„Co tu się stało?... No co? Piorun pierdol… nie będę mówił jak. Tak się wystraszyłem, że hej… Ja mówię Matko Bosko, mówię, co to się stanęło…?” No cóż powyższy cytat oddaje chyba wszystko czego w ostatnich dniach dokonała nasza ukochana drużyna.
Jednak czy piorun rzeczywiście pierdolną? Wydaje się, że nie. Po jednej błyskawicy w krótkim czasie pojawia się kolejna i najgorsze w tym jest to, że przez głównych uczestników tej zabawy, ów sygnał nie został chyba właściwie odczytany. Czekają zatem na piorun? Ten może pierdolnąć szybciej niż się wydaje.
Nie jestem ekspertem od piłki nożnej, a tym bardziej od wszelkich strategii i tym podobnych analiz. Nie będę zatem fachowo rozkminiał tego, co prezentuje Duma Podlasia. Ostatni też jestem, by ich krytykować, bo przecież to oni trenują dwa razy dziennie i raz w tygodniu grają dziewięćdziesiąt minut na zielonym dywanie. Ja jedynie pięć dni w tygodniu po osiem godzin przed komputerem spędzam. No zdarza się, że są jeszcze warsztaty i imprezy typu Dni Sztuki Współczesnej lub Wschód Kultury. Wtedy tyra się po godzin (nie będę precyzował, bo może być uznane za wyjawienie tajemnicy firmowej) odpowiednio więcej. Przełóżmy to na mecze ligowe i te w pucharach (jakichkolwiek). Można być zmęczonym? Jasne, że tak. Można przełożonym zgłosić niedyspozycję? Jasne, że tak. Zatem o co chodzi?
Po mimo brody na twarzy na myśl przychodzi mądrość starożytnych „Barba non facit philosophum”. Także na filozofowanie nie będę się silił. Jednak mój przeciętny umysł nie pojmuje czemuż to zawodnicy zasługujący na emeryturę ciągle są eksploatowani? Ok. liczymy na doświadczenie i boiskowe cwaniactwo. Posłużę się tym razem przysłowiem: „do trzech razy sztuka”. I nie jest to tylko ogólne przysłowie. Ono może, a nawet powinno odnosić się do nie radzących sobie na boisku piłkarzy. Takich w szeregach żółtoczerwonych mamy kilku. No chyba, że ktoś uzna, że to tylko moje urojenia i zrzuci na winę na wadę wzroku i małe pojmowanie piłki kopanej. Rozumiem, pisałem wyżej, ekspertem nie jestem. Jednakowoż żółć przepełniająca mój woreczek osiąga stan powodziowego zagrożenia, a to może oznaczać, że się za chwilę wyleje. Zatem ile jeszcze w Was jest tej cierpliwości zanim piorun naprawdę pierdolnie?
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies.
Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.