Pierwszy raz oba zespoły zmierzyły się w sezonie 1987/88 po pierwszym awansie "Jagi" na najwyższy szczebel krajowych rozgrywek. 15-go listopada po meczu obfitującym w kontrowersje sędziowskie (oczywiście na niekorzyść Jagiellonii - tak, tak już wtedy "czarni" nas przekręcali!) padł remis 0:0.
Z Jagiellonią Białystok Zagłębie Lubin rywalizowało dotychczas 41 razy. W sumie drużyna z Podlasia jest dla „Miedziowych” dość wygodnym przeciwnikiem. Lubinianie wygrywali 19 razy, osiem razy padał remis, natomiast Jaga zgarniała komplet punktów czternastokrotnie.
Ostatni raz oba zespoły spotkały się dnia 3-go kwietnia na stadionie przy ul. Słonecznej w Białymstoku. Ach, cóż to był za mecz! Nooo, taki średni był w wykonaniu obu drużyn... Ale nie można zaprzeczyć, iż obfitował też w wydarzenia niezwykłe, by nie powiedzieć niemal nadprzyrodzone! W 79-tej minucie za 2-gą żółtą kartkę boisko opuścił zawodnik "Miedziowych" Mateusz Bartolewski. Zagłębie prowadziło wówczas 1:0 po JEDYNYM celnym strzale oddanym w całym meczu, autorstwa Patryka Szysza. I wtedy stało się TO! Nadszedł moment wyczekiwany od setek minut, od kilkunastu spotkań... W 88-ej minucie piłkę do lubińskiej bramki zapakował ON SAM - Aaaaannnndddrzejjj Trubeeeeha :-)! Kto myślał, że to kres atrakcji tego dnia, srodze się pomylił. Wówczas bowiem dał o sobie znać kolejny napastnik Jagiellonii. Kilka minut po końcu regulaminowego czasu gry w pole karne przeciwnika wpadł bowiem Marc Gual i nic nie robiąc sobie z asysty kilku lubinian, zapakował "gałę" w krótki róg bramki Zagłębia. Euforia i ekstaza!!! Dla takich chwil ogląda się mecze swojej Drużyny! Nie ma co ukrywać, że te 3 punkciki bardzo pomogły "Jadze" w ubiegłorocznym utrzymaniu się w "ekstraszkapie"...
Czego jednak możemy spodziewać się w nadchodzącą niedzielę? Ano możemy spodziewać się zmęczonej "Jagi", bo w przeciągu ostatnich 10 dni graliśmy mecze w Zabrzu (prozaiczne 491 km od Białegostoku) i Opolu (511 km), a teraz zagramy w Lubinie (650 km). Jeszcze tylko kuźwa Szczecina zabrakło, ale tą destynację już szczęśliwie "Żółto-Czerwoni" w tej rundzie zaliczyli. Wiem, że pomiędzy meczami w Opolu i Lubinie nasza Drużyna przebywała w dobrze ostatnio kojarzącej się nam Legnicy, ale nie ma to jak w domu...
Po dość udanym (przynajmniej jeśli chodzi o grę) meczu w Zabrzu z Odrą było ostre "męczenie buły". Regulamuinowy czas nie wystarczył. Potrzeba było dogrywki. W meczu z jedną z najsłabszych ekip I ligi... I to grając praktycznie pierwszym składem! Spuśćmy zasłonę milczenia na "popisy" naszych Piłkarzy w Opolu. Jedyne, skąpe oklaski wędrują do Maćka Bortniczuka. Jest chłop w "gazie"! Sześć bramek w ostatnich trzech meczach!
Wracajmy jednak na twardą skorupę ziemską. Obawiam się niestety takiej samej kopaniny także w Lubinie. Zagłębie gra ostatnio "padakę", a o naszych wyczynach wspomniałem powyżej. Pal licho styl, oby choć wynik był dla nas korzystny! My zaczynamy potrzebować punktów jak ryba wody. Ta z Odry... Dwa ostatnie mecze z "Miedziowymi" przecież wygraliśmy, więc byłoby miło wygrać ponownie. Zwyciężyliśmy też w tej rundzie ze wspomnianą Miedzią, więc dobrą passę w meczach z "rudymi" zespołami wypadałoby podtrzymać! Że o dokopaniu doskonale znanym w Białymstoku "ryszawym" trenerowi Zagłębia nawet nie wspomnę ;-)!
Z całą pewnościa na trybunach pojawią się Kibice Jagiellonii, którzy w przerwie pomiędzy rywalizacją w Opolu i Lubinie bynajmniej nie pozostali na południu kraju, a wrócili do Białegostoku! Czapki w głów przed wszystkimi, którzy w ostatnich dniach byli z "Jagą" na dobre i na złe, a nie ograniczali się do sączenia jadu na forum internetowym (choć to się na ich nieszczęście ostatnio skończyło :-)!
*Podobieństwo do wszelkich postaci, w szczególności występujących w "Smaganych Biczem Satyry" jest zupełnie (nie) przypadkowe ;-).
Fox
1:1
-:-