Sylwetki Górnika Zabrze chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. W końcu chodzi o jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Swoją wielkość popularni "Żabole" przeżywali jednak w XX wieku (w latach 60-tych i 70-tych), kiedy nikt w Jagiellonii nawet nie śmiał myśleć o tytule mistrza. Obecnie rolę się nieco odwróciły i to my jako triumfator ostatniej edycji wspomnianych rozgrywek budujemy swoją legendę, a klub z Zabrza marzy o powrocie do swoich lat świetności. Jeśli obowiązuje zasada "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz" to mamy się czego obawiać. Zabrzanie wygrali 2;0 z Widzewem Łódź na ich boisku. Przy Roosevelta 81 ostatnio pokonali Stal Mielec 3:1. Wymienione drużyny na pewno nie są w swojej optymalnej dyspozycji, a już Widzew Łódź jest zdecydowanie pod formą. Dwie wygrane to nie tylko sama dyspozycja Zabrzan, ale przede wszystkim przeciwników z jakimi się mierzyli. Przed wspomnianą serią dwóch spotkań, ulegli u siebie z Zagłębiem 0:1, które my nie tak dawno ograliśmy w Lubinie 3:1.
Obecnie Górnik znajduje się na 9 miejscu w tabeli Ekstraklasy i traci do nas 10 punktów. Do strefy medalowej jest więc dość daleko, ale na pewno też strefa spadkowa nie zagląda przez lewe ramię. Typowa drużyna środka. W meczu z nami nie wystąpi Damian Rasak zdobywca gola kolejki minionej rundy. Na pewno absencja pomocnika, który zanotował ogółem 4 bramki i jedną asystę w tym sezonie to spore osłabienie. Z przodu koszmarem obrońców na pewno jest Luka Zahović (4 bramki i 2 asysty) oraz Nigeryjczyk Taofeek Ismaheel. Wspomniany skrzydłowy naprawdę potrafi zrobić "wiatr", ale gorzej mu idzie z trafianiem do bramki. W meczu z Widzewem Łódź spokojnie mógł skończyć z dubletem, ale skończył z... niczym. Oby nie wyregulował celownika do niedzieli. Na pewno nie należy zapomnieć o Lukasie Podolskim, który jest klasą samą w sobie. Skoro o skrzydłowych mowa to na pewno nie będziemy musieli mierzyć się z Lawrencem Ennali, który podobnie jak Dominik Marczuk wyjechał za ocean. Osobiście mogę napisać "ufff", ponieważ w naszej ostatniej potyczce naprawdę nie radziliśmy sobie z Niemcem. Pomimo tej absencji Jan Urban poskładał naprawdę niezły kolektyw. Uważam jednak, że Adrian Siemieniec, który zna warsztat starszego kolegi po fachu bardzo dobrze, postara się zrewanżować za naszą ostatnią porażkę 1:2 w Zabrzu.
Przystępujemy do tego spotkania po fantastycznej serii, aż się boję pisać (żeby nie zapeszyć... tfu tfu) 9 meczów bez porażki, w tym 8 zwycięstw. Ostatni nasz "skalp" to zwycięstwo 3:0 z Chojniczanką Chojnice w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Mecz w tempie "sparingowym" zdominowaliśmy od początku do końca. Główne postaci naszego zespołu odpoczęły, a zmiennicy mieli okazję złapać kilka minut na boisku. Coraz lepiej wygląda Nene (w końcu!), Adrian Dieguez to znów filar obrony, przebudził się "Wiking", a premierowe trafienie zaliczył Aurelien Nguiamba. Niestety nasza lista kontuzjowanych póki co się nie skróciła. Mateusz Skrzypczak, Lamine Diaby-Fadiga i Miki Villar wciąż nie wrócili do składu. Może w ten weekend wyjaśni się czy któryś z wymienionych jest już gotów przynajmniej na ławkę rezerwowych.
Po meczu z Górnikiem Zabrze czeka nasz spotkanie z Molde i Rakowem Częstochowa. Oba mecze będą rozgrywane w Białymstoku. Poprzeczka z każdym spotkaniem wędruje więc coraz wyżej i oby wystarczyło sił naszym piłkarzom na grę z zakładaną intensywnością. Obecnie Adrian udowadnia, że potrafimy grać co 3 dni. Ja mu ufam, że to będzie dobry tydzień. Jeśli jakiś zespół z Ekstraklasy uważa, że ze względu na grę na trzech frontach będziemy łatwiejszym celem to się rozczaruje. Do boju BKS!
Orzech
2:2
-:-