Może przekoloryzowałem tytuł, bo te spotkanie o niczym jeszcze nie zadecyduje, ale wg prognozy (na serwisie X) do upragnionego tytułu wystarczy zdobyć 11 punktów. Pewnie każdy Kibic wie, że do końca pozostało 6 kolejek, a więc 18 punktów do podniesienia z murawy. Poradziłem już sobie z ostatnim spotkaniem i teraz mam tylko jedno w głowie – wygrać z Zagłębiem Lubin.
Pierwszy raz zmierzyliśmy się z "Miedziowymi" w 1987 roku, po naszym awansie na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Skończyło się nudnym i smutnym 0:0. W całej historii zmierzyliśmy się z Zagłębiem Lubin 44 razy. 15 razy wygrała Jagiellonia, "Miedziowi" wygrali 19 meczów, a dziesięć razy spotkania kończyły się podziałem punktów. Na korzyść naszego najbliższego rywala przemawia również bilans bramkowy w stosunku 51:44. Nie miałbym nic przeciwko, aby w sobotę powtórzył się wynik z Białegostoku w rundzie jesiennej. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 dla Jagi, a wisienką na torcie było nasze ostatnie trafienie. W 65 minucie do piłki ustawionej na rzucie rożnym podszedł Bartłomiej Wdowik i zdobył bramkę bezpośrednim uderzeniem. Wydatnie źle zachował się bramkarz Sokratis Dioudis. Dwie pozostałe bramki zdobyli Mateusz Skrzypczak oraz Afimico Pululu. To spotkanie było naszym pokazem siły. Zdecydowane i pewne zwycięstwo – to jest to czego w tym momencie potrzebujemy.
Od listopada 2022 roku trenerem drużyny z Lubina jest Waldemar Fornalik. W okienku zimowym z Zagłębia odeszło pięciu zawodników. Nikt nie został pozyskany. Ale nie możemy mówić o osłabieniu, ponieważ z pierwszego składu nie ma już tylko Mikkela Kirkeskova. Obecnie "Miedziowi" znajdują się na 11 miejscu w tabeli z dorobkiem 35 punktów. Można stwierdzić, że nie są zagrożeni ani spadkiem, ani pucharami. Złośliwi powiedzą, że zakończyli już sezon. I to nie będą tylko puste słowa. Na poparcie tej tezy wskazują 4 ostatnie ligowe spotkania – dwa remisy i dwie porażki. Ubiegły mecz to przegrana 0:2 w Gliwicach, gdzie Zagłębie oddało 1 (słownie: jeden) celny strzał na bramkę. Nie mam nic przeciwko, oby zachowali taką "formę" do soboty.
Co do naszego ostatniego meczu, to wszyscy na pewno chcielibyśmy o nim jak najszybciej zapomnieć. W obecności ponad 18 tysięcy widzów (rekord sezonu) nasi Piłkarze przegrali z Cracovią 1:3. Splot nieszczęśliwych wydarzeń rozpoczęła czerwona kartka, którą otrzymał Adrian Dieguez. Nie zobaczymy go zatem w najbliższym spotkaniu. Jego miejsce zajmie zapewne Dusan Stojinović i będzie tworzył parę stoperów razem z Mateuszem Skrzypczakiem. Pod znakiem zapytania stał będzie jednak nie tylko występ słoweńskiego obrońcy, ale całej linii defensywnej. Bartłomiej Wdowik pomimo akcentów ofensywnych, wygląda dość słabo. Jak dorzucimy do tego gorszy okres Mateusza Skrzypaczka i Michala Sacka to mam realne obawy o nasze czyste konto. W ofensywie pod formą są Kristoffer Hansen (ku mojemu zdziwieniu rozpoczął od 1 minuty starcie z Cracovią) i Afimico Pululu. Wspomniany napastnik koncertowo zepsuł uderzenie z rzutu karnego, czym zaprzepaścił okazję do wyrównania stanu rywalizacji. Nie oszukujmy się, cały zespół (poza Zlatanem Alomeroviciem) nie prezentował się tego dnia dobrze. Najlepiej, aby piłkarze po prostu zapomnieli o zeszłej niedzieli i pokazali pełnię swoich umiejętności, które naprawdę posiadają.
Dzięki "słabości" naszych rywali w drodze po tytuł, Jagiellonia ma nadal przewagę dwóch punktów nad Śląskiem Wrocław i 4 punkty nad "Kolejorzem". Jak widać po wynikach w Ekstraklasie nie ma "łatwych" meczów i każdy traci punkty. Ja wierzę, że to było nasze ostatnie potknięcie i zaczniemy punktować na wymaganym (we wstępie zapowiedzi) poziomie. Kiedyś napisałem, że najpierw trzeba zdobyć 40 punktów (pewne utrzymanie), a potem "ad astra". Jagiellonio, utrzymanie już masz. Zabierz nas, Kibiców do gwiazd. Zrób krok ku tej gwiazdce nad "Jotką" i wygraj w Lubinie. Naprzód Jagiellonio!
Orzech