Bilans Jagiellonii w meczach z "Medalieros" przez kilka sezonów był jednym z najgorszych jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie zespoły grające aktualnie w "ekstraklapie". Jakoś tak nam zespół Rakowa nie leżał. Całe szczęście, że ostatnimi czasy sytuacja ta dość radykalnie się zmieniła. Ale o tym za chwilę. W sumie rozegraliśmy z nimi 16 meczów z czego "Jaga" wygrała 6 razy, 8-krotnie zwycięsko z pojedynków wychodził Raków, a 2 razy padł remis. W bramkach 41:26 dla częstochowian. Z 10 meczów w "ekstraszkapie" wygraliśmy jednak tylko 2 spotkania. Ale za to oba były rozegrane w Białymstoku i oba zakończyły się srogim łomotem częstochowian 3:0 i 4:2. Dwa razy udało się też "Jadze" w spotkaniach z częstochowianami zremisować. Bilans bramkowy 20:13 dla "Medalieros".
Chyba każdy Kibic "Jagi" pamięta potyczki z ubiegłego sezonu. Zaczęło się srogim mantem przyjętym w Częstochowie na starcie rozgrywek od ówczesnego Mistrza Polski. Wynik końcowy 0:3 nie odzwierciedlał dominacji "Medalieros", którzy mogli to spotkanie wygrać jeszcze okazalej. Kto by wówczas przypuszczał, że właśnie w tych bólach pod "Bright Mountain" zaczął się rodzić przyszły sukcesor gospodarzy, Czempion kraju w sezonie 2023/2024?!
Rozegrane awansem spotkanie z rundy wiosennej (mecz odbył się 10 grudnia przy Słonecznej) to już zupełnie inna Jagiellonia i zupełnie inny Raków. Dominacja Gospodarzy była kompletna i "eksperci", którzy wieszczyli Gospodarzom ciężką przeprawę przecierali oczęta ze zdumienia. "Żółto-Czerwoni" wzięli srogi rewanż za upokorzenie z 1 ligowej kolejki. Tu także wynik 4:2 zakłamywał przygniatającą przewagę "Jagi". Po dwie bramki zapisali na swoje konto Jose "Trzylitrowiec" Naranjo i Nene. W meczu tym Afi zaczął chyba pracować nad grą piętami, bo w ten sposób asystował przy pierwszej bramce Portugalczyka. A co robi teraz Pululu za pomocą pięt, to nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć.
Po meczu ci sami "snafcy" pieli już z zachwytu nad grą naszego Zespołu i zaczęli coś nieśmiało przebąkiwać o szansach Jagiellonii na tytuł. I o dziwo tym razem mieli rację! Stąd też rozgrywane w najbliższą niedzielę 10 listopada o godzinie 14:45 na Chorten Arena spotkanie będzie pojedynkiem aktualnego z poprzednim Mistrzem Polski. Do tego oba zespoły dzieli w tabeli zaledwie jedno miejsce i jeden maleńki punkcik. Jagiellonia jest wiceliderem z 31 punktami po 14 rozegranych kolejkach (tyle samo co liderujący Lech), zaś "Medalieros" są na miejscu trzecim. Można powiedzieć, że będzie to jak na polskie warunki starcie wagi superciężkiej!
Cóż można odkrywczego napisać o naszym najbliższym przeciwniku? Po roku eksperymentów ze "Szwagrem" w roli trenera, na to stanowisko ściągnięto w glorii chwały autora największych sukcesów klubu – Marka Papszuna. Osobiście wolę to jednak przedstawić jako powrót trenera z "podkulonym ogonem", bo przez 12 miesięcy od opuszczenia Częstochowy nie znalazł on wyśnionego zatrudnienia za granicą, a stanowisko trenera Reprezentacji Polski sprzątnął mu sprzed nosa nasz doskonały znajomy – Michał Probierz. Tak więc po jednym sezonie okazało się, że obie strony "żyć bez siebie nie mogą". Nowy wódz z miejsca zabrał się za porządki w "medalikowej" ekipie. Do Częstochowy przyszło (Ahtung, ahtung!!!) 21 piłkarzy! Oczywiście część z nich z miejsca została "odpalona", ale sama liczba robi przecież wrażenie. Klub spod "Bright Mountain" opuściło natomiast 26 graczy! Część z nich, jak choćby nasz Xavier Dziekoński, czy gigantyczny transferowy niewypał "Medalieros" Sonny Kittel zaliczają się do obu wspomnianych grup. Z całą pewnością wrażenie robi jednak kwota jaką częstochowianie "przytulili" za sprzedanych zawodników. Tylko za napastnika Ante Crnaca, pomocnika Johna Yeboaha i bramkarza Vladana Kovacevicia na konto Rakowa wpłynęło ponad 18 mln "jurków". Czy przełożyło się to na wzmocnienie składu naszych najbliższych rywali. Pewnie w jakiś sposób tak. Dlaczego piszę, że w "jakiś"? Ano dlatego, że grają oni chyba najmniej strawny futbol spośród całej czołówki "ekstraszkapy". Oni nie grają w piłkę! Oni ją mordują! Stracili dotychczas wprawdzie tylko 4 gole, ale strzelili ich też tylko 17. Naprawdę "przerażająca" liczba, jak na zespól w który wpompowano grube miliony. I to nie w "peelenach". "Medalieros" nawet gdy ostatnio wygrywają, to tak naprawdę czynią to na ogromnym farcie, przepychając zwycięstwa w ostatnich sekundach spotkań. Ze szczecińskimi "Papricones" zrobili to w bodaj 114 minucie spotkania (!!!), a w ostatniej kolejce wygrali z przepotężną Stalą Mielec po karnym w 94 minucie. Jaki z tego morał? W niedzielę trzeba zachować czujność i uwagę do samego końca spotkania.
Jagiellonia znajduje się tymczasem po "jasnej stronie mocy". Nasz Zespół gra piękny dla oka futbol, znakomicie łącząc krajowe rozgrywki z europejskimi pucharami. A miało być taaaaak ciężko, o czym oczywiście wspominali znani już nam "snafcy" piłki kopanej. Ostatnim "skalpem" Jagiellonii stało się zaledwie w ostatni czwartek norweskie Molde. To same, które w lutym zlało w "stolnicznych" w Warszawie 3:0.
Czy w związku z tym powinniśmy się "Medalieros" obawiać? Powiem tak, morderców (nawet tych futbolowych) obawiać się zawsze trzeba. Nie można ich lekceważyć, ale też w żadnym wypadku nie można się ich bać! Bo to my jesteśmy Mistrzem, my mamy serię 11 nieprzegranych (z czego 10 wygranych) spotkań! Wygranych, a nie przepychanych, jak za przeproszeniem rura od jakiegoś kibla. To Jagiellonia leje silniejszych przeciwników w Europie, co Rakowowi nawet w jego najświetniejszych czasach się raczej nie przytrafiało. Z każdym rozegranym spotkaniem poprawia się gra obronna "Jagi", co na początku sezonu kosztowało nas kilka ładnych punktów. O siłę ognia nie powinniśmy się w ogóle martwić. Po kontuzjach wracają bowiem Miki "Guffie" Villar i "Diabeł" Fatiga, więc Trener Adrian będzie miał ból głowy z zestawieniem linii ofensywnych naszego Zespołu. Fajnie, że odpocznie Taras, bo jest komu Go zastąpić!
Będzie dobrze! Przychodźcie wszyscy w niedzielę na Słoneczną, bo jeśli do czegoś w tej chwili miałbym się "przystosunkować" to będzie to właśnie frekwencja! Nie ma wymówek, że zimno (atmosfera na stadionie będzie gorąca!), że późno (bo będzie wcześnie), że jutro do pracy (bo w poniedziałek jest Święto!). Jak ktoś nie ma z kim zostawić dziecka, to niech bierze ze sobą. Na "Ultrze" zaopiekujemy się nim! WSZYSCY widzimy się przy Słonecznej! Już się nie mogę doczekać!
Fox
2:2
-:-