Wreszcie! Piłkarskie misie budzą się ze snu zimowego, choć za oknem śnieg na przemian z
deszczem i zaczynają rundę, za przeproszeniem wiosenną.
Abstrahując od sensowności rozgrywania meczów piłki kopanej na przełomie stycznia i lutego pod naszą szerokością geograficzną, muszę przyznać, że pomimo wszystko okrótnie się za "najlepszą ligą świata" stęskniłem!
Na pierwszy ogień zostanie nam, Kibicom Jagiellonii zaserwowane "danie na wynos", czyli wyjazd na Górny Śląsk. W najbliższą niedzielę 29 stycznia o godzinie 12.30 "Jaga" zmierzy się w Gliwicach z miejscowym Piastem. Czego możemy się spodziewać? Nie będę ukrywał, iż mecze kontrolne rozgrywane przez naszych "ulubionych ulubieńców" podczas okresu przytotowawczego nie napawały optymizmem. Niby zmienił się system gry w obronie, niby wykurowali się kontuzjowani zawodnicy, niby pozbyto się niezbyt przydatnych Drużynie kopaczy (Tiru, Runje, Wrzesiński i mimo wszystko Fiodor), ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stary chaos na boisku pozostał. Miejmy mimo wszystko nadzieję, że jest to swoista zasłona dymna wymyślona przez Wielkiego Maga Trenerki "Stolariusa" aby zmylić czujność naszych przeciwników. O klasie "Jagi" zorientują się dopiero jak "ogolimy" (tradycyjnie "po rudemu" po 4:0) w pierwszych kolejkach Piasta, Widzew i Pogoń... A potem się obudziłem... I wróciła szara jagiellońska rzeczywistość.
Wprawdzie to już nie jest ten sam Piast co w mistrzowskim sezonie w 2019, ale niemniej mają kim straszyć. W okresie przygotowawczym przekonał się o tym choćby Mistrz Węgier Ferencvaros, który 2 tygodnie temu przegrał z Gliwiczanami sparing 0:1. Bramkę strzelił wracający chyba do wysokiej formy Kamil Wilczek. Wcześniej zremisowali bezbramkowo ze szwajcarskim FC Lugano, i wygrali ze Śląskiem Wrocław 1:0. Piast w trakcie przygotowań do nadchodzącej rundy przegrał jedynie ostatni sparing z niemieckim Heidenheim 0:1. Wyniki sparingowe naszych "orłów" tak jak wspomniałem pominę milczeniem, bo nie kopie się leżącego.
Na kogo w składzie Piasta trzeba zwrócić szczególną uwagę? Z przodu oprócz wspomnianego Wilczka straszyć nas będzie zapewne Jorge Felix, lub Alberto Toril. Także pomocnicy Gliwiczam potrafią "przypierniczyć", a że jest wśród nich nasz wychowanek Damian Kądzior, to wiemy już kto potencjalnie może nam zapakować bramkę. Michał Chrapek, czy Tom Hateley także wiedzą co z piłką zrobić. Qbroną zespołu z Gliwic kieruje od wielu lat Jakub Czerwiński, zaś w bramce stanie zapewne Frantisek Plach, lub Jakub Szmatuła. Całą tą wesołą gromadką dowodzi nie cieszący się w Białymstoku specjalną sympatią Aleksandar Vukovic., którego ściągnięto aby zmotywował zespł po odejściu Waldiego Fornalika. Właśnie "zmotywował", bo na trenerce to Vukuś zna się raczej średnio. Piast jest na XVI miejscu w tabeli, czyli 3 miejsca i 2 pkt za "Jagą".
Pomimo to nie będziemy w Gliwicach faworytem. Tak jak w poprzednim rozgrywanym tam meczu w kwietniu 2022 roku, gdy Jagiellonia dostała w przysłowiowy "cymbał" 2:1. Co prawda "odkuliśmy" się w rundzie jesiennej bieżących rozgrywek wygrywając przy Słonecznej 2:0 po golach Imaza i debitanckim trafieniu Mateusza Kowalskiego, ale trzeba lojalnie zauważyć iż w meczu tym Piast wcale nie był drużyną słabszą. Co do statystyki to w 36-ciu rozegranych na najwyższych dwóch poziomach spotkaniach Jagiellonia wygrała 15-cie, przegrała 11 razy i 10 razy był remis. W bramkach 44:39 dla Białostoczan. I to chyba tyle optymizmu przed niedzielą.
Chyba, że wierzyć w powtarzalność losu... Meczu z Piastem w poprzedniej rundzie nie mogłem oglądać na żywo gdyż wesoło kołysałem się na promie ze Szwecji. I "Jaga" wygrała. Tym razem będę sobie gdzieś tam latał (może nad Gliwicami? ), więc też nici z oglądania meczu "na żywca". Więc jeśli historia miała by się powtórzyć, to nie mam nic przeciwko!
FOX