Po wygranej z Petrocubem każdy z nas zastanawiał się, jak będzie wyglądał mecz z Koroną. Oczywistą kwestią była rotacja składem. Niemniej jednak trener Siemieniec zaskoczył nas wszystkich tym, że niewiele zmienił w wyjściowej jedenastce w porównaniu do meczu z czwartku. Niemniej jednak Jagiellonia najmniejszym nakładem sił chciała zdobyć trzy punkty. Wyszło odrobinę inaczej.
Pierwsza połowa to narzucenie własnego stylu i sposobu gry przez gospodarzy. Korona skupiona głównie na obronie próbowała kontrować, w czym, co należy przyznać, byli dość dokładni i momentami było groźnie w naszym polu karnym. Mimo tego to Jagiellonia wyszła na prowadzenie. W 10 minucie Imaz dograł ze skrzydła w pole karne. Piłka trafiła pod nogi Nene, a ten uderzył w kierunku bramki Dziekońskiego, ta po drodze zrykoszetowała od jednego z obrońców i wpadła do siatki. Prowadziliśmy.
Kolejne minuty to zmiana ustawienia zespołu przyjezdnych i próba odrabiania strat. Po jednej z takich ofensywnych akcji Abramowicz efektownie sparował piłkę na aut bramkowy. W kilka chwil później trafił do siatki Dalmau, ale wcześniej był na pozycji spalonej i sędzia nie uznał gola.
Druga część pierwszej połowy to wyrównana gra. Oba zespoły próbowały grać w piłkę, ale nie przełożyło się to na efekt bramkowy. Jagiellonia kontrolowała to co się działo na boisku nie tracąc przy tym zbyt wielu sił. Niemniej jednak na uwagę zasługuje uważność w obronie i dokładne rozgrywanie piłki. Graliśmy dojrzale.
Po zmianie stron goście spróbowali kilkukrotnie doprowadzić do wyrównania. Jagiellonia grała zbyt spokojnie kontrolując siły i to się zemściło. W 49 minucie po świetnym dośrodkowaniu z lewego skrzydła Dalmau głową nie dał szans Abramowiczowi. Bezpośrednio po straconej bramce stała się świetna dla nas rzecz. Dieguez idealnie, w swoim stylu, plasowanym mierzonym podaniem podał do Imaza z pominięciem środkowej strefy. Ten nie złamał linii spalonego i nie dał szans Dziekońskiemu. Znów byliśmy na prowadzeniu.
W tym momencie Jagiellonia na boisku już się nie oszczędzała. Szliśmy na całość. To podobało się trybunom. To kochają kibice. Brak kalkulacji. To może się zemścić w przyszłości, ale co począć, jak to nam się podoba. Nikt z obecnych na stadionie nie powinien być zawiedziony. Akcje były pełne zaangażowania i polotu. O to chodzi. Kwintesencją tego była trzecia bramka dla Jagi. W 67 minucie po rzucie wolnym rozgrywanym przez Hansena obrońcy wybili piłkę na wolne pole. Do niej dopadł Curlinov i pięknym strzałem z woleja nie dał szans bramkarzowi na obronę.
Więcej goli nie zobaczyliśmy niedzielnego popołudnia przy ul. Słonecznej. Po dobrym meczu w wykonaniu obu stron Jagiellonia nie pozostawiła złudzeń kto jest lepszy i pewnie zainkasowała trzy punkty, które w tym momencie pozwalają utrzymać dystans do lidera i awansować na pozycję wicelidera.
Teraz czas na puchar i Chojniczankę.
Poniżej zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć autorstwa Kamila Timoszuka.
Galeria zdjęć Jagiellonia - Korona 27.10.2024 (autor: Kamil Timoszuk ) - KLIKNIJ PO WIĘCEJ
Jagiellonia: 50. Sławomir Abramowicz - 16. Michal Sáček, 3. Dušan Stojinović, 17. Adrián Diéguez, 44. João Moutinho - 99. Kristoffer Hansen (73, 22. Peter Kováčik), 6. Taras Romanczuk, 8. Nené (63, 14. Jarosław Kubicki), 21. Darko Čurlinov (86, 5. Cezary Polak) - 11. Jesús Imaz (73, 82. Tomás Silva), 10. Afimico Pululu (86, 51. Alan Rybak).
Korona: 1. Xavier Dziekoński - 37. Hubert Zwoźny (71, 7. Dawid Błanik), 2. Dominick Zator, 66. Miłosz Trojak, 5. Pau Resta (57, 3. Konrad Matuszewski), 6. Marcel Pięczek - 71. Wiktor Długosz, 27. Pedro Nuno (71, 8. Martin Remacle), 18. Yoav Hofmeister, 17. Mariusz Fornalczyk (86, 10. Shuma Nagamatsu) - 20. Adrián Dalmau (71, 9. Jewgienij Szykawka).
żółte kartki: Tomás Silva - Fornalczyk, Hofmeister.
sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
widzów: 15 089.
0:0
-:-