Kto się spodziewał, że po szóstej kolejce, pięciu rozgranych meczach Jagiellonia będzie liderem Ekstraklasy? Chyba tylko odklejeni mega hurra optymiści wierzyli, że drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca będzie dziś na czele ligowej tabeli.
Jedna porażka na inaugurację z Mistrzem Polski z Częstochowy, który dzielnie poczyna sobie w europejskich pucharach i cztery zwycięstwa: dwa z beniaminkami (Puszcza Niepołomice i Ruch Chorzów), z którymi zawsze ciężko nam się grało i dwa z uznanymi markami, które obecnie są ligowymi średniakami (Widzew I Górnik). Mecz z Lechem przełożony na prośbę drużyny z Poznania.
W porównaniu z poprzednim sezonem widać duże zmiany. Gdzie je widać najbardziej ? W drużynie, jej charakterze i podejściu do gry oraz w zarządzaniu meczem przez trenera. Rok temu Jagiellonia prowadzona przez Macieja Stolarczyka miała po pięciu meczach 4 pkt. Jedno zwycięstwo, jeden remis i trzy porażki. Gra irytowała, od oglądania występów Jagiellonii bolały oczy i zęby. Dogmatyczne trzymanie się przez trenera idei gry „trójką” z tyłu i wahadłami, ustawianie piłkarzy nie na swoich pozycjach i wręcz hurtowe łapanie kartek. To było charakterystyczne dla drużyny sprzed roku. Drużyna stawała kiedy traciła bramkę, piłkarze byli jak bokserzy po otrzymanym ciosie - zamroczeni. Zmiany przeprowadzane w trakcie meczu było rzadko i nie miały wpływu na wynik meczu.
Przed obecnym sezonem straty osobowe uzupełniono na miarę naszych możliwości i chwała dyrektorowi Łukaszowi Masłowskiemu, że wszystkie transfery z letniego okienka są trafione. Pierwszy mecz z Rakowem nie wyszedł i skończył się bolesną porażką 3-0, ale widać, że podziałała ona jak przysłowiowy kubeł zimnej wody. Nie zaszkodził, wręcz odwrotnie – po tym łomocie szybko wyciągnięto wnioski, drużyna ogarnęła się i zaczęła grać. Może nie od razu, ale widoczny jest stały progres – z meczu na mecz jest coraz lepiej.
Adrian Siemieniec postawił w ustawieniu i taktyce na elastyczność – ustawienie zależy od konkretnego przeciwnika. Owszem czasami piłkarze grają nie na swoich pozycjach, ale na takich na których kiedyś grywali, gdzie gra na danej pozycji nie jest ich absolutnym debiutem, nie jest eksperymentem. Trener nie boi się zmian, które są przeprowadzone w trakcie meczu i mają wpływ na ostateczny wynik czyli zarządzanie meczem powoli wchodzi na wysoki poziom i co najważniejsze jest skuteczne. Drużyna walczy od pierwszego do ostatniego gwizdka i nie załamuje się kiedy traci bramkę - gra o zwycięstwo.
Przede wszystkim gra piłką – co najbardziej było widać w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze – piłka przestała parzyć. I co cieszy, z każdym meczem widać większy luz i pewność siebie.
Widać też dobre motywowanie – czego najlepszym przykładem jest Bartek Wdowik. Często krytykowany za grę niespodziewanie objawił się jako specjalista do strzałów z dystansu i rzutów wolnych. Efekt ? Dwa piękne gole z rzutów wolnych i ta asysta premium w meczu z Ruchem Chorzów. Ostatnim takim ekspertem był Jakov Pulić, a wcześniej Kosta Vassiljev a od czasu kiedy oni grali trochę czasu już upłynęło. Co szczególnie cieszy specjalistą wychowanym u nas – nie importowanym.
W ubiegłym sezonie Maciej Stolarczyk obiecywał budowę piłkarskiej „Twierdzy Białystok”. Jak wyszło wiemy. Adrian Siemieniec nie obiecywał, co najwyżej ostrożnie sugerował, ale póki co to wszystkie mecze u siebie skończyły się zwycięstwem. Przypadek ? A związane z tym jest to co leje miód na nasze kibicowskie serca. Apele o i podziękowania za doping- który jest w tym sezonie na bardzo wysokim poziomie. Bo to jest bardzo proste – drużyna gra dla kibiców, kibice przychodzą w większej liczbie na mecz i dopingują drużynę od pierwszej do ostatniej minuty. Oczywista oczywistość – najprostsza filozofia futbolu. Dawno nie było trenera, który by tak często odwoływał się do kibiców i potrzeby dopingu. No dobra, aby za bardzo nie przesłodzić. To dopiero początek sezonu. Inaczej mówiąc w naszej sytuacji organizacyjnej i finansowej do bezpiecznej granicy 42 pkt zostało nam zdobyć jeszcze tylko i aż 30. A schody coraz wyższe i trudne mecze jeszcze przed nami.
Także Trenerze, Drużyno- dziękujemy za to co mamy i prosimy o jeszcze więcej – a na Doping możecie liczyć zawsze.
Także oby tak dalej i chwilo trwaj jak najdłużej ….
Maciek