Jagiellonia zdobyła 13 punktów – 3 zwycięstwa, 4 remisy i 3 porażki – jest dodatni bilans bramkowy i 9 miejsce w tabeli. Punktujemy 1,3 na mecz. Dużo czy mało? Progres w porównaniu do wiosny jest, ale odpowiedź brzmi – to stanowczo za mało, zwłaszcza w stosunku do potencjału jaki posiada nasza drużyna i oczekiwań „wyposzczonych” po sezonach przejściowych kibiców. Duża zmiana na plus nastąpiła w postawie piłkarzy. W każdym meczu jest walka i to walka do końca. Co prawda końcówki to raz na naszą korzyść, a raz w plecy - to jednak idzie na plus dla trenera Macieja Stolarczyka.
Kontrowersyjny i mocno dyskusyjny jest za to system gry. Często w rozmowach pojawia się pytanie czy mamy skład na granie trójką obrońców i wahadłowymi? Trener wierny temu systemowi przez absencje ustawia piłkarzy na pozycjach, na których ewidentnie się męczą, co widać na boisku. Największymi ofiarami tej trenerskiej wierności jest Bojan Nastić i Tomas Prikryl. Gramy systemem, w którym piłkarze ewidentnie nie odnajdują się i gubią, szczególnie w obronie, gdzie tracimy głupie bramki. To było widoczne w meczu z Pogonią, z Rakowem czy z Lechią. Pytanie czy lepiej grać modnie czy skutecznie?
Przegrywaliśmy zasłużenie (Widzew), pechowo (Pogoń) i przy czynnym udziale sędziego (Radomiak). Remisowaliśmy - na wyjeździe - z Rakowem – gdzie do ostatnich minut goniliśmy wynik, w Zabrzu gdzie nie utrzymaliśmy prowadzenia w ostatnich minutach, w Lubinie gdzie oddaliśmy jeden celny strzał na bramkę i w Gdańsku gdzie nie wygraliśmy na własne życzenie Wygraliśmy mecze - wyłącznie u siebie - pewnie (Piast), szczęśliwie (Miedź) po cudownym golu zdobytym przez Nene w ostatniej akcji meczu i okazale (Stal).
Zastanawiający jest fakt, że nasi piłkarze poza nielicznymi wyjątkami nie prezentują stałej formy - jeden mecz koncertowy - następny …kijowy. Przykładem Fedor Cernych, który w meczu ze Stalą zaliczył najlepszy mecz w sezonie, natomiast w Gdańsku na boisku był cieniem samego siebie. Są też tacy, co niski poziom prezentują od początku sezonu. Stanowczo za mało strzelamy bramek. Tylko w meczu ze Stalą rozstrzelaliśmy rywala w dodatku ładując bramki przecudnej urody Jesusa Imaza i Marca Guala. Nie potrafimy wykończyć swoich akcji, które trzeba przyznać sobie wypracowujemy. Za dużo w drużynie jest kontuzji i za duża łatwość w łapaniu kartek. Duża w tym zasługa sędziów, ale łapiemy też dużo „głupich” kartek za np. nerwy, odrzucenie piłki itp. Sztab nie zawsze trafia w meczu z taktyką. W Gdańsku drużyna pięknie rozpoczyna mecz szybko strzelonym golem i od razu oddaje inicjatywę rywalowi – zamiast pójść za ciosem i rozstrzygnąć mecz już w I połowie, cofa się i oddaje inicjatywę. Rywal wyrównuje, niemal od razu dostaje odpowiedź w postaci drugiej bramki i znów oddajemy inicjatywę, co się na nas mści. Przez ten minimalizm sami prosiliśmy się o kłopoty i straciliśmy z ostatnią drużyną ekstraklasy 2 punkty.
Także trener i sztab mają o czym myśleć, pracować nad poprawą gry i wyników. Postęp widać, ale wiele rzeczy wymaga przemyślenia i korekty.
Ekstraklasa – jej wysokość - jak zima drogowców – jak zwykle na początku zaskoczyła. Jak co sezon dobrze odpala z przytupem „drużyna niespodzianka”. W tym sezonie jest to Wisła Płock. Sezon ekstraklasy bez cyrku jest sezonem straconym. Poza Pogonią Szczecin wszyscy pucharowicze prosili o przełożenie meczów w ekstraklasie, w związku … z grą w pucharach. Jest to śmieszne – walczymy o i w pucharach i na początku sezonu następuje już brak sił u najsilniejszych na grę co trzy dni? Niewiele przesunięcia pomogły, bo efekt udziału naszych przedstawicieli wyszedł niestety jak zawsze – tylko Mistrzowi Polski udało się dostać do fazy grupowej Ligii Konferencji – o Lidze Mistrzów Lech mógł pomarzyć po pierwszym meczu i 15 minutach meczu rewanżowego pierwszej rundy eliminacji. I to jest wyznacznik siły naszej Ekstraklasy - niestety.
Sędziowie – Kiedy zapytano reżysera „Piłkarskiego Pokera” Janusza Zaorskiego kiedy nakręci drugą część odpowiedział dowcipnie: „Po co – ta nadal jest aktualna”. Wyczyny Jakubika w meczu z Radomiakiem i innych sprawiają, że dowcipna w zamierzeniu odpowiedź reżysera jest wręcz prorocza. Błędy w wykonaniu arbitrów były, są i będą. Problem tkwi w odpowiedzialności za nie i zasadach obsady. Krzysztof Jakubik za skandaliczne sędziowanie meczu ukarany został… gwizdaniem meczu w I lidze i obsadą VAR w ekstraklasie – czysta kpina. Brutalne faule karane jedynie kartkami żółtymi lub w ogóle – czy nadużywanie żółtych kartek za „głupoty”, skrajnie odmienna interpretacja tych samych przepisów czy niedbalstwo sędziów VAR – to jest to co hamuje i bardzo źle wpływa na rozwój naszej piłki. Wiele obiecywaliśmy sobie, po wyborze Cezarego Kuleszy na prezesa PZPN. Zmieniło się tylko nazwisko szefa Kolegium Sędziów. Reszta wygląda na to, że jest bez zmian. Te same nazwiska, mały dopływ świeżej krwi, dowolność interpretacji i praktyczna bezkarność często budzi duży delikatnie mówiąc niesmak. Prezesie - apelujemy - czas ogarnąć to towarzystwo.
Także póki co w Ekstraklasie za dużych zmian nie widać.
Autor: Maciek
2:2
-:-