Mecz "na szczycie" II ligi
27 września 2003 (II liga - 2003/04)
Mecz z wieloma smaczkami. Chyba pierwszy od spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej "medialny" mecz Jagiellonii. Przed meczem materiały w ogólnopolskich telewizjach. Fama 2 lat bez porażki "Jagi" na swoim stadionie. Dla tułającej się po niższych ligach Jagiellonii pierwszy od dość dawna mecz, który skupiał uwagę także kogoś więcej, niż tylko bezpośrednio zainteresowanych zespołów. Pogoń – spadkowicz, Jaga – beniaminek. Jaga – lider, Pogoń – wicelider. Areną stadion nad Białką, nabity ponad normę. Absolutny rekord frekwencji, dużo kibiców przyjezdnych. Atmosfera jak w lidze krajów Bliskiego Wschodu, a na boisku walka o każdy metr. Szanse z obu stron, ale to Pogoń wygrała 2:1 i koniec końców awansowała klasę wyżej. Dziś to już zabytek, ale ten mecz był zwiastunem lepszych czasów dla "Jagi".
Mamy Puchar!
22 maja 2010 (Finał Pucharu Polski - 2009/10)
Tego meczu nie trzeba nikomu przypominać. Dla obu klubów, rewelacji Ekstraklasy – Jagiellonii, I-ligowca – Pogoni, była to szansa na pierwsze trofeum w historii. Mecz nie był jednak spacerkiem dla faworyzowanej "Jagi". Jakby się potoczyło to spotkanie, gdyby sędzia Małek dał czerwoną kartkę Mehdiemu za jego rzut na zawodnika Pogoni wbiegającego w pole karne? Co by w ogóle gwizdnięto w tej sytuacji w erze VAR? Na szczęście w drugiej połowie nie musieliśmy się już tym martwić. Na jej początku cwane wstrzelenie piłki w pole karne Pogoni przeciął Andrius Skerla i potem dominacja "Jagi" w meczu nie podlegała już dyskusji. Pogoń od wyższej porażki uratował tylko świetnie broniący Radosław Janukiewicz. Wróciliśmy z Bydgoszczy z Pucharem, a gola Skerli pamięta chyba każdy, nawet obudzony w środku nocy. Co ciekawe, cały mecz jest dostępny w serwisie YouTube, można wracać do tych pięknych chwil w wolnym czasie.
Nieudana połówka
24 sierpnia 2013 (Ekstraklasa - 2013/14)
Pierwsze cztery mecze sezonu Jagiellonia rozegrała na wyjeździe. Powód? Przebudowa stadionu. Budowanie miało się ciągnąć jeszcze trochę, ale w tym spotkaniu debiutowała jego połowa – obecne "VIPy" oraz trybuny od Ciołkowskiego. Człowiek wchodził jak do świątyni. Porównanie nowych trybun ze starymi, a te od ulicy Wiosennej nie były jeszcze wtedy zburzone, mówiło wszystko – w naszym mieście powstawał wspaniały obiekt, którego żaden zespół by się nie powstydził. A na boisku? Zacięte i emocjonujące spotkanie, choć humory kibice mieli popsute szybko. Po pierwszej połowie "Jaga" przegrywała 0:2 po golach dwóch szczecińskich samurajów (Murayama i Akahoshi im było). Drugą zaczęliśmy od gola dla nas, a wróciliśmy na dobre do meczu po pięknym trafieniu Daniego Quintany (choć chyba był to centrostrzał). Marzenia o dobrym wyniku przerwał samobój Michała Pazdana, który niefortunnie przeciął groźne dośrodkowanie. Stadion piękny, ale po meczu rozczarowanie było ogromne. Sportowy rezultat przyćmił radość ze specjalnej okazji. Ale co się odwlecze…
Liga Mistrzów w Białymstoku
18 października 2014 (Ekstraklasa - 2014/15)
...to nie uciecze. O ile połowa nowego stadionu prezentowała się ciekawie, to cały stadion robił wtedy wrażenie piorunujące. Okazały obiekt mógł pomieścić ponad 20 tysięcy widzów i przez tydzień poprzedzający mecz całe miasto miało zabawę w śledzenie licznika sprzedanych biletów. Ostatecznie mecz obejrzało 21 196 osób i stało się rekordem frekwencji na "Jadze" w XXI wieku. Przed spotkaniem przemowy polityków, piłkę na murawę dowiózł "łazik marsjański". Były też śpiewy, tańce i inne cuda na kiju. Sam mecz ułożył się szczęśliwie. Szybko objęliśmy prowadzenie, potem rozważnie się broniliśmy. Ozdobą spotkania był gol z 43 minuty, gdzie idealne dogranie Marka Wasiluka piętą wykończył Mateusz Piątkowski, po chwili szybką kontrę wykończył Nika Dzalamidze i już wiadomo było, że inauguracji nic nam nie zepsuje. Skończyło się 5:0, co do dziś jest jedną z najwyższych wygranych Jagiellonii w Ekstraklasie. Smaczek i znak czasu – w tym meczu Taras Romanczuk wszedł za Przemysława Mystkowskiego. Tak, nie na odwrót. Po spotkaniu zacne trunki lały się na całym Podlasiu i akalicach szerokim strumieniem, bo i było co świętować. Wszyscy mieli poczucie, że przeżyli piękny piłkarski wieczór, ale nikt chyba nie zgadłby, że ten sezon skończy się pierwszym medalem i powrotem "Jagi" do Europy. A samo spotkanie można również w całości obejrzeć na YouTube, na oficjalnym kanale Ekstraklasa Archiwum.
Przerwany lot
3 kwietnia 2024 (Półfinał Pucharu Polski - 2023/24)
Przedwczesny finał. Tym razem kuleczki nie pomogły i od Tatr do morza, od Odry do Bugu wszyscy fani piłki byli zawiedzeni. Los skojarzył dwóch faworytów w jednym półfinale i kibice mający nadzieję na wielki rewanż za finał z 2010 roku musieli obejść się smakiem. A tak pięknie "Jaga" wznosiła się w tej edycji Pucharu, wszystko szło jak po sznurku - pokonany lider Ekstraklasy, pokonany I-ligowiec na wyjeździe, dwa razy odprawiony zespół z niższej części tabeli. W samym meczu Jagiellonia od początku nie była sobą i poczynała sobie dość niemrawo. Szanse jednak były. Może byśmy nie odpadli, gdyby Jesus podał do Kaana w wiadomej sytuacji? Mecz był niedawno, więc nie ma co streszczać jego przebiegu. Odpadliśmy po walce, a najbardziej poszkodowani mogą czuć się chyba Sławek Abramowicz, któremu uciekło bronienie na Narodowym i stara gwardia pamiętająca przegrany finał z 2019 roku – Jesus czy Taras mieliby piękną okazję do rewanżu. Szkoda.
Po marzenia!
26 kwietnia 2024 (Ekstraklasa - 2023/24)
Historia znów stawia przed Jagiellonią szansę na epokowe osiągnięcie i pamiętny mecz. I znów na naszej drodze staje Pogoń. Tak jak w 2010 czy w 2014 roku. Oby ściany i wszystko inne nam sprzyjało! Pogadamy po meczu, a dziś szalik w dłoń, pasiak na grzbiet i jedziemy/idziemy na Słoneczną. Po marzenia!
Sierpowy
0:0
-:-