1. Role Nastića i Kupisza w 3-4-3
W meczu z Widzewem Białostoczanie do ofensywy wychodzili ponownie trójką obrońców. Nawet Soccerway podał startową formację Jagiellonii jako tradycyjne dla pierwszej rundy 3-4-3.
W tej formacji Bojan Nastić wrócił do roli lewego centralnego obrońcy w trójce. To samo, co w pierwszej rundzie – szedł ostro w lewo, dając możliwość do rozegrania piłki ze skrzydłowym i potem wysunięcia do pola karnego przeciwnika. Tu jest właściwie gotowy do takiego zagrania.
W takiej sytuacji w centrum mogło zostać dwóch środkowych – Puerto i Skrzypczak. Dołączał do nich Kupisz, grający prawego obrońcę w tym systemie. Widzimy numer 18 poniżej po prawej stronie. A Nastić już jest wysoko na lewej flance.
Parę razy w drugiej połowie można było zobaczyć nawet takie 4-3-3.
2. Doświadczenie Carlo Ancelottiego
W obronie formalnie piłkarze Jagiellonii musieli ustawiać się w formację 4-4-2. Kilka razy naprawdę to tak wyglądało: jak w pierwszej połowie meczu, tak i po zmianach na boisku.
Ale nie tak często. Wygląda na to, że Maciej Stolarczyk po meczu z Piastem wydał polecenie swoim piłkarzom bronić stref bocznych tak dobrze, na ile były w zeszłej kolejce bronione strefy centralne. I gdy w pierwszej rundzie często widzieliśmy 5 piłkarzy w linii obok swojej bramki w czasie obrony, teraz mogliśmy oglądać grę w szóstkę!
Ba, nawet w siódemkę w jednej linii!
Jest oczywiste, że zorganizowanie obrony jest dla trenera Jagi
ellonii na razie najważniejszą kwestią. Mam wrażenie, że Stolarczyk chciał powtórzyć to, co zrobił Carlo Ancelotti w finale Ligi Mistrzów w zeszłym roku – wtedy Real Madryt też korzystał z szóstki broniących się w linię. I było to skuteczne.
3. Ale jak gdzieś czegoś jest dużo, to gdzieś tego będzie brakowało, prawda?
Nawet na poprzednim obrazku widać, ile wolnej przestrzeni dla zagrania ma przed sobą Mateusz Żyro (który w ogóle w tym meczu miał DUŻO swobody działań). Z tego powodu, że obrońcy Jagiellonii skupiali się na strzeżeniu strefy karnej, wynikły dwie rzeczy, które miały wpływ na tok meczu:
A. Puste przestrzenie do rozegrania i porzucone samotnie piłkarze gospodarzy. Niżej widzimy dwie sytuacji, gdy Widzewiacy (od razu kilku, nie jeden) mieli możliwości do swobodnego korzystania z części boiska gości.
A to w ogóle bardzo ciekawy zrzut ekranu. Sam nie do końca rozumiem, jak to w ogóle się stało i dlaczego nie skończyło się bramką dla Widzewa. Trzech (!) piłkarzy gospodarzy spokojnie czeka na podanie od swojego kolegi przy samej granicy pola karnego.
Każda z tych sytuacji – ogromne zagrożenie dla bramki Jagiellonii. Inne przeciwniki mogą tego nie darować. Ciekawe, że kiedy zdobył bramkę, Widzew skorzystał z kontry i wolnej przestrzeni. Po fajnym długim podaniu do prawej flanki, gdzie było dużo miejsca z przodu…
… Poszła dobra wrzutka do centrum.
B. Dużo dalekich strzałów (spoza pola karnego) w wykonaniu piłkarzy Widzewa.
To jest jeden ze sposobów, w który widzewiacy korzystali z wolnej przestrzeni przed polem karnym Jagiellonii. Gdy było widać, że obok bramki stoi ściana z kilku piłkarzy gości, gospodarze ochoczo decydowali się na strzały z dalekich odległości. Pewnie, to było też częścią planu Macieja Stolarczyka. I gdyby w normalnych warunkach to byłoby raczej na korzyść Jagi, w piątek wieczorem zupełnie tak nie było – powodem tego była pogoda. Mokre boisko znaczne utrudniało pracę Zlatanowi Alomerovićowi, a dalekie strzały Widzewa były naprawdę niebezpieczne: kilka razy niewiele brakowało do trafienia do siatki. Ogółem Widzew oddał 16 strzałów w stronę bramki Jagiellonii (w tym 5 celnych), większość z czego stanowili właśnie strzały dalekie.
4. Pressing niski i sytuacyjny
Podobnie, pogoda miała wpływ i na pressing w wykonaniu obydwóch drużyn. Jagiellonia i Widzew dawali przeciwnikowi możliwości do rozegrania piłki od swojej bramki przez krótkie podania. Pressing zaczynał się dopiero już na swojej połowie boiska. Tutaj widzimy, jak Białostoczanie spokojnie patrzą na początek ataku Widzewa.
Czasem i gospodarze, i goście podejmowali próby pressingu przeciwnika w początkowych fazach rozegrania, ale było widać, że strach przed połamaniem formacji i zawaleniem obrony większy od chęci dominacji na boisku. Dlatego przez cały mecz pressing był tylko taki sytuacyjny – gdy nie ma perspektywy straty taktycznej w razie niepowodzenia. Jak w tej sytuacji.
5. Brak opcji dla rozegrania piłki przez krótkie podania
Ale gdy Widzew korzystał z pozwolenia na budowę ataków pozycyjnych, goście mieli z tym problemy. Czasem powstawały bardzo dziwne sytuację, gdy trójka obrońców spokojnie może rozgrywać sobie piłkę, ale nie ma na kogo zagrać dalej. Nikt się nie odkrywa.
Takich sytuacji było kilka. Ich wynikiem były dalekie podania w wykonaniu obrońców Jagiellonii, co można uważać za jakiś plan, biorąc pod uwagę pogodę. Ale trudno to nazwać dobrym kluczem do sukcesu.
Podsumowując, mogę powiedzieć, że widać rozumienie przez sztab trenerski Jagiellonii problemów jakie mają do pokonania. Na razie widzimy poszukiwanie sposobów na to i nawet niektóre pozytywne skutki. Natomiast w meczu w Łodzi wywalczony punkt można uważać za szczęście, bo nawet nie wspominając o niewykorzystanym przez gospodarzy rzucie karnym i trafieniu w słupek bramki w pierwszej połowie meczu, Widzew stworzył dużo więcej zagrożenia pod bramką Jagiellonii, niż Jagiellonia bramce Widzewa
Wszystkie zrzuty ekranu wykonane w programie WyScout.
1:1
-:-