Jeśli nie wiemy od czego zacząć, to zacznijmy od historii. Mielecki klub powstał 10 kwietnia 1939 roku, ale do pierwszego starcia Mielczan z Jagiellonią doszło niemal pół wieku później, kiedy to oba Zespoły zmierzyły się ze sobą w ramach rozgrywek Pucharu Polski. W dniu 21 września 1983 roku „Jaga” przegrała na swoim stadionie ze Stalą 0:2. W tym samym sezonie 1983/1984 obie Drużyny spotkały się jeszcze dwukrotnie w ramach rozgrywek grupy wschodniej II ligi (obecnie I liga). W Białymstoku górą byli „Żółto-Czerwoni” wygrywając 2:1, zaś w Mielcu „Biało-Niebiescy” 1:0.
Historia spotkań „Jagi” z „Chłopcami ze Stali” obejmuje aktualnie 19 spotkań z czego tylko 4 zostały rozegrane na poziomie wspomnianej II ligi. Reszta to „ekstraszkapa” występująca na przestrzeni dziejów pod różnymi nazwami. Zapewne zdziwi to Drogich Czytelników, ale Jagiellonia ma z Mielczanami jeden z najgorszych bilansów spotkań spośród drużyn aktualnie grających na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce. Otóż wygraliśmy zaledwie 4 razy, 9-cio krotnie przyjmując w „cymbał” i remisując w 6-ciu spotkaniach. Stosunek, za przeproszeniem, bramek, to 29:24 dla Stali Mielec. O ile negatywny bilans spotkań jest wynikiem głównie „wesołych” dla Jagiellonii lat 80-tych i 90-tych gdzie regularnie zbieraliśmy srogie cięgi, o tyle w miarę wyrównany stosunek, za przeproszeniem, bramek to już efekt historii najnowszej. Wystarczy przypomnieć, że ostatnie dwie wizyty Mielczan w Białymstoku zakończyły się srogim łomotem po 0:4 każdy. Swoją drogą nie mam nic przeciwko, aby najbliższy rozgrywany w najbliższą sobotę 3.08.br. o godzinie 17.30 mecz „Jaga” ponownie wygrała 4:0. Skoro jednak już jesteśmy przy historii najnowszej to należy wspomnieć, iż ostatnie spotkanie rozegrane przez Jagiellonię w Mielcu w rundzie wiosennej mistrzowskiego sezonu 2023/2024 zakończyło się zwycięstwem Stali 3:2.
Wyjazd ten zapadł mi w pamięci nie tylko dlatego, że mój redakcyjny Kolega „Fym” o mało nie wyzionął ducha po tym mocno komplikującym nam walkę o mistrzostwo wyniku, ale także ze względu na zachowanie Kibiców Stali. Nie tylko zapewnili nam paletę wody mineralnej zapakowanych w estetyczne butelki z klubowym herbem, ale także skandowali „Jaga mistrzem Polski” po zakończonym spotkaniu! Miłe i prorocze to było…
Z całą pewnością miło nie było jednak Kibicom z Mielca latem, kiedy to ogłoszono, iż ze wspierania Klubu wycofują się dwaj strategiczni sponsorzy – spółki Skarbu Państwa Polska Grupa Energetyczna i PZU S.A.. Jednym słowem Klub, który i tak posiada jeden z najniższych w „ekstraszkapie” budżetów na poziomie 17 mln PLN (dla porównania budżet Jagiellonii w tym sezonie to 45 mln „ złociszy’) stracił podobno około 6 mln PLN rocznie. Nic, tylko siąść i płakać! Wątpię bowiem, aby ci giganci mogli zostać zastąpieni przez producenta wędlin, czyli firmę „Dolina Smaków”, która ostatnio dołączyła do grona sponsorów mieleckiego Klubu.
Wprawdzie władze Stali zapewniają, iż dysponują bezpieczną „poduszką finansową”, która jest następstwem sprzedaży Saida Hamilica do francuskiej Tuluzy za 2,5 mln „jurków” w styczniu ubr. Tyle tylko, że te pieniążki to jednorazowy zastrzyk, który raczej prędzej niż później się skończy. I co wtedy? Stal ma aktualnie dwóch innych piłkarzy o potencjale sprzedażowym. Pierwszy to Mateusz Kochalski, 24-letni bramkarz, wybrany najlepszym golkiperem „ekstraklapy” ubiegłego sezonu. Tyle tylko, że na razie brak na niego chętnych. Znaczy się zgłosił się podobno azerski Karabach, ale śmieszna oferta na poziomie 300,000 „eurasów” została, bardzo słusznie zresztą, przez Mielczan odrzucona. Drugim jest białoruski napastnik Ilya Shkurin, którego wartość portal „Transfermarkt” wycenia na 2,5 mln Euro. Na razie jednak Białorusin gra w Stali i tak jak w ubiegłym sezonie strzela dla niej gole. A tak konkretnie to jednego w pierwszym meczu sezonu z Widzewem Łódź (1:1). W drugim nie strzelił, bo Stal przegrała w domowym spotkaniu z katowicką „GieKSą” 0:1.
Kogo oprócz wspomnianej dwójki należy się w Stali obawiać? Może trochę się zagalopowałem z tym pytaniem, bo czy Mistrz Polski i aktualny lider rozgrywek, grający na swoim stadionie może obawiać się XI Drużyny ubiegłego sezonu? To może ujmę to inaczej. Na kogo w Drużynie przeciwnej należy zwrócić uwagę? W obronie są to z całą pewnością doskonale grający głową Mateusz Matras (bramka w ostatnim meczu „Jagi” w Mielcu) i Bert Esselink. W pomocy prym wiodą ciągle młody ex-jagiellończyk Piotr Wlazło (uwaga na Jego strzały z dystansu – poprzeczka w ostatnim meczu z „Jagą”!), Łotysz Elvis Presley… tfffuu.. Jaunzems, Krystian Gettinger i znakomity asystent Maciej Domański. W ataku obok wspomnianego Shkurina wiatr robi doskonale znany w naszej lidze Japończyk Koki Hinokio, a na na swoją piłkarską reinkarnację czeka Łukasz Wolsztyński. Mają więc kim Mielczanie grać!
Tyle tylko, że Jagiellonia w tym sezonie wszystkie cztery mecze rozstrzygnęła na swoją korzyść. W „ekstraszkapie” wygrała oba spotkania – 2:0 z „Paszczą” Niepołomice i 3:2 na wyjeździe radomskim „Taborem”, czyli Radomiakiem. W eliminacjach Ligi Mistrzów naszą ofiarą 2-krotnie padł litewski Poniewież (7:1 w dwumeczu).
Jagiellonia absolutnie nie powinna więc się Stali obawiać. Owszem, powinniśmy Zespołowi z Mielca okazać szacunek. Najlepiej taki jak podczas ostatnich dwóch wizyt Mielczan w Białymstoku, a najlepiej jeśli będzie to szacunek jakim „Jaga” obdarzyła pewną łódzką drużynę, której na wiosnę zaaplikowała w Białymstoku goli sztuk sześć! Czego Ci Jagiellonio, Wam Czytelnicy i sobie życzę!
Fox
0:0
-:-