Szczęśliwie nic takiego nie wybiegnie w najbliższy piątek 20 października o godzinie 20:30 na boisko. Do naszej twierdzy przy ul. Słonecznej zawita bowiem przeciwnik znacznie innego formatu - Zagłębie Lubin. Niektórzy do oficjalnej nazwy klubu dodają jeszcze skrót nazwy jej głównego sponsora - KGHM. To tak jakby naszą Drużynę tytułować "Enea Jagiellonia". A fuuu...
Jagiellonia pierwszy raz zagrała z "Miedziowymi" 15 listopada 1987 roku po awansie na najwyższy szczebel rozgrywek. Wizyta "Łubinian" zakończyła się typowym nudnym bezbramkowym remisem. Spotkanie przeszło do historii jedynie dzięki krzywdzącym Jagiellonię decyzjom sędziego i jego późniejszym opluciu przez fanów naszej drużyny. Osobiście myślę, że nikt arbitrowi krzywdy zrobić nie chciał, ale jak człowiek głośno i namiętnie do kogoś krzyczy, to czasami mu coś z buzi wyleci...
Obie drużyny rywalizowały dotychczas ze sobą 43 razy. "Łubinianie" wygrali 19 meczów, dziesięć razy padał remis, natomiast Jaga zgarniała komplet punktów czternastokrotnie. Bilans bramkowy 51:41 na korzyść Zagłębia. Oba mecze w ubiegłym sezonie nie zostały rozstrzygnięte. W "Łubinie" spotkanie zakończyło się remisem 1:1 po golach Tomasza Markowskiego (Zagłębie) i Maćka Bortniczuka (obecnie Wisła Puławy). Bardziej zacięty przebieg miał mecz rozegrany w rundzie wiosennej w Białymstoku. Wynik otworzył już w 1 minucie Sasa Zivec (obecnie Wieczysta Kraków), ale Jagiellonia odpowiedziała dwoma trafieniami. Ich autorami byli "ten którego nazwiska nie wolno wymawiać" (a co dopiero pisać!), dobijając strzał Imaza z rzutu karnego i Michał Pazdan (obecnie kolega Zivca w Wieczystej). Trzy punkty nie pozostały jednak przy Słonecznej, bo w 75 minucie wyrównał Kacper Chodyna.
W przerwie letniej w "Łubinie" panował ruch jak przy Lipowej w godzinach szczytu. Pożegnano aż 16-tu zawodników, wśród których znajdowały się naprawdę głośne w "ekstraszkapie" nazwiska, jak np. pomocnik Łukasz Łakomy (szwajcarskie Young Boys), Filip Stażyński (obecnie męczy swoją symulacją gry kibiców Ruchu), Mateusz Bartolewski (ten sam kierunek), wspomniany już Sasa Zivec, Jakub Świerczok (pojechał sobie do II ligi do kraju pokemonów), czy powracający do Czech kolejny napastnik Martin Dolezal.
W drugą stronę podróż odbyło 15-tu zawodników. W tej grupie jest także kilku rozpoznawalnych piłkarzy. Ofensywę wzmocnili krążący pomiędzy Polska i Danią Dawid Kurminowski, Mateusz Wdowiak (Raków Częstochowa), czy Juan Munoz (hiszpańskie Leganes). Do środka pola pozyskano Damiana Dąbrowskiego z Pogoni Szczecin i Sergiya Buletsa z Dynama Kijów. Do obrony przyszli ligowi wyjadacze Mikkel Kirkeskov i ewakuujący się z tonącej gdańskiej Lechii Michał Nalepa.
Nad całym tym "majdanem" czuwa oczywiście jeden z najbardziej doświadczonych trenerów w "ekstraszkapie", czyli Waldemar Fornalik. Zwany też nie bez kozery "Smutnym Waldemarem". W ubiegłym sezonie jego Zagłębie faktycznie wyglądało nie za wesoło...
W trwających rozgrywkach "Łubinianie" sprawują się już jednak całkiem przyzwoicie. Po rozegraniu 11 meczów zajmują 6 miejsce w tabeli "ekstraklapy" z 20 punktami. Bilans spotkań to 6 zwycięstw, 3 porażki i 2 remisy. Bramki 14:12. W ostatniej kolejce Zagłębie zremizowało 1:1 przed własną publicznością z poprzednim zespołem "Smutnego Waldemara", czyli Piastem Gliwice.
Statystyk Jagiellonii z obecnych rozgrywek nie będę przytaczał, bo zna je każdy Kibic Naszej Drużyny. Wreszcie ogląda się grę Naszych Ulubionych Ulubieńców z "bananem" na twarzy i zwyczajną dumą! Miejmy nadzieję, że przerwa na mecze reprezentacji nie wybiła "Żółto-Czerwonych" z uderzenia, a wręcz pozwoliła na wzmocnienie Zespołu dzięki wyleczeniu pojawiających się chorób i kontuzji (Imaz, Matysik, Kubicki).
Mam też w tym miejscu serdeczną prośbę do Kibiców Naszej Drużyny. Pojawcie się przy Słonecznej w przynajmniej 15 tysięcy w ten "piękny" październikowy wieczór i niech Nasz doping poniesie "Żółto-Czerwonych" do kolejnej victorii! Viva Jagiellonia!!!
Fox
1:1
-:-