Obie drużyny rywalizowały dotychczas ze sobą 42 razy. "Łubinianie" wygrali 19 meczów, dziewięć razy padał remis, natomiast Jaga zgarniała komplet punktów czternastokrotnie. Bilans bramkowy 49:39 na korzyść Zagłębia. Nie można powiedzieć, że zespół z Dolnego Śląska ma patent na Jagiellonię, ale z całą pewnością nam lekko nie leży...
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie z "rycerzami z Łubinu". Oba zespoły zmierzyły się w sezonie 1987/88 po historycznym awansie "Jagi" na najwyższy szczebel krajowych rozgrywek. 15-go listopada po "bezpłciowym" meczu, urozmaiconym jedynie perfidnie krzywdzącymi nas decyzjami "czarnego" i jego późniejszym opluciem przez naszych kibiców, zremisowaliśmy z Zagłębiem 0:0.
Później różnie bywało. Raz Jaga była na wozie, a raz "nawozem". Na przykład w starciu w sezonie 2007/2008, gdy na stadion urzędującego mistrza Polski przyjechał ówczesny beniaminek z Białegostoku. KGHM (skrót już rozszyfrowany) Zagłębie wygrało tamto spotkanie wysoko, bo aż 5:2. Dla miłej odmiany można podać przykład pojedynku z końca sezonu 2016/2017 gdy "łubinianie" ulegli na swoim polu "Jadze" 3:4. Warto nadmienić, iż bramki dla "Żółto-Czerwonych" ustrzeliła wówczas "grupa bankietowa" w osobach Cilliana Sheridana, Arvydasa Novikovasa oraz ostatnio pożegnanego w Białymstoku Ivanka Runje.
W bieżącym sezonie "ekstraklapy" obie drużyny stanęły naprzeciw siebie na początku września ubiegłego roku. W spotkaniu rozgrywanym w "Łubinie" padł remis. Wynik meczu w 59. minucie otworzył w najbardziej polski sposób (czyli "centrostrzałem") Tomasz Makowski. To chyba jedyna w tym sezonie bramka, którą można zapisać na konto naszego zazwyczaj bezbłędnego Zlatanka! Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził potężnym "pierdyknięciem" pod poprzeczkę Maciej Bortniczuk. W efekcie czego pojedynek VIII kolejki zakończył się remisem 1:1.
"Rycerze z Łubina" są naszymi sąsiadami w tabeli "ekstraszkapy", zajmując aktualnie 12 miejsce z 29-ma punktami, podczas gdy "Jadźka" ma ich na koncie o cały 1 mniej. Oba zespoły przez dłuższą część sezonu balansowały w okolicach "strefy śmierci", ale o ile "Jaga" wydobyła się z niej dzięki wymęczonym remisom przeplatanym mało przekonującymi wygranymi w liczbie całych dwóch, o tyle "łubinianie" zaliczyli ostatnio serię trzech zwycięstw z rzędu. Przerwanej w ostatniej kolejce przez Pogoń ze "Szczeciny" (0:1).
"Łubinowa armia" ma wielu fajnych "rycerzy", jak choćby łączony onegdaj z Jagiellonią Filip Starzyński, nasz ex w osobie Mareczka Poletanovicia (nie dać mu "przypierniczyć" z dystansu!), Damjana Bohara, Sasy Ziveca, Kacpra Chodyny, czy wracającego z "podkulonym ogonem" do Polski Jakuba Świerczoka.
Nie da się w tym wszystkim przecenić roli jaką w "Łubinie" odgrywa Waldemar "King" Fornalik, były trener naszej "Narodowej" i twórca ostatnich sukcesów Piasta Gliwice. Czyli sytuacja jest dokładnie odwrotna do tej, którą mamy w "Jadze", gdzie też nie da się przecenić roli mistrza destrukcji "Matiasa Stolariusa". Szkoda tylko, że swych mocy używa przeciwko własnej drużynie... Może coś mu się jednak popierniczy i już w najbliższą sobotę 18-go marca o 15.00 będziemy przy Słonecznej świadkami tryumfu "białostockiej łysej magii" nad jakże przyziemnymi czarami piłkarskimi serwowanymi przez "Waldek Morda" (uboższa, polska wersja Valdemorta) z "Łubina"?
I na koniec dość już "śmieszkowania"! Ten mecz jest dla naszej "Jagi" z gatunku o 3 punkty x ileś tam. Może być mawet o 9 czy 12. Zależy jak kto sytuację w której się znaleźliśmy ocenia. Tak, znaleźliśmy się! Bo My Kibice jesteśmy częścią "Jagi"! Nie ma, że jak są zwycięstwa to wygrywamy "MY", a jak przychodzą porażki to wdupiają "ONI". Dlatego wszyscy, ale to absolutnie wszyscy przyciągają w sobotę swoje "cztery litery" na Słoneczną i stają z szalami w rękach i "pasiakami" na karkach murem za Jagiellonią!!!
FOX
0:0
-:-