Przyjrzyjmy się sylwetce naszego najbliższego rywala. Podobnie jak "Jaga" Radomiak ma 3 punkty, które przywiózł z Katowic. Dubletem popisał się Leonardo Rocha. "Gieksa" była w stanie odpowiedzieć jednym trafieniem, którego autorem był Mateusz Marzec. Na pewno napastnik z Portugalii jest ich najgroźniejszym piłkarzem i z nim Jagiellończyny będą mieli najwięcej klopotów. Jeśli chodzi o skład osobowy Radomiaka, to panował dosyć duży ruch transferowy ze zdecydowaną przewagą tych wychodzących. Jak to się zwykło mówić "jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze", a w tym przypadku ich niedobór. Jako wolny zawodnik został zakontraktowany Zie Ouattara. Z zespołem pożegnał się Dawid Abramowicz (którego mieliśmy okazję oglądać w zeszły piątek w składzie "Żubrów"). Na jego sprzedaży zainkasowano 45 tys. €. Drugim gotówkowym transferem wychodzącym było odejście do Wieczystej Kraków Michała Feliksa (75 tys. €). Michał do Wieczystej zabrał ze sobą Lisandro Semedo. Z klubu odszedł też Luis Machado wybierając "egzotyczny" Hong Kong. Z bardziej znanych nazwisk nie zobaczymy też Luki Vuskovicia, Michała Kaputa, Gabriela Kobylaka czy Mike Cestora. W bramce Kobylaka zastąpił Maciej Kikolski (powrót z wypożyczenia). Inne transfery przychodzące to Rahił Mammadow (ŁKS) i Radosław Cielemęcki (Wisła Płock). Obaj zaliczyli już debiut wchodząc w ostatnich minutach meczu rozgrywanego w Katowicach. Zatem wietrzenie szatni jest widoczne. Nad wszystkim czuwa Portugalczyk Bruno Baltazar, który został trenerem... tydzień przed zakończeniem poprzedniego sezonu.
Ostatni mecz z Radomiakiem rozegraliśmy na wiosnę. Jagiellonia wygrała pewnie 2:0. Pierwszą bramkę strzelił Mateusz Skrzypczak, a w drugiej połowie wynik ustalił Kaan Caliskaner. Była też nieuznana bramka Jesusa Imaza na 3:0, ale ten pomagał sobie ręką przy przyjęciu piłki. Idealnie byłoby jakbyśmy powtórzyli taki wynik, a patrząc na naszą tendencję wzrostową, to strzelonych bramek może być nawet więcej. W zeszłym sezonie na własnym stadionie Radomiak został zezłomowany 0:4 przez Pogoń Szczecin, a w delegacji potrafił wyłapać 0:6 z Caracovią. Widać, że takie wyniki "hokejowe" w przypadku drużyny z Radomia nie są czymś wyjątkowym. W ostatnim naszym spotkaniu potrafiliśmy zniwelować ich atuty, czy i tym razem będzie tak samo? Jeśli ograniczymy stałe fragmenty gry (w tym rzuty z autu) w okolicach pola karnego myślę, że jest to jak najbardziej realne. Jeszcze bardziej realne jest jednak to, że przeciwnik nie będzie w stanie przeciwstawić się naszym atutom. I na sobie powinniśmy się głównie skupiać.
Podchodzimy do tego spotkania po zwycięstwie ligowym z Puszczą Niepołomice. Był to trudny mecz, ale przy akompaniamencie Zenka komplet publiczności dał się ponieść euforii dwa razy. Premierową bramkę w bieżącym sezonie zdobył Nene. Na boisku zameldował się z ławki rezerwowych, ponieważ niedawno wyleczył uraz. Wynik ustalił Lamine Diaby-Fadiga, nazywany przez niektórych z Redakcji "Diabłem". Pięknie zatańczył z piłką i strzelając w długi róg nie dał szans Kewinowi Komarowi. Nasz drugi mecz w sezonie to wysoka wygrana z FK Poniewież 4:0. Klasycznego hat-tricka zdobył Jesus Imaz, a czwarta bramkę dołożył Kristoffer Hansen. Na pewno atmosfera w Zespole jest dobra, a piłkarze rozumieją się na boisku bez słów. Nowe transfery zostały wkomponowane w zabójczym tempie za co brawa Trenerowi i jego sztabowi. Dość powiedzieć, że z naszych ofensywnych piłkarzy tylko Dominik Marczuk pozostaje bez gola lub asysty. Jeśli wierzyć regule "do trzech razy sztuka" to przełamie się on właśnie w najbliższym spotkaniu. Życzę mu tego z całego serca, bo na pewno jakiś konkret z przodu będzie dla niego motywacją do dalszej pracy. Piszę to w perspektywie niedoszłego transferu do Serie A, po którym mogło nieco zaszumieć w głowie.
Maszyna Adriana Siemieńca jest rozpędzona, a mam wrażenie że przez ten okres wakacyjny wcale się nie zatrzymała. Kibice dopisują, wyniki się zgadzają, pieniądze za udział w europejskich pucharach są na wyciągnięcie ręki i nic tylko dbać, aby w tryby tej maszyny nic się nie wmieszało bo jak na razie wszystko "bangla". No... może dystrybucja biletów na rewanż z Litwinami to taki lekki kamyczek do ogródka Klubu, ponieważ sam doświadczyłem tego że nie mogłem kupić biletu na swoje miejsce przypisane na karnecie. Jagiellonii pozostaje nic tylko bić (grać) i patrzeć czy równo puchnie. W tą sobotę na drodze staje Radomiak. A więc do boju BKS!
Orzech
0:0
-:-