Pierwszy raz oba zespoły spotkały się w sezonie 1987/88 po awansie "Jagi" do I ligi i w obu meczach atut własnego boiska wykorzystali gospodarze, gdyż oba spotkania zakończyły się wynikami 1:0. Potem bywało różnie. Były chwile triumfu jak choćby po pamiętnym finale Pucharu Polski w Bydgoszczy, ale były też dni gdy musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę porażki. Ale nic to, bo to jest już zamierzchła historia. Ta nowa tworzy się przecież na naszych oczach...
W bieżących rozgrywkach spotkaliśmy się z "Papricones" zarówno w lidze jak i w Pucharze Polski. Oba mecze rozegrane zostały w Szczecinie i niestety oba spotkania zakończyły się wygraną "Portowców". Po 2:1. Z tym, że w Pucharze do rozstrzygnięcia spotkania potrzebna była dogrywka. Nie ma co jednak szarpać tych świeżych ran, tylko wziąć się w garść i odkuć się za te nieszczęścia!
Na czym opieram swój urzędowy optymizm? Otóż wydaje się, że po tym jak "Papricones" wystrzelali się w meczu z Ruchem (5:0), w ostatniej kolejce polegli z kretesem 0:2 w meczu na "własnych śmieciach" z Piastem Gliwice. Jeśli zaś cofniemy się do mało fartownego spotkania w Poznaniu z Lechem, to okaże się że nasi piątkowe rywale przegrali 2 z 3 ostatnich meczów. Dodatkowo "Papricones" 2 maja zagrają na Stadionie Narodowym w Warszawie finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Finał do którego wleźli jak wspomniałem po naszych grzbietach. Mecz ten jest dla naszych gości absolutnie priorytetowy! Tak więc nie zdziwię się jeśli nie zagrają optymalnym składem. Czy na pełnym zaangażowaniu? Też wątpię. Przecież w lidze Pogoń zajmuje dopiero 6 lokatę, więc jedyną szansą na puchary mają wygrywając wspomniany finał. Po co więc im te kontuzje, czy insze urazy wyłapane w Białymstoku? Panowie, darujcie sobie. Nie przemęczajcie się. Zjedzcie trochę paprykarzu i skupcie się na 2 maja!
Z naszych niesłychanie zakonspirowanych źródeł wiemy, iż wk*******e w naszej Drużynie po ostatniej porażce pucharowej w Szczecinie jest wielkie. W Jagiellonii jest żądza zemsty i krwi. Puszki z paprykarzem w granatowo-bordowych koszulkach mają w piątek na boisku aż trzeszczeć!
Z całą pewnością "drużyna ze Szczecina" nie jest ligowym słabeuszem i na boisku może narobić problemów absolutnie każdemu w naszej "ekstraklapie". Praktycznie na każdej pozycji ma bardzo ciekawych zawodników. Poczynając od ściągniętego w trybie awaryjnym rumuńskiego bramkarza Cojocaru, przez Leonardo Koutrisa, Leo Borgesa czy Benedikta Zecha w obronie oraz Vahana Bichakhchyana, Joao Gamboę, Rafała Kurzawę i Alexandra Gorgona w pomocy. Z przodu także mają kim postraszyć rywali. W wyśmienitej formie znajduje się podstawowy napastnik szczecinian Efthymis Koulouris. Podobnie Kamil Grosicki. Swoistą wizytówką "Papricones" jest grupa młodych "papryczek", które niemal każdego roku gremialnie wpychają się do pierwszego składu. Nie wiem ilu z nich wybiegnie na murawę przy Słonecznej w piątkowy wieczór, ale takiej sytuacji może im zazdrościć chyba każdy klub w Polsce. O takim Adrianie Przyborku , czy Patryku Paryzku jeszcze niedawno nikt nie słyszał, a teraz zapieprzają po boiskach "ekstraklapy" aż miło!
Nad całą tą ferajną czuwa jeden z ciekawszych trenerów zatrudnionych w naszym kraju, czyli Szwed Jens Gustaffson. Ma wielką szansę doprowadzić szczecinian do pierwszego trofeum w ich historii ("Papricones" nigdy nie byli Mistrzem, czy zdobywcą Pucharu Polski). A pomyśleć, że jeszcze w ubiegłym sezonie po zakończonym 0:2 meczu w Białymstoku kibice szczecinian chcieli Skandynawa wynieść z szatni na... no, z całą pewnością nie były to ręce. Mam nadzieję, że podobnie "entuzjastyczna" atmosfera zapanuje w obozie "Papricones" już w najbliższy piątkowy wieczór. Czego Państwu i sobie życzę!
Fox
0:0
-:-