W teorii, obecność trzech DP na boisku musi skutkować lepszym wyjściem z obrony do ofensywy i pokonaniem pressingu. Z takiego ustawienia w środku boiska w ostatnich latach korzysta między innymi Pep Guardiola. I trzeba przyznać, że całkiem nieźle mu wychodzi. To, że w starcie pojawili się Sacek, Nene i Romańczuk, dawało nadzieję na lepszą grę przez centrum i więcej opcji do rozegrania właśnie w tej części boiska. A biorąc pod uwagę 3 ŚO, można było spodziewać się dominacji w środku i ciekawych schematów posunięcia piłki do przodu.
Jednak z kolei wyjście do ofensywy przez krótkie podania nie było w tym meczu najlepsze. Zwłaszcza w drugiej połowie – po strzale bramki na 1 do 1 w ogóle trudno było mówić o jakimś systemie w grze Białostoczan. Chociaż pressing Zagłębia nie był na tyle masowy i intensywny (w porównaniu do pokazanego przez Miedź 2 kolejki temu), żeby nie pozwalać na taki styl gry.
Generalnie goście dawali Białostoczanom możliwości do spokojnego wyjścia ze swojej połowy boiska. Ale w większości wypadków to wyjście było wykonywane przez flanki, a nie przez środek, gdzie wydawało się Jagiellonia musiała mieć przewagę. Jak w sytuacji niżej. Trójka obrońców może spokojnie rozgrywać piłkę, ale ma w sumie tylko jedną opcję do posunięcia piłki do przodu przez podanie.
Tutaj widzimy podobną sytuację. Stojinovic sam prosi tą piłkę. Wszystkie inne opcje odcięte nawet bez jakiegoś poważnego wysiłku pressingowego ze strony Zagłębia.
Bardzo często w środku boiska zdarzały się takie sytuacje, w których gdy nawet ktoś z Białostoczan miał możliwość do przyjęcia podania, nie miał za dużo czasu do podjęcia decyzji i zagrania dalej. W pierwszej połowie podania do tyłu nie były aż tak częstym zjawiskiem, ale w drugiej stały bardziej widoczne.
Gdy Zagłębie zaczynało nawet troszeczkę włączać pressing na połowie gospodarzy, żółto-czerwoni mieli duże problemy z pokonaniem środka boiska przez krótkie podania. Jak w sytuacji poniżej. Bo co z tego, że Pazdan i Stojinovic są wolne, gdy oni nie mają opcji ani do zrobienia normalnego podania ani do samodzielnego pociągnięcia piłki do przodu?
Problemy tego rodzaju były też skutkiem niewielkiego zaangażowania ŚO w budowę ofensywy na pierwszym etapie. Czasem wyglądało to dość dziwne. Tutaj chciałbym zapytać, co robią CZTERY osoby za linią piłki w pierwszej fazie budowania ataku? I gdzie ten biedny Sacek ma zrobić to podanie?
A to w ogóle moja ulubiona sytuacja z całego meczu. Gdy jest planowane dłuuuuugie podanie, to dlaczego 4 osoby zostają na swojej połowie, a nie idą właśnie o tą piłke powalczyć? A gdy piłkarze planują normalne wyjście przez krótkie podania, to gdzie i do kogo mają ich (podania) robić?
A propos dalszych etapów ofensywy nie mam dużo do powiedzenia. Jedynie, było widać, że atak przez strefy boczne jest priorytetem dla drużyny Macieja Stolarczyka. I czasem na flankach obronę gości udawało się pokonać przy pomocy umiejętności indywidualnych piłkarzy i naprawdę świetnym wykorzystaniu małych przestrzeni, co jest dobrze pokazane w analizie Marcina Rusieckiego. Ale w tym samym czasie ciężko mówić o sukcesie w tworzeniu przewagi liczebnej na flankach przez Jagiellonię.
Było parę momentów, gdy dla stworzenia takiej przewagi do grona atakujących dołączali nawet ŚO, jak poniżej Michał Pazdan.
Chociaż muszę przyznać, że akcje Jagiellonii w pierwszej połowie meczu były naprawdę groźne i mogły skutkować lepszym wynikiem dla gospodarzy, niż 0:1 po 45 minutach meczu.
Też trzeba zauważyć jedną cechę użycia formacji 5-3-2 przez Macieja Stolarczyka. Według jego planu, zadaniem jednego z DP było zejście na flankę dla stworzenia możliwości rozegrania piłki tam. Przykład takiej sytuacji widzimy niżej: dwaj DP zebrali wokół siebie całą piątkę przeciwników, ale na flankach są fajne wolne przestrzenie. Ciekawe, że żółtym tutaj jest oznakowany Marc Gual, który tak nisko poszedł po piłkę (w ogóle w tym meczu on dość często grał w głębi boiska, szukając tam piłkę i możliwości wrzutki do przodu).
Tutaj gracze Zagłębia prowadzą leniwy pressing, ale znowu widzimy, jak na lewej flance z powodu działań DP i wahadłowego pojawia się nie najgorsza opcja dla prowadzenia ataku.
Mówiąc o obronie, trzeba powiedzieć, że gra w piątkę ze strony Jagi była całkiem zorganizowana. Nie było porzucenia bez uwagi stref bocznych i fajnie działało przekazywanie stref odpowiedzialności przy wysunięciu się kogoś z tej piątki obronnej do przodu. Przykład takich działań podaję niżej na tych dwóch zrzutach ekranu. Na początku akcji piłkarz Zagłębia miał wolną strefę przed sobą, ale niedługo to było wyeliminowane przez obronę gospodarzy i nie zdążył z tego skorzystać.
Podsumowując, chciałbym powiedzieć, że plan Macieja Stolarczyka czasami nieźle działał – w pierwszej połowie gry Jagiellonii udawało się przedzierać przez obronę Zagłębia i stwarzać zagrożenie dla bramki przeciwnika. Ale widać, że system działa nie do końca tak, jak jest zaplanowane. Gdy drużyna trafia pod pressing, to nawet wzmocniony środek boiska nie daje możliwości dla skutecznego budowania ataku przez krótkie podania, co nie wpływa pozytywnie na działania w ofensywie. Też na razie nie widać planu na korzystanie ze strefu środkowej, akcent nadal jest mocno postawiony na grę przez wahadła. Mam nadzieję, że to się poprawi jak najszybciej.
Zmicier Mickiewicz
0:0
-:-