Ponadto, a przede wszystkim Piast stracił swoją największą gwiazdę. Michaela Ameyaw, który za okrągłą "bańkę ojro" przeniósł się do Rakowa Częstochowa. Pamiętam jaką bramkę zdobył w ostatnim spotkaniu z nami w mistrzowskim sezonie. Przed Michaelem do Rakowa odszedł również Ariel Mosór za 750 tysięcy euro. Skoro o istotnych brakach mówimy to należy do tego dorzucić odejście Michala Kaputa czy Sergiya Krykuna (wypożyczenie do Stali Mielec). Skład został "uzupełniony" (bo raczej o wzmocnieniach trudno mówić) przez Macieja Rosołka (wiadomo skąd), Andreasa Katsantonisa (transfer z cypryjskiego Karmiotissa Pano Polemidion za 180k €) czy Igora Drapińskiego (Wisła Płock). Nieźle na papierze wygląda wypożyczenie środkowego obrońcy Miguela Nóbregi z Rio Ave. No i oczywiście wisienka na torcie, czyli transfer z Jagiellonii Białystok – Jakub Lewicki. Chciałem napisać o sentymentalnym spotkaniu z naszym Klubem, ale tak jak u mnie sentyment do tego chłopaka uleciał za sprawą Joao Muthinio, tak w "Jadze" pewnie też nikt nie przeżywał rozstania. Życzę mu powodzenia, ale tak po starej znajomości liczę na jego pierwszy skład i parę prezentów dla naszej ofensywy. Na pewno nie zapomniał jak się to robi.
Piast Gliwice w tym sezonie jeszcze nie przegrał u siebie. Zanotował dwa zwycięstwa: ze Śląskiem Wrocław 2:0 i Zagłębiem Lubin 1:0. Do tego dwa remisy: z GKS-em Katowice 2:2 i Puszczą Niepołomice 1:1. Prawdopodobieństwo porażki przed własna publicznością zwiększa się zatem z każda kolejką. I to może Jagiellonia prezentująca się z meczu na mecz coraz lepiej zakończy tą serię? Pomimo, że ekipa Aleksandara Vukovicia na wyjazdach gra w kratkę, udało się jej pokonać Raków Częstwochowa i Legię Warszawa. Potencjał w tym zespole jest zatem naprawdę duży, ale tak jak wspomniałem na wstępie od czasu transferu Michaela Ameyawa Gliwiczanie w Ekstraklasie nie wygrali (remis u siebie z Puszczą i ostatnia porażka w delegacji z Widzewem Łódź). Wspomniane sukcesy z potentatami ligi były jeszcze z jego udziałem. W 9 meczach rozegranych dotąd Piast Gliwice zdobył 10 bramek, a stracił 8.
Pomimo, że historia potyczek "Jagi" z Gliwiczanami jest dość bogata, nie widzę sensu wracania do "głębszej" przeszłości. Pod lupę wezmę zeszły sezon, w którym Piast Gliwice dwukrotnie zremisował z Jagiellonią. W Białymstoku padł remis 0:0, a w Gliwicach w 90 minucie bramkę zdobył niezawodny (w tamtym sezonie) Jesus Imaz. Ta bramka na 1:1 znacznie przybliżyła nas wtedy do tytułu mistrzowskiego. W obu spotkaniach nie zagrał Adrian Dieguez, który decyzją Trenera nie wystąpił przy Słonecznej, a na wyjeździe pauzował za nadmiar żółtych kartek. Wszystko wskazuje na to, że wystąpi w niedzielnym meczu i oby pokazał dyspozycję przynajmniej taką jak z Motorem Lublin. Przykro się na niego patrzyło od początku sezonu, ale przecież nie można zapomnieć jak się gra w piłkę w ciągu dwóch miesięcy, prawda?
Jeśli chodzi o sytuację kadrową Jagiellonii, cóż... Pod znakiem zapytania jest obecność na ławce Nene oraz Afimico Pululu, którzy zmagali się z kontuzjami. Niewiadomą jest również występ Lamine Diaby-Fadigy, który doznał znacznego rozcięcia skóry na głowie w pojedynku z graczem Motoru Lublin. Opcją z przodu jest zatem 17-letni Alan Rybak, który pokazał się bardzo dobrej strony we wspomnianym meczu. Należy pamiętać, że ostatnio Adrian Siemienic nie mógł skorzystać również z usług Darko Churlinova. Wszyscy wymienieni piłkarze są ofensywni i nasz Trener na pewno ma mały ból głowy jeśli chodzi o optymalny jej dobór. Na szczęście do dobrej formy wraca Kristoffer Hansen (gol i asysta w ostatnim spotkaniu). Ciągle głodny gry jest Miki Villar, a ponadto do składu wprowadzany jest coraz śmielej Peter Kovacik. Nie powinniśmy się bać "Piastunek" bo z tyłu na bohatera powoli wyrasta Sławek Abramowicz. Nawet pod nieobecność Ariela Mosóra defensywę Piasta ciężko będzie jednak sforsować. Stracili dotąd dwa razy w mniej goli niż my (8 do 16). Jest to pokłosie nieudanego meczu w Poznaniu, gdzie zebraliśmy solidne lanie (wyniku nie ma sensu przypominać). Ale jak to mówią lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1 i w tą retorykę idźmy. Dyspozycja Jagiellonii jest coraz lepsza i myślę, że wyszliśmy z małego kryzysu. Dwa zwycięstwa z rzędu już są, może uda się również dobić Gliwice i zaliczyć "hat-trick"? W naszej Ekstraklasie żaden scenariusz nie jest science fiction. Zatem, do boju BKS!
Orzech
0:0
-:-