Wspaniale jest się poczuć w gronie prawdziwych kibiców Jagi, tych najbardziej zagorzałych. Nie łuszczących pestki na trybunach, ale tych w których struny głosowe idą na maxa. Tych, którzy jadą wspierać Jagę na dobre i na złe. To żywa, wspaniała materia, wczoraj miałem to szczęście czynnie wspierać naszą wciąż zagubioną drużynę w tym zacnym gronie będąc przy okazji świadkiem jak jeden człowiek może bezkarnie niweczyć piękno piłki.
Potrafię być obiektywny, nie tak że niczym woda po kaczych piórach spływa po mnie gdy nasi faulują, ale też nie poszedłem na Czajkowskiego, tylko na starcie dwudziestu dwóch facetów, na mecz walki a nie padaki. gdzie nad walką będzie czuwać sędzia. Niestety mecz się zaczął ale bez sędziego. Może coś mu stanęło po drodze?
Co robić, koszty poniesione, NC+, bilety sprzedane, kiełbaski się pieką to trzeba było wyjść i zagrać ale bez sędziego ? Nie, no sędzia musi być ! Tylko skąd go takiego bezstronnego znaleźć w tym stepie? Czas naglił ipo wielu staraniach jeden się znalazł, nawet swój chłop, dostał gwizdek, tylko tak się podniecił rolą że ku konsternacji gospodarzy wybiegł na murawę w jakiejś niebieskiej piżamie zamiast w koszulce Termaliki ale swym zaangażowaniem rychło dołączył do ekipy, ale najlepszy to miał gwizdek. Gwizdek gwiżdżący w jedną stronę. Zajebisty, do wczoraj nie wiedziałem że takie istnieją.
Gość swoją grą przyćmił Czernycha, Wdowika i Romańczuka. W zasadzie całą naszą drużynę, był tak zajebisty, że został doceniony przez naszych kibiców, którzy przemierzyli szmat drogi i nie spodziewali się że trafią na na taką perłę. Owacjom nie było końca. Niosło hen daleko w step wysławiane imię Pana Tego. Mi osobiście brakło przed imieniem dla podkreślenia uznania słowa WIELKI. Bo to czego byłem świadkiem to było jedno WIELKIE DRAŃSTWO.
Emigrant Kazik.