1. Problem z pokonaniem pressingu nadal jest. Przed meczem koledzy uprzedzali, że “Korona” będzie wykorzystywała bardzo wysoki i intensywny pressing – więc jego pokonanie musiało być jednym z kluczy do zdobycia punktów w Kielcach. I właśnie tak się stało – od samego początku gospodarze włączyli bardzo wysokie tempo. Niżej podaję tylko parę sytuacji typowych, których w tym meczu była ogromna ilość: jest łatwiej wymienić przypadki, gdy wyjście do ataku przez krótkie podania Jagiellonii się udało, niż na odwrót.
2. Zmiany w sumie nie wpłynęły na grę pozytywnie. Ale miało to swoje przyczyny. Najpierw rzeczy oczywiste: obydwie bramki były stracone z powodu działań piłkarzy, którzy pojawili się na boisku już w trakcie meczu. Przy pierwszej bramce Lewicki nie dał radę z Zatorem.
Przy drugiej – Kupisz nie dopilnował Shykaukę.
Ale trzeba zwrócić uwagę na jedną bardzo ważną rzecz. Sytuacje, które do tych bramek doprowadziły były takie same: pozostawienie dużej przestrzeni dla przeciwnika na flankach, w wyniku czego można było dośrodkować piłkę na wysokich graczy, obecnych na boisku po stronie “Korony”. Takich sytuacji zwłaszcza w drugiej połowie meczu było całkiem sporo. I gdy pierwszy gol do bramki Jagiellonii padł bezpośrednio po dośrodkowaniu, w sytuacji z drugim to takie dośrodkowanie doprowadziło do rzutu rożnego (chociaż tego można było uniknąć), z którego wynikła zwycięska bramka dla koroniarzy. Obydwie sytuacji – poniżej.
Taka gra z wykorzystaniem stref bocznych i dośrodkowań ze strony przeciwników Białostoczan całkiem ma sens jeszcze z jednego powodu. W całej drugiej rundzie tylko w DWÓCH meczach “Jagi” na boisku występował ten sam komplet graczy w obronie – jeszcze pod kierownictwem Macieja Stolarczyka dwa miesięcy temu, gdy “Jagiellonia” zagrała przeciwko “Radomiakowi” i “Pogoni” z czwórką obrońców Lewicki - Skrzypczak - Puerto - Stojinovic. Nie trzeba być wielkim taktykiem, żeby się domyślić, że taka sytuacja zgraniu i spokoju we własnym polu karnym co najmniej nie sprzyja. Więc te dośrodkowania (jak i stałe fragmenty gry) mają za zadanie wykorzystanie braku zgrania między obrońcami żółto-czerwonych i zamieszanie w polu karnym. I to piłkarzom “Korony” się udało. Patrząc na usytuowanie gości przy ostatnim rzucie rożnym, w sumie to nie dziwi: oprócz Shykauki było 3 osoby pozostawione samotnie w polu karnym.
3. Niezwykła rola Přikryla. To właśnie druga rzecz, którą trzeba powiedzieć o zmianach w trakcie meczu, prowadzonych przez Adriana Siemieńca. Po nieplanowanej zmianie Tarasa Romańczuka w przerwie meczu, system gry został trochę przebudowany. Kapitana zastąpił nie kolega po pozycji defensywnego pomocnika, a Tomasz Kupisz, który ulokował się na prawym wahadle. A Tomas Přikryl, który tą pozycję zajmował chwilę przed, teoretycznie musiał zejść bardziej do środka boiska. Ale w rzeczywistości od 46 minuty i aż do momentu kolejnych zmian na boisku i swego zejścia Czech raczej grał trzeciego napastnika. W czasie działań ofensywnych formacja “Jagiellonii” wyglądała wtedy 5-2-3. Tutaj Přikryl oznaczony białym.
Z jednej strony dodało to opcji w ataku, bo mając Kupisza i Přikryla właśnie można było fajnie “przechylić” grę na prawą flankę. Tylko że w środku boiska zrobiło się całkiem nieprzyjemnie. Pressing “Korony” w tym czasie był bardzo skuteczny – faktycznie nie było żadnej sytuacji obok bramki gospodarzy, a Białostoczanie przy prowadzeniu działań ofensywnych musieli liczyć tylko na długie piłki. Więc po 32 minutach eksperyment był uznany za nieudany i Přikryla na boisku zastąpił defensywny pomocnik Nguiamba – drużyna znowu wróciła do 5-3-2, w środku boiska wróciła kontrola ze strony gości.
4. Próby stworzenia przewagi liczebnej przez czwórkę na flankach. Ten element pojawił się kilka razy w wykonaniu Jagiellonii. I fajnie to wyglądało, gdy się udawało. Sens jest w tym, żeby przy pomocy graczy ze środka boiska, którzy dołączają w fazie ofensywy do jednej z flank, stworzyć przewagę liczebną w wyniku czego wejść w pole karne albo ewentualnie dośrodkować. Białostoczanie próbowali budować taki prostokąt, żeby mieć 4 osoby przeciwko 3 broniącym się. W niektórych momentach to skutkowało stworzeniem zagrożenia dla bramki “Korony”.
Podsumowując, można powiedzieć, że niektóre już klasyczne problemy Jagiellonii z tego sezonu są jeszcze do pokonania. Czasu na to zdecydowanie mało. Ale zmiany już widać i mecz z “Koroną” też kilka takich momentów pokazał – kontry w wykonaniu Jagiellonii i zagrania przez strefy boczne mogą stwarzać duże problemy dla przeciwników. Tylko że chwilowe zamieszanie i brak koncentracji może w sekundę zniszczyć całą tą organizację gry i wysiłek całego meczu.