FYM | 28 Lutego 2024 g. 9:24
Dnia 20 maja ub. roku w okolicach godziny 17:00 rozlega się końcowy gwizdek meczu z Cracovią oznaczający, że po słabym i trudnym sezonie Jagiellonia zapewniła sobie utrzymanie, a co za tym idzie kolejny rok z rzędu gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Dlaczego o tym wspominam? A to dlatego, że zapomniałem gdzie byliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Zapomniałem z jak wielkim bólem oglądałem poczynania drużyny, jeszcze wtedy Macieja Stolarczyka. Zapomniałem o problemach finansowych klubu, perypetiach ze spółką Stadion Miejski. Powód? Dobra, a nawet bardzo dobra postawa ekipy trenera Adriana Siemieńca.
W życiu bywa tak, że wypieramy to co było złe, a koncentrujemy się na lepszym, dobrym, przyjemniejszym. Bardzo łatwo zapomnieć jest o przeszłości, gdy wszystko idzie zgodnie z planem, a nawet ponad to. Za dużo mamy zmartwień na co dzień, więc każda dawka pozytwynych wieści tak po ludzku cieszy. Szczególnie gdy dotyczy to klubu, któremu się kibicuje.
Nie ukrywam, że ten sezon rozpieszcza mnie wyjątkowo. Nie dość, że jesteśmy liderem ekstraklasy, to o grze Jagiellonii można mówić w samych superlatywach. Postawa białostoczan nie przeszła bez echa w całej piłkarskiej Polsce. Od dłuższego czasu praktycznie każdy portal tematyczny przeprowadził wywiad z trenerem, prezesem, dyrektorem sportowym, bądź którymś z piłkarzy "Żółto-Czerwonych". Czy mnie to dziwi? Nie. Historia Jagi z tego sezonu jest dobrze sprzedawalna. Eksperci zachwycają się, jak drużyna z dołu tabeli znalazła się w gronie faworytów do wygrania tytułu Mistrza Polski. Jednym tchem wskazują jej piłkarzy jako wyróżniajacych się na tle całej ligi. Duma rozpiera, słuchając takich słów. Prawda? Ale czy faktycznie tak jest? Czy biorąc pod uwagę to, co było w poprzednim sezonie racjonalnie można uznać nas za faworyta? Serce mówi jak najbardziej, rozum... sprawdzam.
Ciężka praca sztabu, piłkarzy, styl gry oraz idea wykreowały kilka nazwisk. A jeszcze nie tak dawno błyszczący dziś Wdowik czy Skrzypczak wymieniani byli jako jedni z najgorszych elementów poprzedniej kampanii. Dominik Marczuk miał rozegraną liczbę 17 spotkań na zapleczu ekstraklasy. Dieguez spadł ze swoją drużyną do trzeciej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Afimico Pululu o grze w Greuther Furth mógł tylko pomarzyć. A Hansen? Symaptyczny Norweg był tylko rezerwowym w Widzewie Łódź. Dziś Oni, wraz z grupą doświadczonych zawodników (Alomerović, Nene, Romanczuk, Imaz) stanowią trzon obecnej drużyny. Czy mistrzowskiej? Wierzę i pragnę, żeby tak było. Jednak jeżeli tak się nie stanie, to nie będzie tragedii. Jutro też jest dzień.
Mam nieodparte wrażenie, że duża część jagiellońskiego środowiska - począwszy od kibiców, na piłkarzach skończywszy uległa magii ostatnich miesięcy, temu całemu medialnemu szumowi wokół klubu, który niestety, ale nam nie pomaga. Daliśmy się wciągnąć w tą wielką grę na oczekiwania obarczone dużą ilością presji. Różnego rodzaju kalkulacjom, dopisywaniem punktów jeszcze przed rozegranym spotkaniem, czy cieszeniem się z niepowodzeń konkurentów. Biję się w pierś, bo sam należę do tej grupy. Grupy, stęsknionej za sukcesami, która chce dla klubu jak najlepiej i marzy o tym upragnionym tytule. Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, że nie. Czy mogę jakoś pomóc? Myślę, że tak.
Zacznę od niewybiegania w przyszłość. Liczy się tylko co jest tu i teraz, kto jest naszym obecnym przeciwnikiem. Nie zamierzam spoglądać na ligową tabelę, zrobię to dopiero po ostatnim gwizdku sezonu 2023/2024 (akurat - przyp. FYM), banując do tego czasu wszystkie kanały tematyczne. Na koniec uczynię wszystko co w mojej mocy, by wspierać drużynę w jak największej ilość spotkań, czy to w meczach u siebie czy to na wyjeździe, bo tylko w taki sposób mogę jak najlepiej pomóc drużynie, która bez dwóch zdań na to zasługuje. A jak będzie z Tobą?
Anglik