętnej bramki Mańka Dzienisa ??, ale wystarczy przypomnieć sobie ostatni domowy mecz zdołowanej Jagiellonii pod wodzą tymczasowego trenera Rafała Grzyba z rozpędzonym „Kolejorzem”. Leszek zaliczył „w cymbał” 1:2. Przy czym nawet ta jedna bramka dla poznaniaków była delikatnie ujmując bardzo dyskusyjna.
Ogólnie w „ekstraszkapie” Jagiellonia grała z naszymi piątkowymi przeciwnikami 40 meczów, wygrała 15 razy, zremisowała 7 i przegrała 18. Stosunek bramek: 48:74. Bilans znacznie lepszy niż z taką np. Stalą Mielec, na remis z którą dwa tygodnie temu narzekaliśmy. Tak więc..??.
Naprawdę nie wiem jak Was Drodzy Kibice pocieszyć i nakręcić na pójście w piątkowy wieczór na Słoneczną… Patetycznie? Kibice są ze Swoją Drużyną na dobre i na złe, które właśnie „Jadze” się przytrafia! Litościwie? Każdy Kibic dopinguje, „Jaga” tego potrzebuje! Zdroworozsądkowo? Piłka jest nieprzewidywalna, nikt jeszcze nie wygrał i nie przegrał (i nie zremisował) meczu przed jego rozpoczęciem! Po ludzku? Nie będę w piątek wieczorem na Słonecznej. Bo jestem chwilowo kilka tysięcy kilometrów od Białegostoku. I żal mi jak cholera, że tak się stało.
I zazdroszczę Wam, że Wy TAM MOŻECIE BYĆ! Zróbcie to!
FOX
0:0
-:-