Krakowski klub na piłkarskiej mapie funkcjonuje od 1906 r. kiedy to grupa krakowskich entuzjastów nowej dyscypliny jaką w tamtych czasach była piłka nożna po prasowym anonsie zebrała się na pierwszym treningu i utworzyła Akademicki Klub Footballowy "Cracovia". W swojej historii zdobył on 5 tytułów Mistrza Polski. Tylko to było jeszcze przed wojną i tuż po niej. Klub w swojej historii spadał na 2 i 3 szczebel rozgrywkowy, ale dzięki swoim kibicom przetrwał i nie upadł.
Współczesna historia krakowskiego klubu była związana z postacią nieżyjącego Profesora Janusza Filipiaka, który wykupił klub i jako biznesmen branży IT był jego hojnym sponsorem. W 2020 roku pod wodzą obecnego selekcjonera Reprezentacji Polski Michała Probierza klub zdobył Puchar Polski, a potem Superpuchar. Po śmierci profesora w klubie nastąpiły zmiany organizacyjne i personalne. Obecnie Cracovia zajmuje 12 miejsce w tabeli mając 3 punkty przewagi nad strefą spadkową i jest realnie zamieszana w walkę o utrzymanie się w Ekstraklasie. Tej wiosny jej bilans to 1 zwycięstwo, 5 remisów i 2 porażki. W ostatniej kolejce zremisowała 2:2 z zamykającym tabelę ŁKS-em. I to przelało w oczach włodarzy klubu czarę goryczy. Nowy zarząd "Pasów" pożegnał się z trenerem Jackiem Zielińskim.
Jagiellonia często spotykała się z krakowską drużyną i w Ekstraklasie i na jej zapleczu. W poprzednim sezonie przegraliśmy w Krakowie 0:1 i zremisowaliśmy 1:1 w Białymstoku. Tej jesieni przy Kałuży padł wynik 4:2. Bramki dla Jagiellonii zdobyli Kristoffer Hansen (dwie), Bartek Wdowik i Dominik Marczuk. W meczu przy Słonecznej Cracovię poprowadzi Dawid Kroczek, dla którego będzie to debiut na poziomie Ekstraklasy. W swoim CV trener ma pracę w UKS SMS Łódź i klubach na poziomie III i IV ligi. W sezonie 21/22 był pierwszym trenerem I-ligowej Resovii, a ostatnim jego miejscem pracy przed "Pasami" była Unia Skierniewice. Jaki będzie to debiut - zobaczymy w niedzielę.
Jagiellonia w swoim "Wielkim Tygodniu" zdemolowała ŁKS 6:0, przegrała po dogrywce z Pogonią mecz o finał Pucharu Polski i zremisowała z naszą złą sąsiadką zza Buga w stolicy. Trochę szkoda tej "majówki" na Narodowym. Ale jak widać wszystkiego na raz mieć nie można. Rywale ze Szczecina byli minimalnie lepsi i bardziej zdeterminowani – ale to już historia.
Póki co Jagiellonia jest liderem Ekstraklasy i niech tak już zostanie do końca rozgrywek. Mecz z sąsiadką pokazał, że w zespole Adriana Siemieńca wola walki obok umiejętności piłkarskich jest na bardzo wysokim poziomie. Mając w nogach 120 minut trudnego i zaciętego spotkania na drugim krańcu Polski nasi piłkarze nie odpuścili i grając do końca wyrwali punkt w walce z drużyną, dla której była to ostatnia szansa na pozostanie w rywalizacji o Mistrza Polski. Bramka Jesusa Imaza i jego gest uciszenia warszawskich trybun był bardzo wymowny i symboliczny.
Do niedzielnego rywala z Krakowa należy podejść z szacunkiem, tak jak w meczu z ŁKS-em. To może być trudne spotkanie. Na boisku na pewno trzeba będzie zostawić jeszcze sporo zdrowia i pokazać swoje umiejętności. Co prawda mamy atut, gramy u siebie – naszej twierdzy. Rywal zamieszany jest w walkę o utrzymanie i przez to bardzo zdeterminowany. Tym bardziej potrzebujemy trzech punktów z Cracovią aby spełnić marzenia drużyny i kibiców. Liga zbliża się już do finału, jesteśmy liderem, a grupa pościgowa mimo, że się kurczy to nie odpuszcza.
Dlatego Drużyno, Trenerze wszystko w Waszych głowach i nogach. Panowie Powodzenia!
Maciek
0:0
-:-