Przed meczem. Przyjeżdża beniaminek z Legnicy, nie idzie mu. Będą łatwe trzy punkty. Nic bardziej mylnego. Trzy punkty i owszem, ale w niezwykle dramatycznych okolicznościach.
Trener Stolarczyk uparcie od początku swojej obecności w Białymstoku ustawia zespół z trzema stoperami na boisku. Niestety nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. W dalszym ciągu. Już w pierwszym kwadransie meczu goście mogli prowadzić 2:0. W pierwszej sytuacji Dominguez trafił w słupek, a Kobacki mając przed sobą jedynie bramkę wybił piłkę na aut fatalnie kiksując. W kolejnych minutach pierwszej połowy gra się wyrównała, ale raczej na skutek zmniejszonego naporu Miedzi na bramkę Alomerovica. Niestety ponownie, jako pierwsi, straciliśmy gola. Grający kolejne fatalne zawody Skrzypczak dotknął ręką piłki w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Henríquez.
Po zmianie stron Skrzypczak opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Nastic. Jagiellonia od początku ruszyła do odrabiania strat, ale niestety non stop brakowało dokładności. Czy to ostatnie podanie, czy brak szybkości, czy też dokładności w strzeleniu nie pozwalały wyrównać wyniku spotkania. To uległo zmianie w 69 minucie. W zamieszaniu podbramkowym piłkę zagrywał Matynia. Pierwotnie sędzia wskazał, na rzut rożny. Niemniej jednak po wyraźnej sugestii VAR zmienił decyzję i wskazał na wapno. Gual technicznym strzałem z 11 metrów doprowadził do wyrównania, a Matynia za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę opuścił plac gry osłabiając zespół gości.
W kolejnych minutach gry Jagiellonia atakowała, a nieśmiało kontrowała Miedź. I tak do końca spotkania. Brakowało jednak dalej szczęścia. To zbyt delikatnie zagrał Gual, to zabrakło centymetrów w bucie Prikrilowi, rozgrywającym nawiasem mówiąc zdecydowanie lepsze niż wcześniej spotkanie. Jednak to wszystko odchodzi w szarą barwę przytym co miało miejsce w ostatniej minucie, w ostatniej akcji, doliczonego czasu gry. Cernych dośrodkował w pole karne, tam piłkę wybili na 35 metr obrońcy Miedzi. Bezpańską powoli lecącą piłkę uderzył Nene. Piłka wpadła ponad bramkarzem Miedzi do sieci. Gol marzenie, bramka, jakiej potrzeba było Jagiellonii i jej kibicom. Już tak dano nie widziana w Białymstoku, w takim czasie meczu i o takiej urodzie. Dla takich chwil warto żyć. Trzeba tu zaznaczyć, że Nene ponownie zagrał bardzo dobre zawody. Oby grał jeszcze lepiej. Rozegranie, odbiór, strzał. Wszystko na wysokim poziomie.
PS
Rudemu urodził się syn. Musi mieć Nene na drugie imię ;)
Jagiellonia Białystok 2-1 Miedź Legnica
Marc Gual 69 (k), Nené 90 - Ángelo Henríquez 32 (k)
Jagiellonia: 1. Zlatan Alomerović - 25. Bogdan Țîru, 72. Mateusz Skrzypczak (46, 5. Bojan Nastić), 4. Israel Puerto (87, 10. Fedor Černych) - 14. Tomáš Přikryl, 6. Taras Romanczuk (70, 26. Martin Pospíšil), 8. Nené, 11. Jesús Imaz, 9. Bartosz Bida (70, 77. Wojciech Łaski), 27. Bartłomiej Wdowik (86, 60. Mateusz Kowalski) - 28. Marc Gual
Miedź: 1. Paweł Lenarcik - 2. Carlos Julio Martínez (62, 99. Jens Martin Gammelby), 25. Nemanja Mijušković, 5. Levent Gülen, 3. Hubert Matynia - 9. Luciano Narsingh (62, 18. Kamil Zapolnik), 19. Jerónimo Cacciabue, 15. Santiago Naveda, 10. Maxime Dominguez (70, 13. Jon Aurtenetxe), 79. Olaf Kobacki (76, 70. Maciej Śliwa) - 7. Ángelo Henríquez (76, 11. Koldo Obieta)
żółte kartki: Skrzypczak, Nené (Jagiellonia) - Martínez, Matynia, Cacciabue (Miedź).
czerwona kartka: Hubert Matynia (68. minuta, Miedź, za drugą żółtą)
sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec)
widzów: 8407