Nie mam zamiaru nikogo tym tekstem umoralniać, nikogo nawracać, karcić ani pouczać. Ot kilka luźnych spostrzeżeń, które może skłonią do przemyśleń. Klub Jagiellonia to coś więcej niż kibice, czy sportowa spółka akcyjna. To dobro, spuścizna, której dobrego imienia nie można pozwalać ot tak sobie lekceważyć.
Dobro, uczciwość, sumienność, pracowitość, skromność, prostolinijność etc. W obecnych czasach takie zasady są niezbyt popularne. Wszyscy widzimy jaki świat nas otacza, wszyscy widzimy jakie wartości mają się dobrze, a jakie wegetują lub umierają na bocznicy ludzkich zachowań. Niestety nasza Jagiellonia począwszy od udziałowców, prezesów, pracowników, piłkarzy czy kibiców nie odbiega od średniej. Z jednym wyjątkiem. Jeśli w środowisku kibiców ktoś narobi „delikatnie mówiąc” głupot, nieodpowiednich rzeczy to mierzy się z reakcją i w jej konsekwencji spotyka go ostracyzm.
To samo tyczy się również osób zarządzających Jagiellonią. Kiedy jest wspaniale, to wszyscy biegną na murawę, przed kamery, aby opalać się w błyskach fleszów. Niestety, kiedy dochodzą błędy to albo się o nich milczy, albo udaje się, że nic się nie stało.
O niesportowych zachowaniach piłkarzy jak Grupa Bankietowa, jak Mudrinski, jak wcześniej Sotirovic, Grosicki, Gevorgian informowali głośno lub bardzo głośno kibice. Podobnie w wielu wielu innych przypadkach.
Zachowania prezesów jak Sularz w związku z korupcją, czy niedawna prezes Syczewska, której decyzje wielokrotnie z zasadami społecznej niewiele miały wspólnego, a brak umiejętności samodzielnego podejmowania decyzji, był co najmniej żenujący. Nikt za postawienie tych ludzi na stanowiskach nie powiedział – to był błąd.
Podobnie udziałowcy i wybór trenera przez komputer, wybór Zająca na trenera, wybór Santiniego kosztem porządnego człowieka Grzegorza Sandomierskiego (na pewno nie gorszego piłkarsko). Nie wspominając o zastępach bezproduktywnych, kompletnie nie nadających się do gry, piłkarzach. Zero przepraszam i zero odpowiedzialności. Wielcy się nie mylą, a jak się mylą to siedzą cicho.
Tu dochodzę do sedna. Zawsze na uroczystościach formalnych był również kapelan Jagiellonii – Andrzej Dębski. Razem z członkami rady nadzorczej. Może czas i miejsce wyjść i potępić czyny i ujawnione haniebne zachowania. Po to, aby choć trochę było widać, że podstawowe zasady mamy i nie tylko jesteśmy w świetle świateł sukcesu, ale również w cieniu żenujących zachowań umiemy je potępić i się od nich odciąć.