Ostatnio podsumowywaliśmy zawodników, którzy reprezentowali Jagiellonię jesienią minionego roku. Nie wypada jednak nie poświęcić kilku słów osobie, która trzymała to wszystko z ryzach i która zza linii bocznej (przeważnie) "łagodnie uśmiechnięta" obserwowała jak poświęcony czas przynosi efekty...
FOX
"Szanowny Panie Trenerze Adrianie Siemieniec – czapki z głów". Tymi słowami komentatorów telewizyjnych meczu pomiędzy Jagiellonią i Górnikiem Zabrze wypowiedzianymi po 4 bramce dla "Jagi", którą strzelił Kuba Lewicki, mógłbym jednym zdaniem podsumować pracę Trenera Naszego Zespołu po jesiennych rozgrywkach. Była to pierwsza "autorska" runda plus 2 mecze ekstra z rozgrywek wiosennych w wykonaniu Trenera Adriana. Po pierwszym meczu sezonu, z Rakowem w Częstochowie, jak zapewne większość Kibiców wątpiłem. Po rewanżu z tymże Rakowem w Białymstoku, jak zapewne większość Kibiców byłem w euforii! To jest droga jaką przebyliśmy my Kibice, jaką przebyła Jagiellonia tej jesieni pod wodzą naszego "Teda PodLasso".
Sami Zawodnicy "Dumy Podlasia" niemal we wszystkich wypowiedziach podkreślają rolę jaką odegrał Trener Adrian w metamorfozie Drużyny. "Jaga" jesienią prezentowała piękną i efektywną grę, jakże odmienną od męczarni serwowanych nam w ubiegłym sezonie przez w sumie niemal ten sam zespół ludzi pod przywództwem Maga "Stolariusa". Wiem, że do Drużyny dołączyło kilka niesłychanie ważnych ogniw, ale... Odbudowanie lub wręcz zbudowanie kilku Piłkarzy idzie już wyłącznie na konto "Trenejro". Najlepszym przykładem jest oczywiście Bartek Wdowik. Ale nie On jeden. Metamorfozę pod okiem Trenera Adriana przeszedł także inny młodzian w osobie Mateusza Skrzypczaka. Ale i starsi Zawodnicy zyskali przy nowym Szkoleniowcu. Koronnym przykładem jest nasz Kapitan, Taras Romanczuk, którego co niektórzy już zdążyli w poprzednim sezonie wysyłać na piłkarską emeryturę. Jeśli było trzeba, to Trener nie wahał się też zmienić pozycję zawodnika na boisku. Michal Sacek został przekwalifikowany z pomocnika na prawego obrońcę. Z kolei nasz nowy nabytek Dominik Marczuk z obrońcy stał się skrzydłowym. Wszystkie te przykłady pokazują, że wpływ Trenera na grę Zespołu jesienią był naprawdę niebagatelny! Nic samo się tu nie wzięlo i nie zrobiło, lecz było wynikiem ciężkiej pracy. Zarówno tej na etapie planowania, koncepcji, jak i później tej wykonanej na boisku.
Pod wodzą Trenera Adriana Jagiellonia doczekała się swojego oryginalnego stylu gry. Wszyscy w lidze powtarzają w kółko, że chcą grać ofensywnie, krótkimi podaniami, dominując nad przeciwnikiem. Wszystkie te "chciejstwa" można sprowadzić do jednego określnia - gra ma być atrakcyjna dla kibiców. Ale tylko "Żółto-Czerwoni" sprawili, że "słowo ciałem się stało"! Wystarczy spojrzeć jak wzrosła telewizyjna oglądalność meczów z udziałem naszej Drużyny, czy liczba publikacji w mediach na temat Jagiellonii, zarówno tych pisanych, jak i elektronicznych. Tak Panie Prezydencie Białegostoku, pieniążki wydane z budżetu miasta na promocję, które trafiły do "Jagi" to była bardzo dobra inwestycja!
I wreszcie "the last, but not the least" końcowy wynik na zamknięcie jesieni – 2 miejsce w tabeli. A do tego awans w znakomitym stylu do ćwierćfinału Pucharu Polski i to po wyeliminowaniu aktualnego lidera ligowych rozgrywek – Śląska Wrocław! Nie oznacza to, że Trener nie ma już nad czym pracować. Martwi bardzo duża ilośc traconych bramek, szczególnie w końcówkach już niemal wygranych spotkań. Chodzi mi o "przegrane" końcówki meczów w Łodzi z ŁKS-em i w Krakowie z Puszczą. Nie wyszedł też Trenerowi wspomniany pierwszy mecz sezonu w Częstochowie. Pytanie tylko, ile z tych wpadek idzie na konto Trenera Adriana, a ile było wynikiem bardzo krótkiej momentami ławki rezerwowych? Niemniej, moim zdaniem nasz "Krawiec" wykroił z dostępnego mu materiału bardzo piękny garniturek.
Ostatecznym potwierdzeniem znakomitej roboty Trenera wykonywanej w Białymstoku było przedłużenie z Nim kontraktu na kolejne 2 sezony. Czyli spełniło się życzynie Pani Siemieniec, która prosiła Męża po objęciu przez Niego sterów w Drużynie, aby tego nie sp... popsuł, bo bardzo dobrze się Jej na Podlasiu żyje. Życzę więc sobie i chyba nam wszystkim Panie Trenerze, abym w podobnym stylu mógł "namalować" Panu "laurkę" po zakończeniu rozgrywek ligowych i pucharowych...
MACIEK
11 wygranych, 5 remisów, 3 porażki w Ekstraklasie i pozycja wicelidera. 3 wygrane w Pucharze Polski, w tym z rewelacją sezonu z Wrocławia. Tak wygląda bilans Jagiellonii trenera Adriana Siemieńca z jesieni 2023. Wygląda on bardzo imponująco, ale same liczby nie oddają wszystkiego. I choć Adrian Siemieniec debiutantem nie był, to ten sezon jest pierwszym sezonem, gdzie to on przygotował drużynę, prowadził ją i odpowiadał w pełni za jej wyniki. Z meczów z poprzedniego sezonu, zwycięstw i porażek widać, że wyciągnął wnioski. Solidnie przepracował okres przygotowawczy i budował nową drużynę, z jej nowym duchem i nową filozofią gry. I z tego wywiązał się znakomicie.
Sezon zaczął od bolesnej porażki w Częstochowie, gdzie drużyna źle nie grała, ale została na zimno wypunktowana przez Mistrza Polski. Potem nastąpiła seria sukcesów. Drużyna rozkręcała się z meczu na mecz. Najpierw powoli, bez fajerwerków, ale zespół zaczął być bardzo skuteczny. Z czasem przyszła także jakość. Ta wynikała m.in. z tego, że drużyna przekonała się do idei trenera. Symbolicznym takim spięciem tej drogi był rewanż z Rakowem w Białymstoku, który był jednym z najlepszych meczów w wykonaniu Jagiellonii w tym sezonie zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym. Mecz z naszą złą sąsiadką zza Buga, która była wtedy w gazie był też świetnym przykładem znakomicie przygotowanej i zrealizowanej taktyki – strzelić swoje i nie dopuścić do możliwości odpowiedzi.
W porównaniu ze swoim poprzednikiem, który dogmatycznie trzymał się ustawienia zespołu, Adrian Siemieniec postawił na elastyczność i na to co ładnie i mądrze nazywa się "zarządzeniem meczem". Efekt? To, co kibice najbardziej cenią, a wręcz uwielbiają - drużyna walczy od pierwszego do ostatniego gwizdka. Mecz z Lechem czy Radomiakiem był tego najlepszym przykładem. Drużyna po strzeleniu nie muruje bramki, ale walczy dalej, gra swoje i stara się strzelić następne bramki. Kiedy traci, nie gubi się i dalej gra swoje. Widać priorytet gry zespołowej i to co określa się jako "team spirit". Piłkarze grają na drużynę. To widać także po indywidualnych liczbach. Dla przykładu Jesus Imaz, jeden z najlepszych strzelców Ekstraklasy w poprzednim sezonie, w tym ma tyle samo bramek co asyst. Nowe nabytki kadrowe zostały w bardzo dobry sposób "zagospodarowane", a piłkarze będący do tej pory delikatnie rzecz ujmując średniakami odpalili, tak jak przede wszystkim Bartek Wdowik. Odsunięcie wychowawcze Adriana Diegueza pokazało, że trener ma zasady i zespół te zasady akceptuje - łącznie z podpadniętym. Słowa trenera, że nie tylko gramy, ale i wychowujemy nie są pustosłowiem. W przeciwieństwie do swego poprzednika, który zapowiadał budowanie w Białymstoku twierdzy, Adrian Siemieniec tą twierdzę przy Słonecznej 1 zbudował. Poza jednym remisem wszystkie mecze domowe w lidze i Pucharze Polski zostały wygrane.
Aby jednak nie przesłodzić – były też wpadki. Minimalne porażki, pechowe we Wrocławiu i Szczecinie. Remisy, które były jak porażki, w Łodzi czy w Krakowie z Puszczą nie tyle obciążają trenera, ale wydaje się, że można było wyciągnąć coś z nich więcej, że coś tu nie zadziałało. Można było dawać więcej czasu na boisku młodym piłkarzom. No czepiać można się wszystkiego – ale tak generalnie naprawdę nie ma do czego, jeśli już, to do drobnostek na zasadzie gdybania, a wszystkiego przecież wygrać nie można. Przed nami już za chwilę runda wiosenna i przed Adrianem Siemieńcem kolejne trudne zadanie. Trener nie jest już anonimowy i jego styl też. Nikt już nie zlekceważy Jagiellonii kierowanej przez niego. No niby presji nie ma, ale...
ORZECH
Jak można ocenić "szefa" naszej zgrai niż tylko bardzo pozytywnie? Czy Adrian zmienił styl gry "Jagi"? Tak, oko się raduje gdy oglądamy grę Zespołu. Zdaniem wielu znawców (nie tylko sympatyków Jagiellonii) gramy obecnie najładniejszą piłkę w Ekstraklasie. Za efektownością idzie również efektywność. Mamy 45 strzelonych bramek, najwięcej w całej lidze i nie jesteśmy uzależnieni od indywidualności jednego czy dwóch zawodników (tak jak w poprzednim sezonie). Jest to zasługa wdrożenia systemu gry (w końcu mamy styl!) ofensywnego, odważnego, na dużej intensywności. I fakt, że mamy też dużo bramek straconych wynika również z powyższego stylu. Podoba mi się też konsekwencja, której hołduje Trener. Pomimo niekorzystnego wyniku 0:3 w Poznaniu, graliśmy swoje i dzięki temu mecz zakończył się remisem.
Czy Trener odbudował zawodników? Oczywiście! Mateusz Skrzypczak czy Bartłomiej Wdowik mogą służyć za najlepsze przykłady. A warto wspomnieć też o Tarasie Romanczuku, który z piłkarza wypalonego przeżywa obecnie "drugą młodość". Myślę, że same jednostki treningowe nie miały tu kluczowego znaczenia. Uważam, że problem leżał po stronie mentalności naszych Zawodników. I Trener Adrian odnalazł "klucz do ich głów" i pozmieniał ich myślenie. Wyniki zaczęły robić atmosferę w szatni, a atmosfera wyniki i oby to nadal się wzajemnie nakręcało. Bałem się, że tak młody Trener może nie mieć autorytetu u doświadczonych piłkarzy, ale jak się okazało niepotrzebnie. Piłkarze uwierzyli w projekt stworzony przez Adriana Siemieńca i skrzętnie go realizują. Nie wszyscy jednak zostali "wskrzeszeni". Paweł Olszewski, Tomasz Kupisz czy Bojan Nastić nie byli w stanie nawiązać do swoich najlepszych okresów.
Czy Trener dobrze wkomponował letnie transfery do zespołu? Jak najbardziej. To dzięki jego pracy Dyrektor Masłowski ma taką skuteczność udanych transferów. W naszych ocenach Adrian Dieguez i Afimico Pululu byli najlepszymi zawodnikami. Nie potrzebowali Bóg wie jak długiego okresu aklimatyzacji, wejścia do Drużyny (na które najczęściej narzekają trenerzy). Trener miał na nich pomysł od samego początku, umiał wykrzesać potencjał i najlepsze cechy każdego z nich. Ale nie tylko potencjał nowych Zawodników został wykorzystany. Dobrym przykładem jest Michal Sacek, który na prawej obronie zadomowił się na dobre, a jeszcze nie tak dawno w środku pola potrafił zniknąć na całe spotkanie.
Czy Jagiellonia punktuje na przyzwoitym poziomie? Nie... ona punktuje fenomenalnie! Obecna pozycja "tylko" wicelidera wynika głównie z niewykorzystanych szans na wyjazdach (mecz z ŁKS-em w Łodzi z prowadzeniem 2:1 i przewagą zawodnika czy mecz z Puszczą Niepołomice z prowadzeniem 3:0). Jeśli poprawimy zdobycze na wyjazdach, to śmiało możemy marzyć o pucharach. Dwa wspomniane mecze są przykładem, że trener ma pewne pole do poprawy w tym zakresie.
Chwalę, ale mam tez jeden zarzut do Trenera. Uważam, że późno reaguje ze zmianami lub nie przeprowadza ich w ogóle. Na początku rundy zmiany robiły różnice, ale im bliżej końca rundy tym gorzej. Wynika to pewnie z krótkiej ławki i braku odpowiedniej jakości zmienników. Trener nie chce "popsuć" korzystnego rezultatu i obrazu gry, ale jednocześnie nie dając odpoczynku zawodnikom skazuje ich na brak świeżości (przykładem może być Dominik Marczuk). Więcej wiary w "naszą" młodzież, bo niejednokrotnie pokazali że potrafią zrobić różnice (jak Jakub Lewicki z Koroną Kielce), a im więcej minut spędzonych na murawie tym lepiej dla ich rozwoju i doświadczenia, a w przyszłości klubowego budżetu. Panie Trenerze, oby tak dalej! Wyciągajmy wnioski i udoskonalajmy doskonałe, oby ten sezon był sezonem marzeń. Wielokrotnie pisałem, ale się powtórzę: za tę rundę "Chapeau bas" Panie Trenerze!