Chyba nie trudno się domyślić, że chodziło o Syzyfa. Każdy z nas słyszał o nim w szkole. Nie tylko w szkole z pewnością wszyscy mieliśmy styczność z terminem „syzyfowej pracy” – pracy ciężkiej, bezcelowej, z góry skazanej na niepowodzenie. W obecnym czasie można chyba śmiało powiedzieć, że tego typu pracą byłoby stworzenie listy powodów, dla których Maciej Stolarczyk jest potrzebny Jagiellonii. Oczywiście założenie byłoby, że lista nie może być pusta. To byłoby zbyt łatwe…
No dobra, jest niedziela, jesteśmy zmęczeni po obejrzeniu spotkania z Miedzią więc nie katujmy się i zróbmy coś łatwego. Zastanówmy się dlaczego Maciej Stolarczyk nie jest już Jagiellonii potrzebny.
Czy potrzebujemy trenera, który w tym sezonie nie wygrał meczu poza Białymstokiem? I nie łapcie mnie za słowa wskazując np. Opole. Mam na myśli Ekstraklasę. Nie wygrał? Nie wygrał. Potrzebujemy kogoś takiego? Nie bardzo. Czy potrzebujemy trenera, który w ostatnich 12 ligowych spotkaniach odniósł 1 (słownie: jedno) zwycięstwo? Też nie bardzo. Czy potrzebujemy trenera, który całą jesień uparcie trzymał się gry trójką środkowych obrońców? Pomijam też inne aspekty taktyczne, które wołały o pomstę do nieba. Potrzebujemy? Wątpię. Czy potrzebujemy trenera, który zamiast pomagać zawodnikom wejść na wyższy poziom maltretuje ich potencjał? Prikryl został jesienią ofiarą chorych fantazji. Żeby nie było, nie tylko trener Stolarczyk miał tego typu fantazję. Trener Mamrot też marzył o zrobieniu z Czecha wahadłowego, ale na szczęście za słowami nie poszły czyny. Prikryl jest cieniem zawodnika z lat poprzednich. I to nie jest tylko kwestia tego, że się starzeje. To jest przede wszystkim kwestia tego gdzie był ustawiany na boisku i jakie dostawał zadania. Jak ogromną szkodę mu wyrządzono widać doskonale teraz, gdzie mimo wielkich chęci ma gigantyczny problem z powrotem do sensownej dyspozycji.
Co przerażające, trener Stolarczyk znalazł sobie nową ofiarę – Miłosza Matysika. Młody zawodnik, którego docelową pozycją jest defensywna pomoc lub ewentualnie środek obrony jest ustawiany w bocznej strefie. Cytując jedną z polskich komedii - Boże, czy Ty to widzisz?! Matysik, to miał być zawodnik, którego ewentualny transfer podreperuje budżet. W rozmowach z osobami z klubu można było usłyszeć, że gdyby nie problemy zdrowotne Matysik latem poprzedniego roku wyjechałby z kraju kontynuować swoją karierę. Teraz ta kariera zaczyna stać pod znakiem zapytania, bo jest sabotowana. Trudno o inne określenie. Wczoraj w meczu rezerw zagrał Paweł Olszewski. Miał spory udział w wygranej 4:0 z Wartą Sieradz. Widać ma siły by grać. Czemu on zagrał w rezerwach, a nie pojechał do Legnicy? Można gdybać. Fakty są takie, że nie pojechał i za Stojinovicia wszedł właśnie Matysik. To, że to Słoweniec został w pierwszej kolejności zmieniony, a nie popełniający sporo błędów Nastić też jest zagadką (zagadka została rozwiązana na konferencji - Dusan zgłosił uraz więc można to zrozumieć). Szczególnie, że na ławce był dostępny Lewicki, który w ostatnich tygodniach pokazuje się z dobrej strony. Ale nie, nasz trener wie lepie. No właśnie chyba nie do końca. I coś mi się wydaje, że trenera, któremu się wydaje, że wie lepiej, ale na wydawaniu się kończy też chyba nie potrzebujemy. Czy potrzebujemy trenera, który twierdzi, że ma plan, ale potem na boisku tego planu nie widać? I żeby była jasność, chyba pod tymi słowami mogę się nie tylko ja podpisać. No chyba, że geniusz tego planu polega na tym, że tego planu nie widać. Czy potrzebujemy takiego wizjonera, który ma plany nie dające efektów? Też raczej nie.
Można by to dalej wyliczać, ale to nie krucjata. Jesteśmy po 23 spotkaniach ligowych. Chyba to jeszcze nie jest zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków. Nie interesujemy się tym sportem, tą ligą i tą drużyną od wczoraj. Rozumiemy, że trener jest ograniczony zasobami ludzkimi, które posiada. Fakt jest jednak taki, że trudno byłoby raczej znaleźć w tej chwili kogoś kto byłby w stanie racjonalnie uargumentować zatrzymanie go na stanowisku. Racjonalne argumenty wykluczają kibiców drużyn, którzy nam źle życzą, bo oni mają jeden argument, nie za bardzo racjonalny.
W takiej sytuacji zawsze pojawia się pytanie - kto zatem na jego miejsce? Ja osobiście proponuję zignorować to pytanie. Z tego co można było usłyszeć zapał trenera Nowaka powodował, że za przygotowanie drużyny do meczu odpowiadali najbardziej doświadczeni piłkarze. Wtedy się utrzymaliśmy. Nie widzę powodu czemu teraz nie miałoby to zadziałać. Kogo wpisać do protokołu? Rafał Grzyb jest obecnie na kursie na UEFA Pro. Nikt nie powinien robić problemu w uzyskaniu dla niego tymczasowej licencji na prowadzenie drużyny w Ekstraklasie. To rozwiązanie chyba by nie zaszkodziło, a mogłoby pomóc. Ja cały czas jestem (w miarę) spokojny i wierzę, że znajdą się trzy drużyny słabsze od Jagiellonii. Żal mi jednak braci i sióstr po szalu i chciałbym, żeby nie musieli czekać w nerwach do ostatniego gwizdka ostatniej kolejki. Chciałbym, żeby do Poznania żółto-czerwone gremium w spokoju ducha z zapewnionym utrzymaniem pojechało dopingować swój zespół przy Bułgarskiej. I dlatego trzeba pozbyć się balastu. Pan wybaczy trenerze, ale to właśnie Pana mam na myśli. Czas opuścić lokal…
1:1
-:-