Niech to będzie bodziec i zachęta dla obecnej kadry naszej drużyny, iż warto na boisku się postarać o dozgonny kibicowski szacunek do ich osoby za serce wkładane w każdy mecz wybiegając w naszych barwach.
Kostia, stęskniłeś się za nami, za kibicami Jagiellonii???
- Tak, to jest zdecydowanie ta rzecz, której brakuje w estońskiej piłce – kibicowania od serca, atmosfery piłkarskiego święta na trybunach. To czego doznałem z trybun białostockiego stadionu jest ciężko powtórzyć.
Przejechaliśmy ponad 800 km do Ciebie. Po raz pierwszy w historii kibicowania nie tylko w Białymstoku ale także w całej Polsce kibice odwiedzają dziś byłego piłkarza swego klubu by z trybun obecnego jego klubu podziękować mu za to jakim był człowiekiem i zawodnikiem kilka lat wstecz. Co czujesz w tym momencie?
- Każdy detal Waszej podróży tutaj oddaje wielkość tego gestu ku mojej osoby. To co się dziś wydarzyło na pewno zostanie w mej pamięci do końca życia. W ogóle to, że ktoś przyjechał w ten sposób do estońskiego piłkarza to jest to coś wielkiego dla tutejszej piłki. Wiedziałem wcześniej, że przyjedziecie, ale do końca biłem się z myślami i nie mogłem na 100% uwierzyć, że to jest w ogóle możliwe. Cały czas myślałem co ja takiego wielkiego zrobiłem w swej karierze, przecież nie zdobyłem z Jagiellonią nic wielkiego, może jedynie zostawiłem trochę swego serca na boisku i to jest może mój największy sukces za który otrzymuję dziś tak piękną nagrodę.
Nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem, że nic z Jagiellonią nie osiągnąłeś, bowiem poza Pucharem Polski, zdobyte z Tobą w składzie wicemistrzostwo Polski jest do dziś najlepszym osiągnięciem Jagiellonii w jej historii…
- No tak. Mieliśmy wspólnie dwa różne sezony. W pierwszym walczyliśmy o utrzymanie. Wierzyliście w nas i wspieraliście do końca mimo czasem nawet złych emocji. Były jednak spotkania w tym ciężkim czasie, padały też mocne słowa, ale przeżyliśmy to wspólnie razem. Sezon później zdobyliśmy wicemistrzostwo i nie był to sukces klubu czy też piłkarzy, to był nasz wspólny sukces, bowiem Wy byliście przy nas cały czas. Jedno bez drugiego, czyli piłkarze bez kibiców – nie ma na to szans. Każdy piłkarz potrzebuje wsparcia kibiców ale i każdy kibic potrzebuje tych piłkarskich emocji płynących z boiska.
Myślisz Kostia, że tutejsza sportowa prasa zauważy naszą obecność tutaj?
- Już to zauważyli. Dzisiejszy mecz był transmitowany w estońskiej telewizji więc na pewno to zauważono. Nie wiem jak to zostanie opisane ale dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Dla mnie najważniejsze jest to, że jesteście tu ze mną, teraz już po meczu spotkaliśmy się, siedzimy w stadionowej restauracji, rozmawiamy, wspominamy tamte czasy i cieszymy się sobą. Ten dzień, 19. czerwiec 2022 roku pozostanie w mej pamięci do końca życia.
Wróćmy do dzisiejszego wygranego przez Was 2:0 meczu ligowego. Co czułeś wychodząc na murawę i widząc z prawej swej strony kilkadziesiąt żółto-czerwonych koszulek?
- Było we mnie wówczas dużo emocji, szybko przyszły wspomnienia z Białegostoku ale równie szybko musiałem jakoś się od tego odciąć i podczas rozgrzewki skoncentrować się na ważnym dla obecnego mego klubu meczu. Nie chciałem przegrać tego pojedynku skoro Wy, tak licznie przyjechaliście tyle kilometrów na mój mecz w drużynie Flory. W czasie jego trwania czułem Waszą obecność, słyszałem jak wiele razy skandowaliście moje nazwisko. Nie ukrywam, chciałem na to zareagować ale tak samo pragnąłem utrzymać koncentrację do końca meczu i utrzymać ten korzystny wynik.
Znowu się z Tobą nie zgodzę, bo na chwilę ta Twoja koncentracja się skruszyła, jak w pierwszej połowie podszedłeś do wykonania rzutu rożnego z narożnika nad którym mieliśmy swoje miejsca na stadionie…
- No tak, ale weź tu nie zareaguj. Pozdrowiłem Was wtedy krótko z murawy, zauważyłem transparent, który wywiesiliście i wróciłem do gry bo takie było na tą chwilę moje zadanie.
Wróciłeś pod koniec swej kariery do swego kraju, do gry w klubie z miasta z którego się wywodzisz. My dziś widzieliśmy jak gra w estońskiej lidze wygląda i jak wygląda też kibicowanie. Czy byłbyś w stanie w kilku zdaniach porównać polską ekstraklasę do najwyższej klasy rozgrywkowej w Estonii?
- Co do poziomu ligowego to różnica jest łatwo zauważalna i bardzo duża. Niestety, ale w Estonii połowa klubów jest na wpół amatorska i brak pieniędzy w klubach ma na to największy wpływ. Cel klubowy we Florze jest też nieco inny niż tylko zdobywanie mistrzostwa. Ten klub skupia się już od pewnego czasu na budowaniu swojej bazy piłkarskiej i rozwoju. W ubiegłym roku w końcu udało się nam awansować do Ligi Konferencji co dla piłki estońskiej jest ogromnym sukcesem i nie wiem za jaki czas uda się komuś to powtórzyć. Takie są niestety na tą chwilę realia i jesteśmy nisko w tej tabeli klubów europejskich. Jednak musimy i chcemy się rozwijać. Co do kibicowania to tu widzę przepaść. Tu nie ma takiej atmosfery na trybunach jak w Polsce, zarówno podczas meczów klubowych jak i reprezentacyjnych. Tu mamy jednak taki klimat. Może też tu ta piłka nożna nie leży tak na sercu większej ilości kibiców, by na trybunach tak wspierać piłkarzy jak w Polsce. Niestety tak tu jest, musimy z tym walczyć i być może za jakiś czas piłka nożna będzie tu przyjmowana bardziej entuzjastycznie przez większą ilość kibiców. Mam jednak nadzieję, że będzie to szło do przodu i za jakieś 10-15 lat znów przyjadą tu kibice z innego kraju by podziękować za grę w ich klubie innemu estońskiemu piłkarzowi. Jeśli tak się stanie to będę szczęśliwy i będzie to znak, że poszliśmy do przodu.
Patrząc na ten stadion i jego okolice to chyba znak, że jednak idziecie do przodu. Powstała piękna baza piłkarska i oby tak dalej. Ale kończąc powoli ten wywiad z Tobą jeszcze jedna kwestia.
Zanim do nas przyszedłeś po meczu, uciąłem krótką pogawędkę z Janą, Twoją małżonką. Opowiadała mi, że żal jej było wyjeżdżać z Białegostoku, dobrze jej u nas się żyło i bardzo miło wspomina ten okres. Kostia, to jak, odwiedzisz nas jeszcze kiedyś?
- Myślę, że tak. Przyjdzie kiedyś ten dzień. Może nie teraz, kiedy jeszcze gram ale też czemu nie. Może w lipcu czy sierpniu, kiedy będzie ciepło wpadniemy do Białegostoku odwiedzić znajomych, wpaść na mecz i poczuć tą fantastyczną atmosferę trybun białostockiego stadionu. W jakim to będzie roku to nie wiem, ale na pewno się zobaczymy.
Śledzisz jeszcze wyniki Jagiellonii?
- Oczywiście że tak. Nie oglądam ale jestem na bieżąco z wynikami polskiej Ekstraklasy i oczywiście Jagiellonii. Niestety nie jest to najlepszy dla Jagi czas ale w polskiej piłce tak się czasami zdarza. Bądźcie dalej z drużyną i myślę, że wszyscy razem wspólnie wrócicie na dobre tory.
Na koniec chciałbym jeszcze raz bardzo podziękować kibicom Jagiellonii. Tym, którzy tutaj przyjechali i obdarowali mnie prezentami oraz dobrymi życzeniami. Zapewniam wszystkich, że Białystok i Jagiellonia pozostają na zawsze w moim sercu - ta atmosfera stadionowa, kibicowska i miasta. Bądźcie dalej wytrwale przy Jagiellonii bo to sprawia naprawdę duże, pozytywne wrażenie.
Dziękuję i do zobaczenia!
0:0
-:-