W najbliższy piątek 8 marca o godzinie 20:30 czeka nas w Białymstoku prawdziwe starcie Tytanów (tytułowe "Clash of the Titans"). Przy Słonecznej dojdzie do pojedynku wicelidera tabeli, czyli Jagiellonii z liderującym w niej Śląskiem Wrocław.
Ile która drużyna ma punktów, zwycięstw, remisów, przegranych, czy strzelonych goli każdy może sobie sam sprawdzić. Ale drużyna, która wygra w piątkowy wieczór będzie na 1 miejscu w naszej lidze kopanej po 24 kolejkach. Remis odpowiada Śląskowi, który w przypadku takiego wyniku obroni fotel lidera, ale Jagiellonia może zostać doścignięta przez Pogoń Szczecin i Lecha Poznań. Wszystko to pokazuje jaki ścisk panuje w czołówce tabeli. Dlatego w piątkowy wieczór dla "Żółto-Czerwonych" będzie liczyć się tylko zwycięstwo!
Zwłaszcza, iż wyniki Jagiellonii na wiosnę nie powalają. Po epickim wręcz meczu w Łodzi z Widzewem zakończonym pewnym zwycięstwem 3:1 przyszła pechowa porażka 1:2 z Lechem w Białymstoku. Padła nie tylko nasza "Twierdza", ale mecz ten złamał także coś w naszej Drużynie. Fartowny remis 1:1 z Ruchem, przegrana 1:2 w Zabrzu i szczęśliwie wywalczony awans do półfinału Pocharu Polski po heroicznym boju z Koroną. To nie są wyniki, które przystoją najładniej grającej Drużynie w całej "ekstraklapie"! Bo Jagiellonia w dalszym ciągu gra najatrakcyjniejszą piłkę w kraju. Tylko co z tego skoro uciekają nam punkty? Widoczny jest spadek formy kilku naszych Zawodników, szczególnie z formacji atakującej odpowiedzialnej za zdobywanie goli. A tych strzelamy obecnie bardzo niewiele - po jednym w każdym z trzech ostatnich meczów ligowych. Dwa gole ustrzelił jedynie Afi Pululu w pucharowej konfrontacji ze "Scyzorami". Pomimo to Jagiellonia nadal ma najwięcej strzelonych goli w całych rozgrywkach, a małym dodatkowym promyczkiem nadziei jest fakt, iż w Zabrzu odpaliła nasza nowa "strzelba" w osobie Kaana Caliskanera. Niemniej ma nad czym myśleć "Trenejro Adriano" w najbliższych dniach.
Tak jak "Jaga" gra ślicznie, tak Śląsk gra chyba najbardziej szkaradną piłkę w całej lidze. Zazwyczaj jest to straszne dla widzów "męczenie buły" zakończone jednobramkowym wynikiem. Problem w tym, iż najczęściej tą jedną bramkę strzelają właśnie wrocławianie. Przynajmniej tak było jesienią. Wiosną "Malinowi" wyraźnie się zacięli. Dwa razy dostali po 0:1 w "cymbał" we Wrocławiu od Stali Mielec i szczecińskich "Papricones". Potem bezbramkowo zremisowali w Poznaniu, aby w ostatniej kolejce w mocno dyskusyjnych okolicznościach ograć u siebie łodzki Widzew 2:1.
Taki stan trochę dziwi, bo w Śląsku jest komu kopać piłkę. Najlepszym strzelcem jest oczywiście wiecznie szczupły Erik Exposito, autor 14 trafień w bieżących rozgrywkach. Ostatnio jednak znowu chyba coś "połknął", bo na wiosnę jeszcze swojego dorobku strzeleckiego nie powiększył. W przeciwieństwie do wielkości brzucha... Jeszcze w ubiegłej rundzie wrocławian zasilił nasz były zawodnik Patryk Klimala, który w ostatnim meczu z Widzewem pokazał, że nie zatracił swoich głównych atutów - zrywności, szybkości i umiejętności wychodzenia na pozycje. A że nasi byli zawodnicy lubią robić nam krzywdę... Innym bardzo dynamicznym piłkarzem jest Piotr Samiec-Talar (4 bramki i 6 asyst). W meczu z Widzewem dwa gole strzelił Hiszpan Matias Nahuel (6 goli i 2 asysty). W bramce wrocławian stoi bardzo utalentowany młodzian Rafał Leszczyński, który jest bez wątpienia jednym z objawień tegorocznych rozgrywek. Środek pola "trzymają" zaś doświadczeni Patrick Olsen i Petr Schwarz. "Malinowi" chyba pobili ilościowy rekord transferowy "ekstraszkapy", bo przed obecnymi rozgrywkami i w ich trakcie zakontraktowali... dwudziestu pięciu graczy! Dwie 11-tki! I to z małą ławką rezerwowych. Nad całym tym wesołym towarzystwem czuwa jeden z najbardziej posępnych trenerów "ekstraszkapy", Jacek Magiera.
Czas na krótki rys historyczny. "Żółto-Czerwoni" spotkali się z zespołem ze stolicy Dolnego Śląska już 49 razy. Czyli piątkowy mecz będzie można nazwać z przymróżeniem oka "złotymi godami" tych potyczek! Nasi piątkowi goście byli górą w 18 spotkaniach, w 15 meczach był remis, a 16 razy wygrała "Jaga". W bramkach 71:63 dla Sląska.
W bieżącym sezonie będzie to już trzecia potyczka pomiędzy tymi drużynami. We wrześniu (a konrektnia 3 dnia tego miesiąca) ubiegłego roku najpierw zmierzyliśmy się z "Malinowymi" we Wrocku w ramach rozgrywek ligowych. Po mocno dyskusyjnym karnym (by dyplomatycznie określić "padolino" Exposito) zwyciężyli gospodarze 2:1. Oba gole dla miejscowych strzelił "padalec", zaś dla Jagiellonii honorowe trafienie zaliczył Jesus Imaz. 23 dni poźniej nadarzyła się okazja do wzięcia rewanżu na naszym piątkowym rywalu. W ramach rozgrywek Pucharu Polski "Jaga" włomotała w Białymstoku gościom dwa gole, a ich strzelcami byli Nene i ponownie Jesus Imaz. Trzeba jasno powiedzieć, że w meczu tym Śląsk nawet, jak to się popularnie mówi, "nie pierdnął". Miejmy nadzieję, że tak też stanie się w piątkowy wieczór.
Do boju BKS!
Fox